Historia pokazuje, że w show-biznesie na śmierci można świetnie zarobić. Po śmierci Whitney Houston wzrosła cena i sprzedaż jej płyt. Najlepiej "zarabiającym", nieżyjącym artystą jest obecnie Michael Jackson. W pierwszym roku po śmierci "zarobił" on 275 milionów dolarów.
Po niespodziewanej śmierci króla popu Micheala Jacksona, zdjęcia z przygotowań do ostatniego koncertu okazały się prawdziwą żyłą złota. Film o życiu piosenkarza "This is it" zarobił 200 milionów dolarów, z czego 50 trafiło do rodziny, która zarzekała się, że go nie obejrzy.
- Śmierć wydaje się od wielu, wielu, wielu lat najlepszym kontraktem, jaki sobie można wyobrazić - mówi Piotr Stelmach, dziennikarz muzyczny.
Biznes po śmierci
Według corocznego rankingu "Forbes", najlepiej zarabiającym zmarłym celebrytą jest właśnie Jackson. W pierwszym roku po śmierci artysta "zarobił" 275 mln dolarów przebijając Elvisa Presleya, który "zarobił" 55 mln dolarów.
Na śmierci gwiazdy zarabiają nie tylko jej spadkobiercy, ale i właściciele praw autorskich czy sklepy.
- Płyty rozeszły się naprawdę w szybkim tempie. Ludzie przyszli - i co tu dużo mówić - wynieśli nam całą Witney Houston - powiedział Filip Gutowski, sprzedawca z Empiku.
Producenci zarabiają też na sprzedaży różnego rodzaju gadżetów, koszulek czy kubków z wizerunkiem zmarłych gwiazd.
"Największy promotor to śmierć"
Kilkadziesiąt minut po śmierci Whitney Houston wytwórnia Sony Music podwyższyła ceny płyt o kilkadziesiąt procent. To pokazuje i w pewnym sensie podtrzymuje tezę, że te interesy majątkowe, które twórca wyobrażałby sobie inaczej, gdyby żył, są realizowane potem poprzez pryzmat komercji, która mogłaby być lub jest zupełnie niezgodna z intencjami twórcy. Piotr Schramm
Pryzmat komercji
Nie zawsze jednak twórczością zmarłego artysty zarządza jego rodzina. Często są to wytwórnie, które w zamian za inwestowanie w karierę przejmują prawa autorskie. - Kilkadziesiąt minut po śmierci Whitney Houston wytwórnia Sony Music podwyższyła ceny płyt o kilkadziesiąt procent. To pokazuje, i w pewnym sensie podtrzymuje tezę, że te interesy majątkowe, które twórca wyobrażałby sobie inaczej gdyby żył, są realizowane potem poprzez pryzmat komercji, która mogłaby być lub jest zupełnie niezgodna z intencjami twórcy - wyjaśnia Piotr Schramm, adwokat.
Życie wieczne na Ziemi
Zdaniem Małgorzaty Potockiej, byłej żony Grzegorza Ciechowskiego, w Polsce dziedziczenie praw autorskich nie przynosi spadkobiercom gigantycznych dochodów. - Bez względu na to, jaka ta małość ziemska jest, to fantastyczne jest to, że jednak ich twórczość staje się dobrem narodowym i ten niezwykły dar, bycie malarzem, bycie kompozytorem, jest tak fantastyczne, że nie ma limitu wieku, że nie ma końca, że tu jest życie wieczne - mówi jednak Potocka.
Źródło: PAP