NIK nie zostawia suchej nitki na skontrolowanych szpitalach klinicznych: badania nowych leków, prowadzone na zamówienia farmaceutycznych koncernów, przynoszą dobre zarobki lekarzom - i same straty klinikom. Do tego stopnia, że dokładały do nich z pieniędzy NFZ. - Ciężko oszacować wszystkie stracone pieniądze - alarmuje prezes NIK Jacek Jezierski.
Po analizie dokumentacji badań, kontrolerzy odkryli, że przytłaczająca większość przychodów ze zlecone badania pochłaniało wynagrodzenie lekarza, który je przeprowadzał.
Najwyższa Izba Kontroli jako przykład wskazuje Szpital Kliniczny w Lublinie: na jednym ze zleconych badań zarobił on równowartość 50 euro, natomiast zatrudniony przy nim lekarz... 2800 euro.
Prywatne badania w państwowej klinice
Kliniki często nie liczyły się z ponoszonymi kosztami. Badania, zamiast stanowić źródło dochodu, pogłębiały trudną zwykle sytuację finansową placówek. Badania podejmowano nawet gdy z umowy wynikało, że przyniosą straty. - Powszechną praktyką było finansowanie ich z publicznych pieniędzy NFZ - podkreśla prezes NIK Jacek Jezierski. Jak wskazuje, jedną z metod było zawarcie umowy między sponsorem z uczelnią medyczną lub bezpośrednio z lekarzem, bez dopuszczenia do tego szpitala, który na takie badanie dawał pieniądze.
Przykładem jest Górnośląskie Centrum Medyczne w Katowicach: zrealizowano tam sześć badań klinicznych, choć szpital nie zawarł na ich przeprowadzenie żadnych umów. - W rezultacie dochodziło do sytuacji, gdy nierzadko zadłużone szpitale, zamiast zarabiać na badaniach klinicznych, ponosiły koszty komercyjnych badań klinicznych - dodaje prezes NIK.
Z wycieczki zagranicznej do komisji przetargowej
Według ustaleń NIK badania były były też narzędziem pozwalającym koncernom farmaceutycznym lub dostawcom sprzętu medycznego wpływać na wyniki przetargów. Sprzyjał temu brak jasnych procedur i przejrzystych zasad przetargów.
Po sprawdzeniu powiązań między członkami komisji przetargowej a beneficjentami przetargu, często okazywało się, że byli oni związani z korporacjami intratnymi kontraktami na badania. Innym sposobem zapewniania sobie przychylności osób decydujących o wynikach przetargów było oferowanie im wyjazdów na zagraniczne konferencje i wycieczki.
W jednym przypadku lekarz w Białymstoku brał udział - jako członek komisji - w trzech postępowaniach przetargowych na dostawę leków o wartości ponad 4 mln zł, a w tym czasie prowadził odpłatnie badania kliniczne na zlecenie jednej z firm, która startowała w przetargu i której udzielono następnie zamówień na dostawę dwóch leków.
Gdzie indziej w ośmiu postępowaniach na dostawę środków medycznych, sprzętu i˙wyrobów medycznych oraz odczynników o łącznej wartości 25,9 mln zł, członkowie komisji przetargowych złożyli nieprawdziwe oświadczenia o swoich zobowiązaniach wobec firm farmaceutycznych.
Niejasne powiązania
W Centralnym Szpitalu Klinicznym w Katowicach pracownica Centralnego Laboratorium uczestniczyła w pracach komisji przetargowych w trzech postępowaniach na dostawę odczynników do badań, w˙których jako wykonawcę wybrano firmę sponsorującą tej osobie udział w˙krajowych konferencjach.
Z kolei w Szpitalu Klinicznym w Lublinie, w postępowaniu przetargowym na dostawę specjalistycznego sprzętu, funkcję członka komisji przetargowej pełnił lekarz, który w 2006˙r. i w 2008˙r. dwukrotnie uczestniczył w sympozjach naukowych na koszt firmy, która w wyniku tego przetargu podpisała umowę na dostawy za kwotę prawie miliona zł.
319 pracowników Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Łodzi w latach 2006-2008 wzięło udział w 266 wyjazdach zagranicznych. Sponsorowały je głównie firmy produkujące leki, aparaturę, sprzęt medyczny, odczynniki, a także zajmujące się organizacją badań klinicznych.
Dyrektorzy nie panują nad klinikami?
Brak skutecznego nadzoru mógł kosztować szpitale kliniczne wiele milionów złotych - kończy swój raport Izba - Dyrektorzy szpitali klinicznych nie dokonywali rzetelnej kalkulacji ich kosztów, co nie pozwala dziś na określenie dokładnej sumy strat i nieprawidłowości.
Prezes Jezierski dodał, że kontrola dotycząca "jedynie ułamka" takich badań wykazała, że Fundusz niesłusznie obciążono kwotą 3,7 mln zł. Raport NIK w tej sprawie został w czwartek przekazany do Sejmu.
Źródło: PAP, lex.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24