- Nie tak go wychowałam - mówi dziennikarzom "Super Expressu" Teresa Marcinkiewicz, matka byłego premiera, który podczas ostatnich świąt Bożego Narodzenia miał oświadczyć swojej żonie, że się zakochał. Niestety - w innej.
Dziennikarze gazety przyłapali byłego premiera kilka dni temu w sklepie jubilerskim, gdzie według ich relacji miał kupować pierścionek. Zaręczynowy. Ich uwadze nie umknął fakt, że coś jest nie tak, bo przecież Marcinkiewicz od 28 lat jest żonaty. No i się wydało: deszczowe dni na Wyspach Brytyjskich (Marcinkiewicz pracuje w Londynie) podziałały na byłego szefa rządu rozwiąźle i spowodowały, że zakochał się w o wiele młodszej od siebie kobiecie (jej personalia "Super Expressowi" nie są znane). Podobno strzała amora ugodziła byłego premiera latem ubiegłego roku. Ale żonie Marii powiedział o tym dopiero w święta Bożego Narodzenia.
To właśnie miłość!
Data mało fortunna, ale jak zapewnia Marcinkiewicz na swojej oficjalnej stronie "atmosfera i klimat domu rodzinnego są dla niego najważniejsze". Pytanie tylko jaki klimat i jaka atmosfera?
Zawsze był stawiany za wzór. Zawsze mogliśmy być z niego dumni. A teraz... Szkoda słów! Teresa Marcinkiewicz o synu
Całą sytuacją zmartwiona jest nie tylko żona byłego premiera, ale podobno także jego bracia i mama, która synowi nie szczędzi razów. - Oszalał - mówi wprost. I przyznaje, że nie rozumie jak Marcinkiewicz mógł zrobić coś takiego. - Zawsze był stawiany za wzór. Zawsze mogliśmy być z niego dumni. A teraz... Szkoda słów! (...) Taki dramat w Boże Narodzenie. Czy on pomyślał o dzieciach? O tragedii, jaką przez jego szczenięce zabawy przeżywa cała rodzina? - pyta mama byłego szefa rządu.
Rodzina najważniejsza
Co do dalszego ciągu tej "love story" pani Teresa nie ma złudzeń. Happy endu w brytyjskim stylu jej nie wróży, a Marcinkiewicz nie ma raczej szans na podzielenie losu któregoś z bohaterów granych przez Hugh Granta. Porównanie nieprzypadkowe bo Grant też był kiedyś premierem, który zakochał się (szczęśliwie) w młodszej asystentce. Tyle że w filmie "Love actually" ("To właśnie miłość"). - Prędzej czy później ta dziewczyna wystawi mu walizki na wycieraczkę - wróży pani Teresa.
I jeszcze fragment wpisu na stronie byłego premiera: "Wiele osób zastanawia się, jaki jest Kazimierz Marcinkiewicz prywatnie. Dla tego wielkiego polityka rodzina zawsze była wartością nadrzędną, o czym świadczą jego słowa: - Z perspektywy czasu i doświadczeń jeszcze bardziej przekonuję się, że rodzina jest najważniejsza." Niech zatem komentarzem będą słowa innego wyspiarskiego "klasyka" - Williama Shakespeare'a: "Prawdziwa miłość zawsze milczy: wyrazem prawdy są czyny, nie słowa." ("Dwaj panowie z Werony")
Źródło: "Super Ekspress", tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: fotorzepa