- Mówiliśmy jedynie o odtajnieniu przez policję materiałów operacyjnych na użytek śledztwa. Nikt nie mówił, że zostaną udostępnione publicznie - tak minister sprawiedliwości odpierał zarzuty Danuty Olewnik. Siostra zamordowanego Krzysztofa Olewnika zarzuciła mu w poniedziałkowym "Magazynie 24 godziny", że wbrew obietnicom nie ujawnił dotąd akt śledztwa.
Danuta Olewnik zarzuciła, że wszystko to służy ochronie wysoko postawionych osób, zamieszanych w zbrodnię na jej bracie. (CZYTAJ WIĘCEJ)
Minister stwierdził, że zarzuty rodziny zamordowanego "uważa za niesprawiedliwe". - W piątek telefonicznie o spotkanie ze mną zabiegał pełnomocnik rodziny Olewników. W czasie tej rozmowy usłyszałem, że rodzina jest zadowolona z pracy prokuratury. Jestem na czwartek umówiony z panem Włodzimierzem Olewnikiem - podkreślił swoje zdziwienie wypowiedzią Danuty Olewnik minister Ćwiąkalski.
Minister zapewnił, że pomimo mocnych słów, jakie padły z ust Danuty Olewnik spotka się z w czwartek z jej ojcem. - Rozumiem rozgoryczenie rodziny, zdaję sobie sprawę, że śledztwo ciągnie się już siedem lat, ale ja mogę odpowiadać jedynie za ostatnie trzy miesiące, odkąd sprawę przejęła prokuratura w Gdańsku. Od tego czasu naprawdę zdarzyło się bardzo wiele – przekonywał szef resortu sprawiedliwości, jednocześnie prokurator generalny.
- Rodzinie powinno zależeć na ustaleniu sprawców, a nie informacjach medialnych. To jest jakieś nieporozumienie, że nie odtajniono dokumentów: 57 tomów akt operacyjnych policja już przekazała prokuraturze. Jeśli prokuratura tak zdecyduje, to akta zostaną odtajnione. To są donosy, informacje od agentów, od sąsiadów, zapiski i notatki... Ujawnianie tego wszystkiego naprawdę nie jest niezbędne do rozwiązania tej sprawy - tłumaczył min. Ćwiąkalski.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24