Były podstawy, by zatrzymać Barbarę Blidę i przedstawić jej zarzuty - powiedział w trakcie przesłuchania przed sejmową komisją śledczą katowicki prokurator Piotr Wolny. Przyznał, że od początku sprawą tzw. mafii węglowej interesowali się przełożeni, ale nikt na niego nie naciskał. Na niektóre pytania posłów prokurator odpowie na posiedzeniu niejawnym.
Przełożeni interesowali się sprawą, ale nacisków nie było
Prokurator Wolny w trakcie wtorkowego, prawie trzygodzinnego, przesłuchania, zapewnił, że były podstawy do zatrzymania Barbary Blidy i postawienia jej zarzutów. Według niego byli o tym przekonani prokuratorzy, którzy prowadzili podzielone na cztery wątki śledztwo (wątek mafii węglowej dotyczący m.in. wręczania korzyści majątkowych przez Barbarę Kmiecik przedstawicielom spółek węglowych, korupcji "pozagórniczej", wątek polityczny i kontaktów Kmiecik z politykami m.in. Blidą). I dlatego decyzję o zatrzymaniu byłej posłanki SLD podjęli we własnym gronie. - Nie miał na nią wpływu nikt z przełożonych - zapewnił Wolny. Podkreślił, że w trakcie śledztwa nikt na niego nie naciskał (Wolny prowadził wątek mafii węglowej).
Przyznał jednak, że na początku kwietnia 2007 roku przełożeni (szefowie Prokuratury Okręgowej i Apelacyjnej w Katowicach - red.) pytali, na jakim etapie jest postępowanie i czy możliwe jest postawienie zarzutów poszczególnym osobom.
Otrzymaliśmy informację, że prokurator okręgowy chciałby, żebyśmy przyspieszyli realizację wszystkich niezbędnych czynności w tej sprawie, tak żeby na dzień 25 kwietnia dokonać zatrzymań podejrzanych (w tym dniu ABW pojawiło się w domu Barbary Blidy, by ją zatrzymać, była posłanka SLD popełniła samobójstwo – red.) pw
- Otrzymaliśmy informację, że prokurator okręgowy chciałby, żebyśmy przyspieszyli realizację wszystkich niezbędnych czynności w tej sprawie, tak, żeby na dzień 25 kwietnia dokonać zatrzymań podejrzanych (w tym dniu ABW pojawiło się w domu Barbary Blidy, by ją zatrzymać, była posłanka SLD popełniła samobójstwo – red.) - mówił Wolny. - Początkowo mieliśmy wątpliwości, czy już na tym etapie należałoby realizować zatrzymania, czy należy poczekać. Ale skoro materiał dowodowy był - naszym zdaniem - wystarczający do postawienia zarzutów uznaliśmy, że dzień wcześniej, czy później nie będzie miał różnicy - podkreślił katowicki prokurator.
Pytany przez posłankę PiS Beatę Kempę, czy materiał dowodowy ws. Blidy opierał się wyłącznie na wyjaśnieniach Barbary Kmiecik, czy też istniały inne dowody w tej sprawie, katowicki prokurator odpowiedział: - Oczywiście, że istniały inne dowody (o konkretach ma mówić na posiedzeniu niejawnym - red.).
Wolny - w trakcie przesłuchania - opowiedział też posłom z komisji, w jaki sposób w listopadzie 2006 r. został przydzielony do sprawy tzw. mafii węglowej ("nikt ze mną nieformalnie nie rozmawiał o oddelegowaniu do tej sprawy"), z kim pracował, i w jaki sposób odbywały się narady w sprawie prowadzonego śledztwa (dochodziło do nich od stycznia do marca 2007 r.).
Według Wolnego brali w nich udział prokuratorzy (oprócz niego): Tomasz Balas (szef zespołu asesorów prowadzących śledztwo ws. mafii węglowej), Krzysztof Sierak, Tomasz Janeczek, Piotr Gojna i referenci sprawy: Sebastian Głuch i Małgorzata Kaczmarczyk-Suchan (wszystkie osoby pracują w katowickiej prokuraturze).
- Na naradach omawialiśmy efekty toczącego się postępowania – mówił Wolny.
Powiedział również, że przełożeni szczególnie interesowali się wątkiem mafii węglowej i politycznym. - Postępowanie, które prowadzili katowiccy śledczy, w tym również on, dotyczyło osób pochodzących z różnych opcji politycznych - zeznał Wolny.
