Mimo że Lewica zamierza wstrzymać się w głosowaniu nad prezydenckim wetem w sprawie ustawy medialnej, to podczas debaty sejmowej nad proponowaną przez PO nowelą Jerzy Wenderlich kilka razy podkreślał, że "Lewica chce nadal rozmawiać z PO": - Stajemy przed wami z wyciągniętą ręką, możemy rozmawiać nawet za pięć minut - podkreślał.
Wenderlich zaznaczył, że Lewica jest w stanie dyskutować z PO o ustawie medialnej o każdej porze, jeśli posłowie Platformy "wyrażą tylko na to ochotę". Wypowiedź posła może dziwić, zwłaszcza po ostatnich napięciach na linii SLD-PO w sprawie medialnej. Platforma zarzucała liderowi sojuszu Grzegorzowi Napieralskiemu, że "dogadał się z prezydentem w sprawie weta", a przewodniczący SLD atakował PO za "brak woli dialogu".
To jeszcze nie koniec...
- Nie można powiedzieć, że wszystko się kończy. Przewodniczący Grzegorz Napieralski tę misję do prowadzenia dalszych rozmów nadal podtrzymuje - zadeklarował jednak Wenderlich z sejmowej mównicy.
Podkreślił, że jego klub staje przed PO "z wyciągniętą ręką". - Wierzymy, że tak jak dwa i pół roku temu byliśmy wspólnie oburzeni przeciwko zamachowi na media publiczne, który dokonany został przez PiS, dziś ustalimy wspólnie i opracujemy taką ustawę, która służyć będzie wolności mediów, a nie żadnej sile politycznej - mówił poseł Lewicy.
Wenderlich zaznaczył, że Lewica wstrzyma się od głosu nad wetem prezydenta, bo PO "uwzględniła tylko swoje racje" w dyskusji nad ustawą.
Tylko roszady "na stołkach"
Wcześniej głos zabrał sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Maciej Łopiński, który argumentował, że prezydent był zmuszony zawetować nowelizację, ponieważ narusza ona równowagę medialną oraz "znacząco utrudnia wypełnianie przez media misji publicznej".
- Prezydent dostrzega potrzebę wprowadzenia zmian w zakresie funkcjonowania radiofonii i telewizji. Oczekuje jednak przygotowania kompleksowej reformy, w której zmiana sposobu wyłaniania kadry kierowniczej mediów publicznych nie będzie głównym celem. Jedynie taka ustawa może liczyć na poparcie prezydenta RP - powiedział Łopiński.
PiS swoje, PO swoje
Sprawozdawca sejmowej komisji kultury Iwona Śledzińska-Katarasińska (PO) podkreślała, że jedynym celem Platformy jest podniesienie standardów w mediach publicznych. Posłanka przypominała też, że podczas czerwcowego posiedzenia sejmowe komisje kultury oraz infrastruktury opowiedziały się za odrzuceniem weta. Wśród największych atutów ustawy wymieniła wprowadzenie otwartych konkursów na członków władz mediów publicznych czy poszerzenie składu KRRiT z pięciu do siedmiu osób, co ma wyrównać układ sił między Sejmowymi i Senackimi, a prezydenckimi członkami KRRiT.
Z kolei jej partyjna koleżanka Urszula Augustyn zarzuciła posłom i posłankom "z lewej strony sali", że nie dostrzegają, by cokolwiek złego działo się w mediach publicznych.
- To więcej niż skok na media - grzmiała z kolei posłanka PiS Elżbieta Kruk. Jak podkreśliła, nowelizacja ustawy medialnej zaproponowana przez PO ma doprowadzić do zaniku mediów publicznych i oddania całego rynku mediów elektronicznych międzynarodowym korporacjom medialnym. Dodała, że ustawa Platformy "sięga jeszcze dalej niż skok na media publiczne, który byłby mniejszym złem, bo doraźnym, a nie systemowym".
Głosowanie nad prezydenckim wetem do noweli ustawy medialnej proponowanej przez PO odbędzie się prawdopodobnie w piątek. Przeciwko wetu zagłosują na pewno PO, PSL, SdPl-Nowa Lewica i DKP, prezydencki sprzeciw poprze PiS, Lewica wstrzyma się zaś od głosu. Do odrzucenia weta potrzebna jest większość 3/5 głosów. Bez wsparcia Lewicy, koalicja PO-PSL nie ma takiej większości.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24