Wzrost, obwód bioder, biustu, talii, ramion i inne części ciała zaczął mierzyć Instytut Włókiennictwa w Łodzi. Wszystko po to, by dopasować "rozmiarówkę" ubrań w sklepach do rzeczywistych rozmiarów Polaków. Okazuje się bowiem, że stosowane miary nijak nie pasują do figury współczesnych Polaków.
Ostatnie miary z nas były wzięte 25 lat temu. Od tamtego czasu młodzież zeszczuplała i wyrosła, a dorośli stali się krąglejsi. To powoduje, że w sklepach trudno jest znaleźć np. spodnie, które pasowałyby idealnie.
- Wchodzą do sklepu i nie znajdują dla siebie spodni o dostatecznej długości nogawek, bo mają 190 cm wzrostu - tłumaczy dr Małgorzata Cieślak z Instytutu Włókiennictwa w Łodzi.
Wielkie skanowanie
Dlatego IW rozpoczął skanowanie ciał Polaków. Zbiera w sumie ponad sto różnych danych pomiarowych ludzkiej sylwetki. Dzięki temu powstaną nowe tabele rozmiarów dla przemysłu odzieżowego. Skorzystają na tym wszyscy. Producenci ciuchów, bo nie będą musieli odsyłać partii, które się nie sprzedały i klienci, którzy wreszcie będą mogli ruszyć na łowy bez obawy, że znów nic nie będzie na nich pasowało.
- Jeśli klient produkuje odzież korporacyjną na konkretny rozmiar, to ok. 30 proc produkcji to są błędy rozmiarowe i ciuchy musza wrócić do poprawienia - tłumaczy Marcin Celmerowski, wiceprezes Związku Przedsiębiorców Przemysłu Mody Lewiatan.
Pomiar ciała w specjalnej kabinie trwa zaledwie 30 sek. Instytut zbadał na razie 1000 osób w wieku od 7 do 65 lat. Żeby stworzyć reprezentatywną tabelę rozmiarów, trzeba zmierzyć kilkanaście tysięcy ludzi i to w kilku miejscach w kraju.
Z wyników badań Instytutu będzie można skorzystać dopiero za kilka lat. Pomiary rozpoczęte w Łodzi to początek pracy. Jesienią naukowcy postarają się o dofinansowanie z Narodowego Centrum Badania i Rozwoju, aby mogli ze skanerem udać się w Polskę.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24