Pytany, czy śledztwem interesowała się Prokuratura Krajowa, odpowiedział, że nic mu nie wiadomo na temat kontaktów katowickich prokuratorów z Prokuraturą Krajową. Przyznał jednak, że w czerwcu 2007 r. odbyło się spotkanie z prokuratorem z Prokuratury Krajowej. Nie potrafił jednak przypomnieć sobie jego nazwiska.
Kłótnie posłów o tajemnicę
Część pytań pod adresem Wolnego była niemal identyczna, jak te które podły w poniedziałek pod adresem innej katowickiej prokurator - Małgorzaty Kaczmarczyk-Suchan.
W przeciwieństwie do niej, Wolny rzadko zasłaniał się tajemnicą służbową. Zrobił to, kiedy Kalisz zapytał: W jakim stanie było postępowanie ws. mafii węglowej, gdy trafił do Prokuratury Okręgowej w Katowicach. Także, gdy poseł SLD chciał się dowiedzieć, kiedy zwrócono się o "przeprowadzenie czynności operacyjnych" w postępowaniu przeciwko Barbarze Blidzie.
W przypadku pierwszego pytania, komisja głosami PO, SLD i PSL – przy ostrym sprzeciwie PiS - zdecydowała, że prokurator nie może się zasłaniać tajemnicą służbową.
Wolny odpowiedział, że kiedy trafił do Prokuratury Okręgowej były wykonywane czynności dowodowe przez ABW i prokuratorów.
Prawdziwa wojna o to, kiedy prokurator może się zasłonić tajemnicą służbową, wybuchła przy pytaniu o zatrzymanie Barbary Blidy. Zarówno Ryszard Kalisz, jak i ekspert komisji uznali, że świadek może odpowiedzieć. Wolny, mimo że był innego zdania, poprosił, by komisja w głosowaniu zwolniła go z tajemnicy. Kiedy Kalisz zarządził głosowanie, sprzeciw zgłosiła posłanka PiS Beata Kempa.
- To co obserwujemy na komisji, to bardzo sprawie wyreżyserowany spektakl. Nie godzę się na to, żeby świadkowi łamać świadkowi kręgosłup i zmuszać go do mówienia – powiedziała, nie kryjąc oburzenia, Kempa.
- To, co robi komisja może być obejściem prawa. Ja nie będę decydować, co jest tajemnicą państwową – podkreśliła Kempa, zwracając uwagę, że na posiedzeniu komisji nie ma eksperta z dziedziny ochrony informacji niejawnych.
- Jestem przekonany, że na następnym posiedzeniu będziemy mieli już eksperta - odpowiedział Kalisz.
Zarzucił jednocześnie posłom PiS, że celowo utrudniają obrady oraz dążą do ich utajnienia. I przypomniał, że śledczy z Katowic zdjęli gryf tajności z akt postępowania przeciwko Barbarze Blidzie, co umożliwia prokuratorowi odpowiedź na pytania.
Ostatecznie komisja zdecydowała, że o szczegółach zatrzymania Wolny odpowie na posiedzeniu niejawnym.
O szczegółach zatrzymania Blidy na posiedzeniu niejawnym
Kilka razy w trakcie przesłuchania sejmowi śledczy ogłaszali, że katowicki prokurator niepotrzebnie zasłania się tajemnicą służbową, i wtedy w głosowaniu rozstrzygali, że nie ma do tego podstaw. Wolny musiał więc mówić.
Były też przypadki, kiedy posłowie uznali, że są podstawy do tego, by Wolny zasłonił się tajemnicą służbową (chodziło o pytania dotyczące szczegółów śledztwa i czynności procesowych). A w przypadku zwolnienia prokuratora z zasadnej tajemnicy służbowej posiedzenie komisji odbywa się w trybie niejawnym, zamkniętym dla mediów. I dlatego Wolny - już w części niejawnej - odpowie na niektóre pytania posłów. Nie wiadomo jednak, kiedy ponownie stanie przed komisją - terminu bowiem nie wyznaczono.
Decyzję o przerwaniu przesłuchania poprzedziła jednak poselska kłótnia. PiS chciał, by Wolnego w trybie niejawnym przesłuchać jeszcze we wtorek, ale ich wniosek nie przeszedł. Przeciwko byli posłowie PO, SLD i PSL.
Na posiedzeniu niejawnym Wolny miałby m.in. odpowiedzieć szczegółowo o podstawach do zatrzymania i postawienia zarzutów Barbarze Blidzie, o jej związkach z Barbarą Kmiecik, śląską potentatką w handlu węglem, a także o tym, z kim miała być konfrontowana była posłanka SLD po doprowadzeniu na przesłuchanie (nie doszło do tego, gdyż popełniła samobójstwo - red.).
