- Kwestia, czy szef komisji weryfikacyjnej WSI był funkcjonariuszem publicznym, nie jest decydująca dla losu zażaleń na umorzenie śledztwa ws. działań Antoniego Macierewicza jako szefa tej komisji - uznał Sąd Najwyższy. Oznacza to, że sąd okręgowy ma to sam rozstrzygnąć, badając zażalenia na umorzenie śledztwa ws. nieprawidłowości przy tworzeniu przez polityka PiS raportu z weryfikacji WSI.
Pytanie prawne o status szefa komisji weryfikacyjnej zadał w czerwcu Sąd Okręgowy w Warszawie, badający czy wznowić śledztwo w sprawie Antoniego Macierewicza. Trwające od 2007 r. śledztwo umorzono w grudniu 2013 r.
"Martwe pole postępowania odwoławczego"
W czwartek trzech sędziów Sądu Najwyższego postanowiło odmówić odpowiedzi na pytanie prawne w tej sprawie. - Kwestia statusu przewodniczącego komisji weryfikacyjnej, mieszczącego się, albo niemieszczącego się w ustawowej definicji funkcjonariusza publicznego pozostaje w martwym polu postępowania odwoławczego. W tym sensie, że nie zdecyduje o orzeczeniu w przedmiocie złożonych zażaleń - mówił w uzasadnieniu decyzji sędzia SN Henryk Gradzik.
- W śledztwie nie dopatrzono się znamion przestępstw fałszerstwa intelektualnego dokumentu i pomocy w ujawnieniu informacji niejawnych. Nie jest warunkiem popełnienia tych właśnie przestępstw bycie funkcjonariuszem publicznym - dodał sędzia Gradzik.
SN przypomniał, że przestępstwo niedopełnienia obowiązków przedawniło się po 5 latach od czynu. Nie przedawniły się zaś poświadczenie nieprawdy oraz pomoc w ujawnieniu tajemnic (musi do tego minąć 10 lat).
- Losy zażaleń zależą od tego, jak SO oceni, że prokuratura nie dopatrzyła się znamion przestępstw co do czynów, które się nie przedawniły - wyjaśnił Gradzik. Podkreślił, że SO musi teraz sam to rozstrzygnąć. Sędzia Gradzik dodał, że badanie aspektów prawnych całej sprawy nie wymagało 7-letniego śledztwa, a do takich konkluzji „można było dojść bez tak długotrwałego i kosztownego postępowania".
Prokuratura: jedynie "osoba pełniąca funkcję publiczną"
Początkowo Prokuratura Apelacyjna w Warszawie chciała zarzucić Macierewiczowi niedopełnienie obowiązków przy tworzeniu raportu i poświadczenie w nim nieprawdy. Prokurator generalny Andrzej Seremet dwa razy zwracał jednak prokuraturze jej wniosek o uchylenie immunitetu posła PiS.
Podstawą umorzenia był brak znamion przestępstw. Uznano, że Macierewicz jako szef komisji weryfikacyjnej WSI nie był funkcjonariuszem publicznym, który może odpowiadać za niedopełnienie obowiązków bądź ich przekroczenie.
Według prokuratury był on jedynie "osobą pełniącą funkcję publiczną", a komisja weryfikacyjna nie była instytucją państwową, której szef podlega odpowiedzialności. Uznano też, że raport nie jest dokumentem, do którego odnosi się przestępstwo poświadczenia nieprawdy, bo nie może ono dotyczyć dokumentu "analityczno-ocennego".
Autorzy 23 zażaleń (m.in. b. szef WSI gen. Marek Dukaczewski, b. agent wywiadu Aleksander Makowski oraz Polsat, ITI i ABW) wnieśli do SO, by nakazał wznowienie śledztwa. Prokuratura była za utrzymaniem umorzenia. Przed rozstrzygnięciem zażaleń SO postanowił z urzędu zapytać SN o wykładnię prawa. Teraz sprawa wróci do Sądu Okręgowego, który rozstrzygnie losy zażaleń.
Autor: kło,jl//rzw / Źródło: tvn24.pl, PAP