Nie zmieniać pracy, nie wykonywać małpich ruchów, żyć skromnie i szlachetnie. I tak przez dwa najbliższe lata. To według Andrzeja Olechowskiego sposoby na przetrzymanie kryzysu - czy, jak wolałby były minister finansów, "spowolnienia" gospodarczego.
To, że ten, oraz przyszły rok będą trudne - wiadomo. Nie bardzo wiadomo natomiast, jak z trudnościami sobie radzić. Według Andrzeja Olechowskiego najprostsza jest metoda "zaciskania zębów i pasa", czyli oszczędnego życia. Niezmienianie pracy, niedecydowanie się na wielkie zakupy, które nadmiernie obciążą domowy budżet, niewykonywanie żadnych gwałtownych ruchów na swoich kontach, czy w portfelach - to powinno wystarczyć.
Efekt tak - styl nie
Jak zaznaczał były minister finansów, polska gospodarka nie ma dziś problemu z wiarygodnością. - Jeśli o to chodzi, to jest dobrze, nawet bardzo dobrze jak na nasz wymiar. Ale trzeba pamiętać, że jesteśmy tu, gdzie jesteśmy, czyli, że mamy za sobą 20 lat wolnej gospodarki, a nie 200 tak jak niektóre kraje - przypominał.
Według gościa "Poranka" TVN24 dobrą pierwszą lekcję oszczędzania dali Polakom rządzący, choć o ile Olechowskiemu podoba się skuteczność działań ministra finansów Jacka Rostowskiego, to nie podoba mu się ich styl. - Te nagłe cięcia były trochę pod publiczkę. Traktuję to tak samo jak dymisję ministra sprawiedliwości - oceniał Olechowski.
Te nagłe cięcia były trochę pod publiczkę. Traktuję to tak samo jak dymisję ministra sprawiedliwości Olechowski
A czego powinno przede wszystkim wystrzegać się państwo? Zdaniem byłego ministra: "zadłużania i zwiększania deficytu" - a to właśnie rządowi radzi PiS. - Jak przyjrzeć się ich propozycjom to poza argumentem, że "my zrobilibyśmy to lepiej" nie mają za wiele do powiedzenia. Dzisiaj zwiększanie deficytu to byłoby szaleństwo. Zwłaszcza, że łatwo znaleziono tłuszczyk, który można było odciąć (to o cięciach w ministerstwach) - przekonywał. Problem w tym, że nawet podporządkowanie się wszystkim tym radom nie musi zagwarantować, według Olechowskiego, uniknięcia "tragedii lokalnych".
"Nie bywam na imprezach dla dziewczynek"
Czy w takich warunkach gospodarczych i politycznych jest jeszcze miejsce dla jakiejś nowej partii centrowej? Pytanie nie bezzasadne, bo w ostatnim tygodniu o Andrzeju Olechowskim mówiło się jako potencjalnej "twarzy" nowej politycznej inicjatywy - "Porozumienia dla przyszłości", ruchu, który zjednoczyć ma centrolewicę (SdPl, Partię Demokratyczną i Zielonych 2004). Ale jak się okazuje oczekiwanie byłego ministra na imprezie inaugurującej działalność "Porozumienia" nie miało sensu. Dlaczego? Bo Olechowski "nie bywa na imprezach dla dziewczynek".
- To była właśnie taka impreza. Ja nie jestem lewicowym politykiem, organizatorzy wiedzieli, że się nie wybieram. Nadal pozostaję członkiem PO, ale nie podoba mi się ujawnianie przez moją partię prawicowej twarzy - mówił Olechowski. Tu przyznał, że zdecydowania chętniej "nóż otwiera mu się w kieszeni, gdy słucha Jarosława Gowina, niż Janusza Palikota".
Źródło: TVN24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24