"Miałem wątpliwości co do konieczności zatrzymania Blidy"
Po przerwie przed komisją stanął katowicki prokurator Tomasz Balas. Był on jednym z czterech prokuratorów prowadzących wątki śledztwa tzw. afery węglowej. Jak poinformował do sprawy został przydzielony w listopadzie 2006 roku.
Pytany przez Ryszarda Kalisza, jaką strukturę wewnętrznej organizacji miał powołany czteroosobowy zespół prokuratorów, przyznał że nie było żadnego formalnego zarządzenia dotyczącego struktury grupy. – Doszło do umownego podziału wątków – mówił Balas, tłumacząc że sprawę podzielono na cztery tzw. „koszyki”. On sam zajmował się wątkami gospodarczymi. Prokurator Piotr Wolny śledził postępowanie związane z korupcją w sektorze górniczym. Za koszyk, w którym znalazła się sprawa finansowania Barbary Blidy przez Barbarę Kmiecik , odpowiadała prokurator Małgorzata Kaczmarczyk–Suchan. Prokurator Sebastian Głuch zajmował się postępowaniem w sprawie nielegalnego finansowania kampanii prezydenckiej.
Miałem pewne wątpliwości co do konieczności stosowania środka przymusu w postaci zatrzymania wobec Blidy. Tomasz Balas, prokurator
Jak tłumaczył Balas, po dokonaniu „istotniejszej czynności prokuratorskiej” każdy z członków zespołu informował pozostałych. – Spotykaliśmy się też z przełożonymi: prokuratorem okręgowym, prokuratorem apelacyjnym i jego zastępcą. Planowaliśmy czynności, na bieżąco informowaliśmy o postępach w śledztwie. Spotykaliśmy się najczęściej w poniedziałek lub wtorek każdego tygodnia – mówił prokurator. Pytany przez Ryszarda Kalisza, zaprzeczył że kiedykolwiek w rozmowach uczestniczył prokurator krajowy Jerzy Engelking
Balas poinformował, że kwestia postawienia zarzutów osobom związanym z prowadzoną przez nich sprawą była dyskutowana od połowy marca. - Bo wtedy dowody uzasadniały podejrzenie popełnienia przestępstwa. Rozmawialiśmy o nich z przełożonymi – przyzna prokurator. Ale – jak zapewnił – decyzje o zatrzymaniach podjęli już sami referenci. - Żaden nie miał wątpliwości co do zasadności postawienia zarzutów, nie było żadnych kontrowersji – podkreślił. Jak potwierdził to on podpisał postanowienie o przedstawieniu zarzutów Barbarze Blidzie, o przeszukaniu pomieszczeń i zarządzenie o zatrzymaniu i przymusowym doprowadzeniu.
Balas przyznał jednak, że miał "pewne wątpliwości" co do zastosowanych środków. - Miałem pewne wątpliwości co do konieczności stosowania środka przymusu w postaci zatrzymania wobec Blidy - mówił przed komisją. Dopytywany przez Tomasza Tomczykiewicza (PO), prokurator ujawnił, że były jeszcze inne osoby, które miały podobne wątpliwości. Nie chciał jednak ujawnić szczegółów, powołując się na tajemnicę służbową. - Różne argumenty były podawane - odpowiadał. Dodał też, że nie miał żadnych wątpliwości odnośnie wydania samego postanowienia o przedstawieniu zarzutów byłej minister.
Pytany o wyznaczoną datę zatrzymań, Balas powiedział że termin 25 kwietnia zaproponowany został przez jego przełożonych. – Z taką propozycją przyszedł zastępca prokuratora okręgowego Marek Wójcik, powołując się na prokuratora Krzysztofa Błacha – mówił Balas, zaznaczając że nie pojawiły się inne sugestie, więc była zgoda na ten termin. - Podejmując decyzję o zatrzymaniu kierowaliśmy się przesłankami kodeksowymi, termin nie miał tu znaczenia – podkreślił Balas.
Na pytanie, czy doszło do przeszukania mieszkania byłej minister już po jej śmierci, przyznał tylko: - Były zaplanowane konkretne czynności, te które mogły być zrealizowane po śmierci, zostały zrealizowane.
"Słyszałem, że na Śląsk przyjedzie minister Ziobro"
Poseł PO Marek Wójcik dopytywał prokuratora, czy wiedział o tym, że sprawą tzw. afery węglowej zajmował się też wydział VI prokuratury. - Słyszałem, że było jakieś postępowanie, wiem że było to zupełnie inne śledztwo, wydaje mi się, z nie było żadnych związków przedmiotowych – tłumaczył Balas.
