- Antoni Macierewicz nie musi przepraszać Jana Wejcherta, oraz spółki ITI za wywiad dla "Rzeczpospolitej", w którym stwierdził, że Wojskowe Służby Informacyjne miały udział w powstaniu koncernu - tak zdecydował warszawski Sąd Okręgowy. - Nie wykluczamy odwołania od tej decyzji, choć specjalnie nas ona nie dziwi - mówi portalowi tvn24.pl radca prawny spółki Renata Kacprzak.
- Decyzja warszawskiego sądu nie zaskoczyła nas aż tak bardzo, bo podobnie jak w innych, podobnych sprawach przeciwko panu Macierewiczowi, zastosowano zasadę, że we wszystkich działaniach jakie wiązały się z raportem (z likwidacji WSI - red.) działał jako urzędnik państwowy. W ciągu 10 najbliższych dni podejmiemy jednak decyzję, czy złożymy apelację. Będziemy w tej sprawie konsultowali się jeszcze z naszymi zewnętrznymi prawnikami - powiedziała Kacprzak w rozmowie z portalem. Dodała jednak, że apelacja jest prawdopodobna, "bo zawsze warto się odwoływać, jeśli dysponuje się rzetelnymi argumentami, albo jeżeli w decyzji sądu dopatrzy się jakichś uchybień".
Słowa Kacprzak potwierdza prawnik spółki mecenas Grzegorz Radwański. Przyznał on, że decyzja w sprawie apelacji zapadnie po analizie pisemnego uzasadnienia wyroku sądu.
Dwa pozwy za wywiad
ITI oraz Jan Wejchert wytoczyli Antoniemu Macierewiczowi, byłemu szefowi Komisji Weryfikacyjnej WSI, procesy o ochronę dóbr osobistych. Rzecz dotyczyła wywiadu z lutego zeszłego roku dla "Rzeczpospolitej". Macierewicz mówił wtedy m.in., że wojskowe służby specjalne miały swój udział w powstaniu koncernu ITI - właściciela telewizji TVN. Ujawnił też, że były dyrektor FOZZ Grzegorz Żemek zeznawał na ten temat przed komisją weryfikacyjną.
Warszawski sąd uznał jednak, że Macierewicz udzielając wywiadu o ITI oraz właścicielu spółki, działał w granicach prawa, nie jako osoba prywatna, ale urzędnik państwowy.
Sąd: Macierewicz działał jako urzędnik państwowy
Sędzia Janina Dąbrowiecka uzasadniając orzeczenie podkreśliła, że były szef komisji Weryfikacyjnej WSI występował jako "umocowany zgodnie z prawem urzędnik", który wypowiadał się "w zakresie dokumentu urzędowego, jakim jest raport" i w związku ze swoją funkcją. Powództwo zostało oddalone, bo - jak podkreślał sąd - nie taki jest tryb podważania prawdziwości informacji z dokumentów urzędowych.
O oddalenie obu powództw wnosił pełnomocnik Macierewicza, mec. Andrzej Lew-Mirski. - Mój klient nie miał wpływu na podjęcie decyzji o opublikowaniu raportu z weryfikacji WSI, a w wywiadzie prasowym posługiwał się wyłącznie siatką pojęciową z raportu - tłumaczył.
Źródło: tvn24.pl, PAP, onet.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24