Gdyby miał odblask, pewnie nie doszłoby do tragedii - mówi policja po śmiertelnym wypadku w Łukowie na Lubelszczyźnie. 39-latek szedł drogą, gdy było już ciemno. Nie miał obowiązkowego odblasku. Reporter programu "Polska i Świat" dotarł do kierowcy, który potrącił mężczyznę. To opowieść ku przestrodze.
W sobotę 4 listopada na jednej z dróg w województwie lubelskim, niedaleko Łukowa, doszło do tragedii. Kierowca, który chce zachować anonimowość, jechał po zmierzchu drogą, gdzie nie ma żadnej latarni. Jak mężczyzna wyznał reporterowi, cały czas jest w szoku.
- Do tej pory jeszcze mnie serce ściska. Żeby to zwierzę, ale to człowiek - mówił z płaczem mężczyzna.
- Z przeciwka jechał jakiś samochód, to zmieniłem sobie światła, na krótkie - relacjonował kierowca. - I w pewnym momencie zauważyłem przed samochodem z 10 metrów, może sześć idącego. Niestety nie zdążyłem go ominąć. Prawym bokiem zaczepiłem go - powiedział.
Do tragedii doszło poza terenem zabudowanym. Zgodnie z przepisami, po zmierzchu każdy pieszy idący takim odcinkiem drogi, powinien mieć przy sobie odblask. Potrącony Białorusin go nie miał.
- Gdyby miał odblaski czy coś, to na pewno bym go zauważył i nie byłoby tej tragedii - ocenił mężczyzna.
"Nie chcą, bo się wstydzą"
Odblaski po zmroku poza terenem zabudowanym obowiązkowe są już od ponad trzech lat, ale policja wciąż zatrzymuje ludzi, którzy o tym nie pamiętają albo nie chcą pamiętać.
- Osoby te w logiczny sposób nie potrafią wytłumaczyć. Mówią, że nie kupiły, że zapomniały z domu, że mają, ale nie chcą tego używać - wyjaśniał asp. szt. Marcin Józwik, rzecznik policji w Łukowie - Nie chcą, bo się wstydzą - dodał.
Zdaniem policji, takich osób z roku na rok jest coraz mniej, bo coraz więcej ludzi idąc drogą po ciemku, chce świecić przykładem.
- Sama jestem kierowcą i często w ostatniej chwili mogę zauważyć kogoś, kto jest ubrany na ciemne kolory i nie ma opaski. Dlatego uważam, że to jest ważne, żeby mieć taką - powiedziała reporterowi TVN24 pani Marta.
Pieszego, który nie ma na sobie elementów odblaskowych, kierowca zauważy najwcześniej z odległości około 40 metrów. Kto ma przy sobie coś odbijającego światło widać już ze 150 metrów. Eksperci jednak uczulają, odblask odblaskowi nie równy.
- 90 procent odblasków, opasek, które były badane na rynku polskim, nie spełniało jakiejkolwiek normy, czyli wszystkie te elementy nie mogą nas uchronić na drodze - powiedziała Zofia Mia-Stromsjo, ekspertka do spraw bezpieczeństwa.
"Niestety będę musiał żyć z tym"
Wypadkiem z Łukowa zajmuje się prokuratura. Dla policji sprawa jest oczywista. Pieszy nie miał obowiązkowych odblasków.
- Niestety będę musiał żyć z tym - wyznał mężczyzna.
Kierowca, który potrącił śmiertelnie mężczyznę opowiedział nam o wypadku ku przestrodze, bo wie, że taka sytuacja może spotkać każdego. - Będę się starał w nocy nie jeździć. A jak już będę musiał, to pomału - powiedział.
Autor: tmw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24