Badanie krwi pod mikroskopem, "biorezonans" prądem, płukanie jelit - lista modnych ostatnio, niekonwencjonalnych sposobów na oczyszczenie organizmu, jest długa. Do firm oferujących takie usługi wybrał się z ukrytą kamerą reporter "Czarno na białym" Cyprian Jopek. Czy takie kuracje faktycznie pomagają?
Na pierwszą wizytę reporter "Czarno na białym" wybrał się do firmy reklamującej się jako gabinet "medycyny ekologicznej". Przyjmował tam nie lekarz, a "specjalista diagnostyki organizmu". Badanie trwało godzinę i polegało na obserwowaniu pod mikroskopem kropli krwi pobranej z palca. Liczba nieprawidłowości, jakich doszukał się specjalista, była duża: zakwaszenie, grzyb, infekcje pasożytnicze, krew wyglądająca jak u osoby, która ma miażdżycę.
Na koniec wystawiona została diagnoza, propozycja nowej diety i lista ziół do kupienia w gabinecie. Koszt wizyty: 150 złotych plus kolejne 150 złotych za zioła i witaminy na oczyszczenie organizmu.
Przebieg badań został pokazany ordynatorowi szpitalnego oddziału ratunkowego w Szpitalu Praskim w Warszawie. - Nie jest możliwe, żeby zobaczyć pasożyta, żeby zobaczyć grzybnię, czy fragmenty grzyba - mówi dr Łukasz Markiewicz. Jak zaznacza, posiew dający rzetelne wyniki powinien trwać od siedmiu do dziesięciu dni.
Badanie prądem
Wizyta numer dwa to godzinne badanie prądem, które - według innej firmy - ma dać odpowiedź na pytanie co zanieczyszcza organizm. - Badanie opiera się na prądzie określonej częstotliwości. Podczas badania będzie przepływał prąd przez pana organizm. Natężenie nie jest istotne. Istotne są częstotliwości tego prądu. Ponieważ na tej podstawie będę tworzyła taką siatkę mikrobiologiczną, czyli listę tych obciążeń, które są obecne w organizmie - tłumaczy pracownica firmy.
Diagnoza: infekcja pasożytnicza i przywra jelitowa.
Druga część "badania" to "biorezonans", czyli sposób na oczyszczenie organizmu za pomocą prądu. Jednocześnie ma zostać zbadane to, jak pracują narządy oraz "aura" organizmu.
Koszt jednej wizyty to 180 złotych. Jednak na pacjenta czeka dalsza kuracja, która "zależy od obciążeń". W przypadku reportera "Czarno na białym" byłoby to 1500 złotych.
- To brzmi niemalże jak science-fiction i pewnie w niejednym filmie można by zastosować taką metodę - komentuje dr Markiewicz.
Modne płukanie jelit
Innym modnym ostatnio "zabiegiem" jest płukanie jelit. - Oczyszczamy, wypłukujemy jelito grube ze złogów, ewentualnie pasożytów czy innych pierwotniaków - tłumaczy pracownica jednej z firm oferujących takie usługi. Pakiet ośmiu zabiegów kosztuje 2385 złotych. Różnica między taką usługą a tradycyjną lewatywą jest taka, że - jak tłumaczy pracownica firmy - lewatywa oczyszcza jedynie 30 centymetrów jelita grubego. Takie płukanie ma natomiast oczyścić całe jelito grube.
- Mogą to być działania nawet niebezpieczne - komentuje takie usługi dr Markiewicz. - One pozbawiają nasze jelita flory bakteryjnej, tej naturalnej, tej nam potrzebnej. Może dochodzić do zaburzenia równowagi elektrolitowej - dodaje lekarz.
Kolejnym przystankiem reportera "Czarno na białym" był gabinet terapii naturalnej z Dalekiego Wschodu. Badanie polegało przede wszystkim na obserwacji i krótkim wywiadzie. Wizyta kosztowała 160 złotych. W cenie były zioła i diagnoza: "Za chwilę będzie wiosna i będzie OK".
Specyfiki otrzymane w gabinecie zostały pokazane lekarzowi. - Na pewno nie są to leki. Nie ma tutaj składu chemicznego, nie ma żadnej ulotki informacyjnej. Pacjent, przyjmując takie preparaty, robi to na swoje własne ryzyko - twierdzi dr Markiewicz.
Oczyszczające organizm wizyty reportera "Czarno na białym" kosztowały najmniej 150 złotych. A to, jak usłyszał w każdym gabinecie, był zaledwie początek kuracji.
Autor: dln/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24