- Fala dymisji to byłoby najprostsze, co możemy zrobić, pójście na łatwiznę. Dymisje oficerów tak, ale nie w pierwszej kolejności - przestrzega szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego gen. Stanisław Koziej. Jak zapewnia, jeszcze w tym roku prezydent wskaże nowemu szefowi MON "główne kierunki" planu naprawczego sił zbrojnych. - To teraz najważniejsze - mówił w "Rozmowie Bardzo Politycznej".
Plan naprawczy sił zbrojnych, o którym mówił w TVN24 szef BBN "musi być wpisany długofalowo, na 10 lat". - Pracować będą nad nim wojskowi, ale w szerokiej konsultacji i z wykorzystaniem różnych analityków i koncepcji - zaznaczył gen. Koziej. Przygotowanie, a później wdrożenie takiego planu to najważniejsze zadanie dla wojska w najbliższych latach, ponieważ w ocenie Kozieja, "jeśli idzie o organizację kierowania i dowodzenia (w polskiej armii) to nie osiągnęliśmy jeszcze standardów NATO."
- Pan prezydent lada chwila określi główne kierunki rozwoju sił zbrojnych na dziesięciolecia. Jednym z zadań będzie w nim reforma systemu kierowania i dowodzenia, oraz reforma systemu szkolenia. To są dwa najważniejsze kierunki - podkreślał szef BBN w TVN24. Kierunki tego programu "muszą zostać opracowane do końca tego roku, a przyjęte w przyszłym".
Dymisje? "Łatwizna"
Generał Koziej zapytany, czy jednak nowy szef MON Tomasz Siemoniak nie powinien rozpocząć "reformy" od zdymisjonowania wysokich rangą wojskowych, odparł, że "byłoby to pójściem na łatwiznę". - Znalezienie kozłów ofiarnych byłoby najprostsze - zaznaczył. Koziej dodał, że nowy minister prędzej czy później będzie musiał "to zrobić" (zdymisjonować osoby odpowiedzialne za wieloletnie zaniedbania w armii) ponieważ "raport komisji Jerzego Millera pozwoli zidentyfikować stanowiska i osoby, które być może są za to odpowiedzialne".
- Ale apelowałbym, aby nie sprowadzać problemu polskich sił zbrojnych tylko do odpowiedzialności personalnej i kadrowej. To jest poważniejszy problem, problem zmiany mechanizmów funkcjonowania, zwłaszcza mechanizmów kierowania oraz systemu szkolenia, w tym szkolnictwa wojskowego - podkreślił.
"Nasze ustalenia wiarygodniejsze"
Jeśli idzie o dyskusję na temat treści raportów - MAK i polskiej komisji - szef BBN przyznał, że "bardziej go przekonuje nasza wersja wydarzeń". Dlaczego? - Bo bazuje na większej liczbie szczegółów, detali dodatkowo zbadanych. MAK moim zdaniem zbyt pospiesznie zakończył swoją pracę, nie dokonując szczegółowych badań. Nasze ustalenia są wiarygodniejsze. Trochę się dziwię MAK-owi, że zupełnie niepotrzebnie broni straconych pozycji - stwierdził Koziej.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24