Krytykowany także przez własne zaplecze polityczne szef biura prasowego Sejmu Krzysztof Luft deklaruje, że jednak nie weźmie urlopu na sześć lat po przejściu do KRRiT. - Rozważałem taką możliwość, ale nie uczyniłem żadnego kroku w tym kierunku i nie uczynię - mówi w rozmowie z tvn24.pl.
- Nie biorę bezpłatnego urlopu - oświadczył Luft, dodając: - Dla mnie to nie jest żaden problem, czy będę miał urlop, czy nie. Jeśli jakikolwiek problem ma z tego powodu powstać, to nie dla mnie.
Wcześniej rozmawiał z Grzegorzem Schetyną, marszałkiem Sejmu i Bronisławem Komorowskim, prezydentem elektem.
Krzysztof Luft został powołany przez Komorowskiego na członka KRRiT 7 lipca, kiedy Komorowski pełnił jeszcze obowiązki prezydenta. Luft, który do tej pory był dyrektorem biura prasowego kancelarii Sejmu nie zrezygnuje jednak z szefowania tej komórce - zamierza poprosić o bezpłatny urlop na 6 lat. Tyle trwa kadencja w KRRiT.
Luft: posunięcie legalne i powszechne
Wcześniej, w rozmowie z Polską Agencją Prasową Krzysztof Luft mówił: - Biorę pod uwagę możliwość skorzystania z przepisu, który znajduje się w ustawie o radiofonii i telewizji w tym zakresie - powiedział. Przywołał jednocześnie art. 8 ustawy o radiofonii i telewizji, zgodnie z którym "pracodawca zatrudniający członka Krajowej Rady udzieli mu, na jego wniosek, urlopu bezpłatnego na czas sprawowania funkcji"
Zapewnił również, że takie posunięcie jest zgodne z prawem, a czas urlopu wiąże się ściśle z okresem trwania kadencji Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Jak zaznaczył, decyzja ta nie jest niczym nadzwyczajnym. Dodał, że w podobnej sytuacji jest wiele innych osób, między innymi około 150 posłów, którzy wzięli bezpłatny urlop w miejscu gdzie byli zatrudnieni, zanim objęli mandat poselski.
PO: nie powinno tak być
Posłowie pytali jednak o etyczność ewentualnego urlopu. Bowiem po 6 latach kadencji w KRRiT Luft mógłby wrócić do Sejmu, gdzie może rządzić już zupełnie nowa koalicja. Jeśli jednak przyszły marszałek Sejmu chciałby go zwolnić - musiałby wypłacić wysoką odprawę.
- Uważam, że jak się podejmuje nowe zadania, to powinno się odciąć od starych - uznał Tomasz Tomczykiewicz z PO.
Jak dodał, nie popiera takiego działania, chociaż niestety, jest ono powszechne, szczególnie na poziomie lokalnym i regionalnym. Jego zdaniem, osoba delegowana na nowe stanowisko powinna zrezygnować ze starego, a nie blokować etat.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP