Mirosław Karapyta odchodzi z PSL, ale nie rezygnuje z funkcji marszałka woj. podkarpackiego. Polityk podczas konferencji prasowej poinformował, że jest rozczarowany postawą niektórych polityków PSL, którzy osądzili go jeszcze przed decyzją sądu. Po południu na posiedzeniu sejmiku woj. podkarpackiego radni koalicji PO-PSL-SLD złożyli wniosek o odwołanie Karapyty. Głosowanie w tej sprawie odbędzie się najwcześniej za miesiąc.
- Staję przed państwem w głębokim przekonaniu, że niezależny sąd uniewinni mnie z zarzutów formowanych przez prokuraturę - oświadczył Karapyta, który wyraził zgodę na pokazywanie swojego wizerunku.
Polityk "wyraził swoje głębokie rozczarowanie" postawą niektórych swoich kolegów z PSL, którzy przedwcześnie, na podstawie informacji prasowych, "wyrazili się o jego winie" i "wydali na niego wyrok polityczny". Karapyta wymienił tu nazwiska szefa klubu PSL Jana Burego i szefa stronnictwa, Janusza Piechocińskiego.
Marszałek przeprasza i "walczy"
Marszałek oświadczył też, że rezygnuje ze wszystkich funkcji w PSL i samego członkostwa w partii.
- Od tego momentu będę reprezentował w sejmiku województwa tylko moich wyborców. Chcę tych wyborców przeprosić za całe zamieszanie medialne i zapewnić, że będę jak dotychczas reprezentował ich interesy - powiedział. Karapyta podkreślił, że nie zrezygnuje z funkcji marszałka.
Pytany, czy utrzymywanie się w jego sytuacji na stanowisku nie działa na niekorzyść województwa, odpowiedział, że jego decyzja oznacza "podjęcie walki o to, żeby (...) człowiek miał prawo do obrony". Przypomniał również, że złożył w prokuraturze oświadczenie, w którym stwierdził, że czuje się niewinny.
PO, PSL i SLD zgodnie przeciwko marszałkowi
O godz. 15 rozpoczęła się w piątek nadzwyczajna sesja sejmiku woj. podkarpackiego. Jedynym punktem jej obrad było złożenie wniosku o odwołanie Karapyty z jego funkcji. Sam zainteresowany wziął udział w sesji.
Wniosek przygotowali radni Platformy Obywatelskiej, Polskiego Stronnictwa Ludowego i Sojuszu Lewicy Demokratycznej, którzy tworzą koalicję w samorządzie województwa.
Szef klubu radnych PSL w sejmiku woj. podkarpackiego Mariusz Kawa składający wniosek w imieniu koalicji przeczytał tylko jedno zdanie, jakim radni uzasadnili jego zgłoszenie: "Nasz wniosek wynika z potrzeby ustabilizowania sytuacji i zapewnienia skutecznego zarządzania województwem podkarpackim". W dyskusji nad wnioskiem przewodniczący opozycyjnego w sejmiku klubu PiS, Wojciech Buczak powiedział, że jego radni będą głosować za odwołaniem marszałka. Jednak - jego zdaniem - w obecnej sytuacji najlepszym rozwiązaniem byłaby rezygnacja marszałka z zajmowanego stanowiska.
Odwołanie marszałka może nastąpić dopiero po upływie 30 dni. Wraz z marszałkiem automatycznie odwoływany jest zarząd województwa. Za odwołaniem musi głosować 3/5 ustawowego składu sejmiku, w przypadku sejmiku woj. podkarpackiego jest to 20 osób.
"Poważne zarzuty"
Komentując deklarację marszałka, Stanisław Żelichowski z PSL powiedział: - Nikogo nie osądziliśmy, tylko uznaliśmy, że skoro ma postawionych sześć czy siedem zarzutów, to powinien być zawieszony we wszystkich swoich czynnościach i trzeba to sprawdzić. Ja nie chcę stosować żadnego linczu politycznego, ani pierwszy rzucać kamieniem (...) Różnie może być. Jak patrzę na kaucję, którą sąd wyznaczył, to jest ona symboliczna. Jeżeli byłyby większe zarzuty, to kaucja byłaby proporcjonalna. Jaka kaucja, takie zarzuty - powiedział Stanisław Żelichowski. - Na dzień dzisiejszy wykazał takie cechy, które nie pozwalają zajmować tego stanowiska - podkreślił poseł PSL.
A rzecznik PSL stwierdził: - Nikt nie osądza przedwcześnie. Apelowaliśmy o to, aby na czas prowadzenia postępowania zawiesił swoje funkcje w PSL, zawiesił członkostwo. On podjął decyzję o rezygnacji i zrezygnował. Szanujemy tę decyzję. Myślę, że jest ona dobra - powiedział Krzysztof Kosiński. I dodał: - Sprawę wyjaśni sąd. Na razie mamy bardzo poważne zarzuty - ocenił.
Szereg zarzutów dla marszałka
Prokuratura Apelacyjna w Lublinie postawiła Mirosławowi Karapycie siedem zarzutów dotyczących czynów popełnionych w latach 2011-2012. Miał on przyjąć łapówki w kwotach od 1,5 do 30 tys. zł, łącznie kilkadziesiąt tysięcy złotych. Korzyści przyjmowane przez marszałka miały polegać też na opłaceniu mu pobytu na urlopie za granicą i w Polsce. Dwa zarzuty dotyczą korzyści osobistych w postaci zaspakajania potrzeb seksualnych. Karapyta miał za łapówki obiecywać załatwienie spraw związanych z jego kompetencjami jako marszałka województwa i kierowanego przez niego urzędu. Niektóre zarzuty dotyczą pośrednictwa w jednostkach samorządowych, lokalnej policji, a także jednego z ministerstw. Marszałek miał obiecywać załatwienie pracy w instytucji samorządowej, a także wypłacenie kosztów budowy, mimo że przedsiębiorca, który się o to ubiegał, nie spełnił wszystkich warunków i były zastrzeżenia, czy inwestycja jest prawidłowo wykonana. Karapyta przed sądem nie przyznał się do popełnienia żadnego z zarzucanych mu czynów. Sąd zdecydował o jego areszcie, jednak po zapłaceniu kaucji marszałek wyszedł z aresztu. Podejrzanymi w tej sprawie są też dwaj przedsiębiorcy z woj. podkarpackiego, Stanisław T. i Zbigniew S., którzy według prokuratury mieli wręczać łapówki marszałkowi. Stanisław T. jest aresztowany od 10 kwietnia; natomiast Zbigniew S., aresztowany w środę, opuścił w czwartek areszt po wpłaceniu 30 tys. zł poręczenia majątkowego.
Autor: nsz,adso/ ola, mtom, rs / Źródło: tvn24