Dyrektor liceum, do którego chodził Kamil M., mówi wprost: chłopak opuścił się w nauce, przestał chodzić do szkoły, był krnąbrny. - Rozmawialiśmy o tym z jego rodzicami. Ale szczególnie kontakt z matką był niezadowalający. Ona go obdarzała wielką miłością, nie wierzyła, że jej syn może sprawiać problemy, broniła go - mówi Przemysław Olesiejuk, dyrektor szkoły, do której chodził Kamil M., a wcześniej uczęszczała też Zuzanna M.
- Lekkie problemy z Kamilem zaczęły się na rok przed tym, jak Zuzanna opuściła naszą szkołę. Widać było, że chłopak opuszcza lekcje, że ma gorsze oceny. Wtedy pierwszy raz rozmawialiśmy z jego rodzicami - mówi Przemysław Olesiejuk, dyrektor I Liceum Ogólnokształcącego w Białej Podlaskiej.
"Obdarzała go wielką miłością"
Jak jednak dodaje, "kontakt z rodzicami był niezadowalający". - Matka go broniła. Nie wierzyła, że on może opuszczać lekcje, mieć gorsze oceny. Obdarzała go wielką miłością - dodaje dyrektor.
Mimo to dyrekcja, jak zapewnia Przemysław Olesiejuk, proponowała rozwiązania problemów. Jednym z nich miało być ograniczenie spotkań Kamila z Zuzanną. - Mówiliśmy, żeby rodzice zwrócili uwagę na ten związek. Nie wiedzieliśmy, czy to przyjaźń, czy coś więcej, ale powiedzieliśmy: jeśli zauważają, że po tych spotkaniach coś z ich synem jest nie tak, niech ograniczą kontakty swojego dziecka z tą dziewczyną - dodaje Przemysław Olesiejuk.
Dużo większe problemy, jak mówi, pojawiły się, kiedy I Liceum Ogólnokształcące opuściła Zuzanna. Dziewczyna w trzeciej klasie zmieniła szkołę, przeniosła się do II LO w Białej Podlaskiej. Zrobiła to w wakacje. Od września więc uczęszczała już do nowej szkoły. - I wtedy Kamil tak naprawdę przestał już chodzić na lekcje. Do grudnia opuścił ponad połowę zajęć, z kilku przedmiotów groziło mu nieklasyfikowanie. Zrobił się krnąbrny - dodaje dyrektor.
Petycja o usunięcie
Dyrektor utrzymuje, że nie wie, dlaczego Zuzanna opuściła jego szkołę. Jak dodaje, jej matka w wakacje przyszła odebrać dokumenty córki i przeniosła je do nowego liceum.
- Pojawiła się petycja napisana przez uczniów, w której prosili o usunięcie dziewczyny z klasy. Ale nie sądzę, żeby to miało wpływ. Nie poddajemy się temu, co chcą uczniowie. Bierzemy pod uwagę tylko rozmowę i wtedy rozmawialiśmy i z Zuzanną, i z jej matką. Sugerowaliśmy kobiecie, żeby wysłała dziecko do psychologa i pedagoga po pomoc, wsparcie poradni, mówiliśmy, że dostajemy sygnały od uczniów, że coś dzieje się nie tak. Ale z tego co wiem, matka nie skorzystała z pomocy poradni. Wydaje mi się, że Zuzanna wolała zmienić szkołę niż własne zachowanie - mówi Przemysław Olesiejuk.
W dokumencie, który uczniowie dostarczyli do dyrekcji, miały znaleźć się podpisy całej klasy. - Napisali, że Zuzanna przeszkadza w prowadzeniu lekcji, że źle się odnosi do nauczycieli, że dyskredytuje ich pracę. Informowali również, że poniża uczniów, ubliża im. Klasa zaczęła patrzeć na nią inaczej - dodaje dyrektor szkoły.
Autor: bieru//plw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24