- Chciałbym się wreszcie uwolnić od piętna tej sprawy - mówił dziś o "seksaferze" w Samoobronie Andrzej Lepper. Dziś podczas rozprawy apelacyjnej on i jego obrońca wnioskowali o wyłączenie sprawy chorego Stanisława Łyżwińskiego do odrębnego postępowania. Nie zgodził się na to sąd i odroczył rozprawę.
Dzisiejsza apelacja miała zadecydować o tym, czy Lepper i Łyżwiński pójdą do więzienia. W lutym 2010 roku sąd skazał ich odpowiednio na dwa lata i trzy miesiące oraz na pięć lat pozbawienia wolności za tzw. seksaferę w Samoobronie. Rozprawa została jednak odroczona, ponieważ Łyżwiński i jego adwokat przedstawili zwolnienia lekarskie.
Lepper wnioskował dziś, aby sprawę Łyżwińskiego wyłączyć do odrębnego postępowania. - Chciałbym się wreszcie uwolnić od piętna tej sprawy - mówił na sali lider Samoobrony.
Nie ma zgody
Sąd uznał jednak, że na tym etapie nie ma takiej możliwości. Nie wykluczył przy tym, że tak się stanie, jeśli okaże się, że choroba Łyżwińskiego przez dłuższy czas nie pozwoli mu uczestniczyć w rozprawie.
- Dwa bardzo poważne argumenty podał sąd apelacyjny: pierwszy jest taki, że czyny zarzucone obydwu oskarżonym według aktu oskarżenia i wyroku sądu I instancji miały być popełnione wspólnie i w porozumieniu. Bardzo trudno byłoby stronom i również sądowi rozdzielić w związku z tym zarzuty apelacyjne i podzielić je na pana Łyżwińskiego i Leppera. W wielu przypadkach to są te same zarzuty, bądź wzajemnie się uzupełniające - tłumaczył po rozprawie Rafał Sławnikowski z prokuratury okręgowej w Łodzi. - No i po drugie nie wiemy w tym momencie, czy pan Stanisław Łyżwiński jest chory przejściowo czy trwale.
- Jeżeli byłaby ta druga sytuacja, to wówczas z uwagi na to, że pan Andrzej Lepper ma oczywiście prawo do sądu, powinno się wrócić do wniosku jego obrońcy - dodał.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24