Prezydencki doradca prof. Tomasz Nałęcz powiedział w środę, że prezydent Bronisław Komorowski czeka ze skierowaniem do Trybunału Konstytucyjnego ustawy o izolacji groźnych przestępców. Powód? Nie chce przyczyniać się do podsycania atmosfery wokół sprawy Mariusza T.
We wtorek Mariusz T. zakończył odbywanie kary 25 lat więzienia za zabójstwo czterech chłopców i opuścił zakład karny. Zgodnie z ubiegłotygodniową decyzją sądu T. jest objęty policyjnymi czynnościami operacyjno-rozpoznawczymi. Toczy się także postępowanie dotyczące wniosku o uznanie go za osobę niebezpieczną i umieszczenie go w ośrodku w Gostyninie. Prezydencki doradca poinformował w radiowej "Trójce", że wniosek w sprawie skierowania ustawy o izolacji groźnych przestępców do TK jest gotowy. Wyjaśniając, dlaczego prezydent wniosku nie składa, Nałęcz powiedział: - Prezydent uważa, że rozumiejąc wszystkie elementy tej sytuacji, rozumiejąc wszystkie ludzkie lęki, rozumiejąc stanowisko mediów, prezydent uważa jednak, że jednak trochę przesadzamy z podgrzewaniem tej atmosfery i nie chce prezydent tym kierowaniem wniosku przyczyniać się do podsycenia tej atmosfery. Jak rzecz się trochę uspokoi - ten wniosek już przecież przygotowany - trafi do Trybunału. Jak informuje Nałęcz, prezydent "nie chce też, aby takim demonstracyjnym kierowaniem wniosku, podsycać lęki, które rozumie".
Niekonstytucyjna ustawa?
Komorowski w połowie grudnia zeszłego roku podpisał i jednocześnie zapowiedział skierowanie do TK ustawy o leczeniu w ośrodku zamkniętym sprawców najgroźniejszych zbrodni po odbyciu przez nich kar.
Prezydent podpisał ustawę, "wsłuchując się w argumenty podkreślające konieczność zapewnienia bezpieczeństwa obywatelom" - głosił komunikat na stronie prezydenta. "Z drugiej strony, z uwagi na argumenty wskazujące na ryzyko nieposzanowania praw i wolności konstytucyjnych, ustawa ta zostanie skierowana w trybie kontroli następczej do Trybunału Konstytucyjnego, aby ostatecznie wyjaśnić wątpliwości natury konstytucyjnej" - zaznaczono. Wielu prawników oraz część organizacji pozarządowych uważa, że może ona być niekonstytucyjna i naruszać zasadę niedziałania prawa wstecz. Z kolei MS zapewniało, że przepisy zostały dobrze przygotowane.
Odpowiedź na ustawę o amnestii
Konieczność przygotowania takiej ustawy zrodziła się, gdy zwrócono uwagę na zbliżanie się do końca 25-letnich wyroków więzienia osób, wobec których pierwotnie sądy orzekły kary śmierci. Kilka miesięcy po ostatniej egzekucji 21 kwietnia 1988 r. rząd Mieczysława Rakowskiego ogłosił moratorium na wykonywanie wyroków śmierci - obowiązywało aż do formalnego wyeliminowania tej kary przez nowy kodeks z 1997 r. W 1995 r. do polskiego kodeksu karnego powróciła kara dożywotniego pozbawienia wolności. Po wyborach 4 czerwca 1989 r. - w grudniu tamtego roku - Sejm kontraktowy przyjął ustawę o amnestii. Na jej mocy skazanym na karę śmierci, którzy nie zostali straceni, zamieniono wyroki na kary 25 lat pozbawienia wolności. Niezależnie od tego polskie sądy orzekły jeszcze kary śmierci 9 osób: najbardziej znany przypadek to Mariusz T., skazany we wrześniu 1989 r. za morderstwo czterech chłopców. We wtorek T. zakończył odbywanie kary 25 lat więzienia za zabójstwo czterech chłopców i opuścił zakład karny. Prace nad ustawą podjęto w 2012 r. i od początku proponowane rozwiązania budziły wątpliwości prawne. Komitet Helsiński wskazywał w maju 2013 r., że przepisy "umożliwiające zatrzymanie w ośrodkach terapii osób skazanych w przeszłości, gdy przepisy takie nie obowiązywały", budzą wielkie wątpliwości, gdyż nikt nie może odbywać dwa razy kary za ten sam czyn.
Wątpliwości Fundacji Helsińskiej i KRS
Według szacunków resortu sprawiedliwości, policji i Służby Więziennej ustawa po wejściu w życie potencjalnie może dotyczyć od kilkunastu do 40 osób. "Czy dla takiej niezbyt wielkiej grupy należy zmieniać podstawowe zasady prawa karnego?" - pytała Fundacja Helsińska. Negatywną opinię podczas prac nad ustawą zgłosiła także m.in. Krajowa Rada Sądownictwa. "Ustawa budzi wątpliwości w zakresie respektowania podstawowych zasad prawa karnego: niedziałania prawa karnego wstecz oraz niekarania dwa razy za to samo przestępstwo" - wskazywała. Przedstawiciele MS odpowiadali, że ustawa nie mówi o karaniu, tylko o terapii osób, u których podczas odbywania kary występowały zaburzenia psychiczne, mające taki charakter, że zachodzi "co najmniej wysokie prawdopodobieństwo" popełnienia przestępstwa po ich wyjściu na wolność. Ponadto, wnioski dotyczące ewentualnej izolacji lub nadzoru nad zwalnianymi skazanymi będzie rozpatrywał sąd w ramach procedury cywilnej, a nie karnej.
Autor: kde/kka / Źródło: PAP