Zapłacił 3 mln zł, by wyjść na wolność, nie chce rezygnować z prezesury dużej spółki giełdowej i nie chce, by mówiono o nim Andrzej P. - Nazywam się Andrzej Piechocki, bez wstydu pokazuję się publicznie i mówię, że akcjonariusze nie mają się czego obawiać. Nie przypuszczam, by moje prywatne kłopoty miały wpływ na biznes - oświadczył w TVN CNBC jeden z pięciu zatrzymanych ws. korupcji przy prywatyzacji PLL LOT i Stoenu.
Piechocki, największy z udziałowców i dotąd prezes giełdowej spółki MNI, a niegdyś także doradca w gabinecie politycznym ministra Wiesława Kaczmarka, musiał wpłacić najwyższą kaucję za wyjście na wolność - 3 mln zł.
Nazywam się Andrzej Piechocki, bez wstydu pokazuję się publicznie i mówię, że akcjonariusze nie mają sie czego obawiać. Nie przypuszczam, by moje prywatne kłopoty miały wpływ na biznes. (...) Akcjonariusze mogą być spokojni. Nie byłbym taki pewien, gdybym wiedział, że zawiniłem. Nie zawiniłem. Pan prokurator ma swój ogląd, ja mam swój. Andrzej Piechocki
"Akcjonariusze mogą być spokojni"
I dodał: - Nazywam się Andrzej Piechocki, bez wstydu pokazuję się publicznie i mówię, że akcjonariusze nie mają sie czego obawiać. Nie przypuszczam, by moje prywatne kłopoty miały wpływ na biznes - zapewniał Piechocki i powtórzył: - Akcjonariusze mogą być spokojni. Nie byłbym taki pewien, gdybym wiedział, że zawiniłem. Nie zawiniłem. Pan prokurator ma swój ogląd, ja mam swój.
Akcje w górę! "Ha!"
- Akcjonariusze mogą być zdenerwowani, bo nie chcą mieć prezesa z zarzutami, ale cóż, tak się stało - mówił także. Według niego sprawa zatrzymania może zaszkodzić spółce wizerunkowo, ale "biznesowo - w żadnym wypadku". - Teraz jestem wolnym człowiekiem, można normalnie działać - dodał. Piechocki zapewnił, że nie zamierza zostawiać spółki, ani sprzedawać swoich udziałów. - Nie ma powodu bym zostawiał taki dobry biznes. Jeśli chodzi o sprzedaż MNI - nie ma takiej opcji - powiedział. Co ze spółkami zależnymi (m.in. MIT, Hyperion SA)? - Wszystko jest na sprzedaż, wszystko do kupienia - odpowiedział Piechocki.
W trakcie rozmowy, akcje spółki podskoczyły o kilka punktów procentowych: - Ha! - skwitował z uśmiechem Piechocki tę informację przekazaną przez dziennikarza TVN CNBC.
Byłem przedsiębiorcą w wielu spółkach, powstawały one po to, żeby zarabiać pieniądze, robić biznes, a nie służyły do jakiś machinacji. Nie brałem udziału w prywatyzacji Stoenu, nie podejmowałem decyzji, nie kreowałem opinii, nie brałem udziału w żadnych kolegiach, naradach, pracach zespołów. Nie miałem dostępu do informacji, danych i ofert. Andrzej Piechocki
Z Piechockim rozmawiał też reporter TVN24. Biznesmen powtórzył to samo, co w TVN CNBC. Dodał także: - Byłem przedsiębiorcą w wielu spółkach, powstawały one po to, żeby zarabiać pieniądze, robić biznes, a nie służyły do jakiś machinacji. Nie brałem udziału w prywatyzacji Stoenu, nie podejmowałem decyzji, nie kreowałem opinii, nie brałem udziału w żadnych kolegiach, naradach, pracach zespołów. Nie miałem dostępu do informacji, danych i ofert – mówił Piechocki.
I skwitował: - Były plotki o nieprawidłowościach przy prywatyzacji Stoenu, ale plotki są zawsze – dodał Piechocki.
Łapówki i pranie pieniędzy
We wtorek i w środę na polecenie katowickich prokuratorów zatrzymano pięć osób - to funkcjonariusze publiczni i osoby, które z nimi współpracowały w związku z prywatyzacjami. Podejrzanym zarzucono przyjmowanie korzyści majątkowych, nadużycie zaufania w obrocie gospodarczym i pranie pieniędzy.
W przypadku PLL LOT chodzi o korzyści w wysokości 1 mln dolarów, w przypadku Stoenu - 1,4 mln euro. Gen. Gromosław Czempiński usłyszał zarzut przyjęcia - wspólnie i w porozumieniu z innymi podejrzanymi - 1,4 mln euro w związku z prywatyzacją spółki Stoen. Inny zarzut wobec niego dotyczy prania brudnych pieniędzy - również wspólnie i w porozumieniu; w tym wypadku chodzi o kwotę ok. 600 tys. euro.
Wszystkim podejrzanym grozi do 10 lat wiezienia.
Źródło: TVN CNBC, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: CNBC Biznes