Zapewnił, że nie wie, dlaczego termin zatrzymania podejrzanych w śledztwie wydziału VI również wyznaczono na 25 kwietnia. – Nic o tym nie wiedzieliśmy i nie mieliśmy prawa wiedzieć. Jako szef jednostki wiedział tylko prokurator okręgowy – mówił.
Spotkałem się z informacją, że być może nawet w dniu zatrzymania podejrzanych będzie gościł na Śląsku ówczesny minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Tomasz Balas, prokurator
Balas zaprzeczył też, że w okresie kilku dni przed realizacją zatrzymań w śledztwie miał kontakt służbowy lub osobisty z kimkolwiek z prokuratury krajowej. Przyznał jednak, że „spotkał się z informacją, że być może nawet w dniu zatrzymania podejrzanych będzie gościł na Śląsku ówczesny minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro”. Dodał, że już nie pamięta źródła tej informacji i nie może ocenić jej wiarygodności. Pytany, czy informacja o wizycie ministra była związana ze sprawą zatrzymań w tzw. aferze węglowej, tłumaczył że "to nie wynikało wprost”. – Można było tylko snuć pewne przypuszczenia – dodał.
Dopytywany, czy informacja doszła też do pozostałych prokuratorów z zespołu, przyznał tylko, że „nie może wykluczyć sytuacji, iż tą informacją podzielił się z kolegami prowadzącymi śledztwo. - Jeśli uznałem, że jest to informacja istotna z punktu widzenia tego postępowania, to ja bym takiej informacji przed nimi nie ukrywał – tłumaczył Balas. Dodał też, że choć nie otrzymał jednoznacznej wiadomości dotyczącej planowanej na dzień zatrzymań konferencji prasowej, to domyślał się, że może do niej dojść. - Wyprowadziłem taki wniosek na podstawie pewnych informacji, które do mnie dotarły dzień wcześniej bądź dwa dni wcześniej - powiedział prokurator.
"Nie było żadnych nacisków, decyzje podejmowałem samodzielnie"
Pytany przez członka komisji z ramienia PiS Wojciecha Szaramę, czy był poddawany jakimkolwiek naciskom w sprawie śledztwa, Balas zapewnił że wszystkie podejmowane przez niego decyzje były „oparte o kodeks i zgromadzone dowody”. - Żadnych bezprawnych działań w stosunku do mnie nie podejmowano, wszystko odbywało się w ramach ustawy o prokuraturze i swobodnej wymianie myśli. Decyzje podejmowałem samodzielnie w oparciu o zgromadzone dowody i prawo – podkreślił. Dodał też, że „nie słyszał”, aby jakiekolwiek naciski były wywierane na pozostałych prokuratorów prowadzących śledztwo.
Żadnych bezprawnych działań w stosunku do mnie nie podejmowano, wszystko odbywało się w ramach ustawy o prokuraturze i swobodnej wymianie myśli. (...)Decyzje podejmowałem samodzielnie w oparciu o zgromadzone dowody i prawo. Tomasz Balas, prokurator
Na pytanie, czy podpisując wniosek o przeszukaniu mieszkania Blidy wiedział o tym, że była minister posiadał broń, przyznał: Nie miałem takiej wiedzy. - Ale nie podejmowaliśmy działań sprawdzających, bo moim zdaniem byłoby to zbędne w przedmiocie postępowania – tłumaczył.
Zapewnił też, że „nie sugerował ani nie prosił o rejestrację” akcji z zatrzymania i nie wie, kto „spowodował, że te czynności były filmowane”. Pytany o to, czy film miałby istotne znaczenie w śledztwie, przyznał że nie.
Tajemnicza prokurator
W poniedziałek komisja przesłuchała, w większości w trybie niejawnym, pierwszego świadka - katowicką prokurator Małgorzatę Kaczmarczyk-Suchan.
Także w poniedziałek wybrano pięciu ekspertów komisji, mających wspomagać jej prace.
Barbara Blida popełniła samobójstwo 25 kwietnia 2007 r., gdy funkcjonariusze ABW przyszli przeszukać jej dom i - na polecenie Prokuratury Okręgowej w Katowicach - zatrzymać ją w związku z podejrzeniami o korupcję w handlu węglem.
Źródło: tvn24.pl, CNN
Źródło zdjęcia głównego: TVN24