Świadkowie, których zeznania obciążają polskich żołnierzy z Afganistanu oskarżanych o celowe ostrzelanie wioski Nangar Khel, maja dostać ochronę od prokuratury. Tymczasem żaden taki wniosek jeszcze nie wpłynął informuje "Rzeczpospolita". Oskarżonym grozi im od 5-15 alt więzienia. Proces ma ruszyć za miesiąc.
- Zamierzamy powiadomić, że istnieje taka możliwość. Jednak to oni sami muszą wystąpić ze stosownym wnioskiem - wyjaśnia płk Mikołaj Przybył, szef Naczelnej Prokuratury Wojskowej w Poznaniu. Śledczy obawiają się, że świadkowie mogą być zastraszani. Żaden z prokuratorów nie chce się jednak na ten temat wypowiadać. Z dziennikarzami nie rozmawiają też świadkowie oskarżenia. Jak udało się ustalić "Rz", do tej pory do prokuratury nie wpłynął żaden wniosek o ochronę.
Najwcześniej w lutym będzie mógł ruszyć proces żołnierzy, oskarżonych o zabicie cywili w afgańskiej wiosce Nangar Khel. Akta sprawy muszą wrócić do Wojskowego Sądu Okręgowego w Warszawie. Ten potrzebuje też czasu na powołanie i przygotowanie składu sędziowskiego.
Sprawa z Nangar Khel
Prokuratura wojskowa oskarżyła sześciu żołnierzy: chorążego Andrzeja O., plutonowego Tomasza B., kapitana Olgierda C., podporucznika Łukasza B. oraz starszych szeregowych Jacka J. i Roberta B. o zabójstwo ludności cywilnej, za co grozi dożywocie. Starszego szeregowego Damiana L. oskarżono o ostrzelanie niebronionego obiektu, za co grozi od 5 do 15 lat. CZYTAJ WIĘCEJ O LOSIE ŻOŁNIERZY
Ostrzał wioski
Do tragicznych wydarzeń doszło 16 sierpnia 2007 roku. Wskutek ostrzału wioski przez polskich żołnierzy, na miejscu zginęło sześć osób (w tym troje dzieci), dwie zmarły w szpitalu. Trzy inne zostały trwale okaleczone. Kobieta w ciąży urodziła martwego noworodka
Oskarżeni nie przyznają się do winy. Obrona twierdzi, że jedną z przyczyn tragedii były wady broni i pocisków.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum