Przydrożne bariery w razie ewentualnego wypadku powinny wytłumiać energię uderzenia. Bariery starego typu jednak tego nie robią, często przebijając samochody, co pokazały dwa niemal identyczne wypadki w stolicy. Mimo tego, zarząd dróg miejskich nadal nie przewiduje ich wymiany.
Kilka dni temu auto uderzyło w czoło tzw. energochłonnej bariery w Warszawie. Stalowa konstrukcja przeszła tuż nad głową kierowcy, kobieta została lekko ranna. Do bardzo podobnego wypadku doszło w grudniu ubiegłego roku, wtedy kierowca również został lekko ranny.
Drogowcy tłumaczą jednak, że to nie wina barierek, a nadmiernej prędkości kierowców. - Nie można mówić że jest niebezpiecznie, że to bariera wbiła się w samochód, bo to samochód wbił się w barierę - mówi Adam Sobieraj z Zarządu Dróg Miejskich w Warszawie.
Według ekspertów z Instytutu Badawczego Dróg i Mostów, nie powinno dojść do dwóch podobnych wypadków w tym samym miejscu. Ponieważ jednak tak właśnie się stało - bariera nie spełnia swojej roli.
Od dwóch lat w Polsce obowiązuje rygorystyczne prawo, które pozwala montować wyłącznie bariery przetestowane przez Instytut Badawczy Dróg i Mostów. Jak mówi Grzegorz Bagiński z Saferoad CEE "bariery powinny pochłonąć energię zderzenia i nie powinny stanowić zagrożenia dla pojazdu".
Energochłonne z nazwy
Mimo tego, nadal wiele konstrukcji na polskich drogach to bariery tylko z nazwy energochłonne. Co więcej, w dalszym ciągu są one tylko konserwowane, a nie wymieniane na nowe, więc wciąż nie służą poprawie bezpieczeństwa.
Kilku producentom barier, które były montowane do tej pory, przy okazji zaostrzenia przepisów, Instytut Badawczy Dróg i Mostów nie wydał odpowiedniego certyfikatu. Wynikało to m.in. z ich złej konstrukcji. - Śruby latały, były bardzo źle skonstruowane. Ponadto były bardzo niebezpieczne i dla kierowców, i dla osób które stały z boku - mówi Leszek Rafalski, dyrektor IBDiM.
Nie jest to jednak wyłącznie polski problem. Po zderzeniu z barierką we Włoszech karierę musiał przerwać Robert Kubica. Od dwóch lat również zarządcy dróg w Niemczech wymieniają starsze konstrukcje na nowe.
W Warszawie jednak, mimo dwóch niemal identycznych wypadków, wciąż nie bierze się tego pod uwagę. - Nie będziemy jej przebudowywać. To osoby muszą się dostosować do warunków i dostosować prędkość - przekonuje Adam Sobieraj ze stołecznego ZTM.
Autor: AB/tr / Źródło: Fakty
Źródło zdjęcia głównego: Fakty