Debata dotycząca odebrania Mariuszowi Kamińskiemu, byłemu szefowi CBA, immunitetu, będzie taka jak żadna wcześniejsza. Przygotowania do najtajniejszego z tajnych posiedzenia Sejmu wymagały nawet zamontowania dodatkowych drzwi. Wszystkie wejścia na salę obrad oraz galerię nad nią są już zaplombowane. Do wtorku do dwunastej nie wejdzie tam nikt.
- Rozważaliśmy sprawę Pustyni Błędowskiej, ale jest rezerwatem i niestety nie można tam przeprowadzić obrad - sili się na żarty Jan Węgrzyn z Kancelarii Sejmu. Trzymając się jego konwencji, zorganizowanie tajnego posiedzenia na pustyni wymagałoby mniejszej logistyki.
Nadzwyczajne środki bezpieczeństwa
Agenci ABW nie musieliby demontować całej aparatury nagłaśniającej, by zamontować własną - antypodsłuchową. Na sali nie ma internetu, wyłączono monitoring, sprowadzono specjalne bramki z wykrywaczem wszystkiego, co zabronione.
Operacja zabezpieczania wtorkowego posiedzenia rozpoczęła się już w piątek. Z sali obrad oraz korytarzy wokół usunięty został sprzęt należący do mediów, a w sejmowych pokojach, które mają do dyspozycji dziennikarze - odłączone od zasilania wszelkie urządzenia: komputery, telewizory, radioodbiorniki i telefony. Przed samymi obradami pomieszczenia redakcji mają zostać zaplombowane przez funkcjonariuszy ABW. Na czas obrad media dostaną do dyspozycji salę konferencyjną w hotelu poselskim.
Posiedzenia Sejmu były już w przeszłości utajniane wielokrotnie. Jedne z obrad w tej formule odbyły się w sierpniu 2007 roku, kiedy przez ponad 4 godziny w nocy ówczesny marszałek Sejmu Ludwik Dorn odczytywał posłom tajne stenogramy ze spotkania sejmowej komisji ds. specsłużb z szefem MSW w czasach PiS, Januszem Kaczmarkiem. Nigdy wcześniej jednak nie stosowano tak drobiazgowych zabezpieczeń.
Zarzuty przekroczenia uprawnień
Według informacji "Faktów TVN" samo uzasadnienie wniosku o uchylenie immunitetu byłemu szefowi CBA ma ponad 60 stron.
Jego autorem jest Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga, która chce postawić mu zarzuty przekroczenia uprawnień podczas czynności operacyjnych CBA, w czasach kiedy kierował nim obecny poseł PiS.
Choć stołeczni śledczy nie ujawniają treści zarzutów, to wiadomo, że chodzi m.in. o sprawy Weroniki Marczuk i byłego prezesa Wydawnictw Naukowo-Technicznych Bogusława Seredyńskiego, którym Biuro próbowało udowodnić korupcję i płatną protekcję, a także willi w Kazimierzu Dolnym, której - jak domniemywało CBA - cichymi właścicielami byli Jolanta i Aleksander Kwaśniewscy. W obu tych operacjach brał udział Tomasz Kaczmarek (niegdyś PiS, obecnie poseł niezależny), który sam zrzekł się immunitetu i w maju usłyszał zarzuty przekroczenia uprawnień i nakłaniania innej osoby do przyjęcia łapówki.
Kamiński postanowił nie rezygnować z immunitetu.
Partyjne przepychanki
- Ci, którzy powinni tropić korupcję, zajmują się tak naprawdę ściganiem tych, którzy zasłużyli się w walce z nią. To smutne - broni Kamińskiego Jadwiga Wiśniewska z PiS.
Na początku wtorkowego posiedzenia głosowany będzie wniosek o jego utajnienie. "Pan poseł Kamiński zapowiedział, że będzie chciał przedstawić Wysokiej Izbie informacje, które są chronione. W tej sytuacji Prezydium Sejmu zaproponowało, aby ten punkt porządku obrad był rozpatrywany w trybie niejawnym" - wyjaśnił w rozmowie z PAP wicemarszałek Sejmu Cezary Grabarczyk (PO).
Niespodziewane wsparcie Millera
- Te cyrki, to jest po prostu spektakl polityczny - ocenia Mariusz Błaszczak z PiS. Debata nad tym, czy Kamiński będzie mógł zabrać głos w swojej obronie, też będzie tajna. Ale już w poniedziałek b. szef CBA otrzymał w tej sprawie niespodziewane wsparcie.
- Poseł Kamiński ma prawo ustosunkować się do zarzutów - przekonuje lider SLD Leszek Miller.
Autor: iwan/ja/kwoj / Źródło: Fakty TVN,
Źródło zdjęcia głównego: Agencja Gazeta | Sławomir Kamiński