To była dobra, otwarta, oczyszczająca rozmowa – mówili zgodnie po zakończeniu czwartkowego, nocnego posiedzenia klubu PO szef partii Grzegorz Schetyna i była premier Ewa Kopacz. Klub omówił m.in. sytuację wewnątrz partii po wykluczeniu w środę z partii trzech posłów.
Klub PO obradował w czwartek dwa razy. Najpierw zebrał się po godz. 20. w warszawskim Domu Dziennikarza.
Po godz. 22. ogłoszona została przerwa, a posłowie udali się do Sejmu po to, by uczestniczyć w debacie na temat poprawek Senatu do nowej ustawy o Trybunale Konstytucyjnym. Przed północą klub PO zebrał się ponownie. Druga część spotkania zakończyła się przed godz. 3.
Schetyna: dobra, otwarta rozmowa
- To była dobra, otwarta rozmowa, bardzo prawdziwa. Wspólnota, partia polityczna, klub parlamentarny musi tego szukać, to odnaleźć, zwłaszcza jeśli jest w opozycji po ośmiu latach rządzenia. I tak oceniam i ten klub i efekty – powiedział dziennikarzom po zakończeniu drugiej części obrad swego klubu szef PO Grzegorz Schetyna.
Jak dodał, jest optymistą po czwartkowych rozmowach na spotkaniu klubu. - Mamy jeszcze posiedzenie zarządu podsumowujące to spotkanie i jego wnioski, więc pewnie (w piątek) będziemy państwu komunikować jak to będzie wyglądać dalej – zapowiedział lider PO.
Według jego relacji, dyskusja dotyczyła między innymi relacji między zarządem krajowym a klubem parlamentarnym Platformy. - Zarząd partii i Rada Krajowa, to są władze najwyższe, ale klub parlamentarny przy partii opozycyjnej ma ogromne znaczenie, więc zależy nam na tym, żeby ten system koordynacji i tworzenia takich naczyń połączonych zbudować – podkreślił przewodniczący Platformy.
Pytany, czy jest szansa na to, by przychylił się do prośby o przywrócenie do partii trzech wyrzuconych polityków, Schetyna zaznaczył, że decyzję o wykluczeniu ich z ugrupowania nie podjął on sam, a dwudziestu członków zarządu. - Więc musiałyby być rzeczywiście nowe okoliczności i zupełnie nowa sytuacja, żeby ta decyzja została zmieniona. Tak mówi mi intuicja – dodał lider Platformy.
Schetyna powiedział również, że zamierza porozmawiać z sygnatariuszami listu Niesiołowskiego ws. wyrzuconych posłów. Pytany, czy zamierza podczas piątkowego posiedzenia zarządu PO stawiać wnioski o wykluczenie jeszcze kogoś z partii, odparł: "nie wiem, to zależy od zarządu, od podsumowania tego klubu, też od rozmowy z jego sygnatariuszami, szukania powodów takiego komunikatu".
Ewa Kopacz o dyskusji
Zadowolona z dyskusji na czwartkowych posiedzeniach klubu była b. premier Ewa Kopacz.
- Chyba trzeba takich dyskusji, żeby w przyszłości nie popełniać błędów, trzeba dyskusji na klubie, żeby wiedzieć, że wszyscy jednakowo, jak jeden mąż, powinniśmy dzisiaj przedłożyć wartość Platformy ponad jakieś ambicje osobiste. I to jest dla mnie istotne – mówiła b. szefowa rządu.
Jak dodała, ze strony parlamentarzystów padały wnioski, aby takie rozmowy na klubie odbywały się częściej. - Ludzie mają potrzebę powiedzenia tego, co gdzieś ich tam gniecie w środku i powinni być wysłuchani. Taka jest rola szefostwa tej partii, również i moja, że jeśli ludzie mają jakikolwiek problem, to mogą przyjść, porozmawiać, a jeśli trzeba to omówić, to powinniśmy mieć dla nich czas – zaznaczyła była premier. Podkreślała, że jest zwolenniczką "twardej rozmowy z osobami, które szkodzą Platformie", ale – jak mówiła – nie należy mylić "szkodzenia Platformie z recenzowaniem decyzji podjętych przez zarząd”. - To są dwie różne rzeczy. Nawet na boisku, jak ktoś fauluje, to najpierw dostaje jedną żółtą kartkę, potem drugą, a nie można zaczynać od czerwonej kartki – uważa Kopacz.
Ostrożny optymizm prezentował też po pierwszym posiedzeniu klubu poseł Niesiołowski. Zapytany przez dziennikarzy, czy Platforma jest bliżej pojednania, stwierdził: "no tak bardzo ostrożnie bym zaryzykował to, ale mogę się mylić. Tak bardzo ostrożnie bym tak powiedział".
O tym, że w PO nie ma póki co rozłamu przekonany jest również wicemarszałek Senatu Bogdan Borusewicz. - Dopóki szczerze dyskutujemy, to rozłamu nie będzie. Jeżeli nie będzie możliwości dyskusji, ta dyskusja zostanie ucięta kompletnie, to może być problem, ale ja jestem po dzisiejszej dyskusji zbudowany - mówił dziennikarzom.
Wykluczeni posłowie
Spotkanie dotyczyło usunięcia z PO trzech posłów - Jacka Protasiewicza, Stanisława Huskowskiego i Michała Kamińskiego. Wszyscy zostali środową decyzją zarządu krajowego PO usunięci z partii za "szkodzenie wizerunkowi Platformy".
Huskowski i Protasiewicz jeszcze tego samego dnia zapowiedzieli odwołanie od decyzji władz ugrupowania. Nie wykluczyli też stworzenia koła poselskiego, jeśli sąd koleżeński PO nie uzna ich wniosku o przywrócenie do partii. W czwartek w obronie swych kolegów wystąpił poseł Stefan Niesiołowski, który napisał list do zarządu z apelem o cofnięcie środowej decyzji. Z nieoficjalnych informacji PAP wynika, że pod listem podpisało się ok. 30 parlamentarzystów PO.
Wśród nich są m.in.: b. premier Ewa Kopacz, b. ministrowie sprawiedliwości Cezary Grabarczyk i Marek Biernacki, b. minister zdrowia Marian Zembala, b. wiceszef MON Czesław Mroczek oraz posłowie: Henryka Krzywonos-Strycharska, Joanna Mucha, Krystyna Skowrońska, Marek Sowa, Kazimierz Plocke, Waldy Dzikowski i Leszek Ruszczyk.
Po wyrzuceniu Kamińskiego, Huskowskiego i Protasiewicza, klub PO liczy dziś natomiast 134 posłów.
Kolejne posiedzenie zarządu
Na piątek na godz. 16. Schetyna zwołał kolejne posiedzenie zarządu krajowego. Politycy z otoczenia lidera Platformy mówili w czwartek, że nie pozostawią listu Niesiołowskiego bez reakcji.
- Zobaczymy ile z tych 30 podpisów pozostanie do jutra do godz. 16. Jeśli ktoś pisze lub podpisuje tego typu listy otwarte, to musi mieć świadomość, że kończy się to w taki sposób, jak to było z listem Huskowskiego – powiedział PAP bliski współpracownik Schetyny.
Autor: js,kło/ja / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24