Był szok, zbulwersowanie i oburzenie, będzie prokuratorskie śledztwo. Gorzowscy śledczy zajmą się sprawą nieudzielenia pomocy kobiecie, którą w sobotę przywiózł do szpitala wnuk. Lekarz nie chciał pomóc, bo kobiety ... nie przywiozło pogotowie. Po tym jak pokazaliśmy tą historię okazuje się, że to nie był jedyny przypadek.
- Przywiózł mnie mąż z sąsiadem tutaj na pogotowie ratunkowe, bo bolało mnie serce i dusiło w klatce piersiowej, tak że nie mogłam złapać powietrza - opowiada inna kobieta, której też lekarz dyżurny odmówił pomocy. Najpierw kazał jej "poszukać sobie pomocy" u lekarza rodzinnego. Potem ... wezwać pogotowie. - Kazał mi przynieść skierowanie i ewentualnie, żebym zadzwoniła na pogotowie, żeby mnie przywiozło - wspomina pacjentka.
Po tych doniesieniach sprawą zajęła się prokuratura. Sprawdzi, czy można w obu przypadkach postawić zarzut nieudzielenia pomocy osobie, która znajduje się w stanie zagrozenia życia lub zagrozenia ciężkim uszczerbkiem na zdrowiu.
Wydarzeniami z placówki oburzone jest całe środowisko lekarskie. Wyjaśnień od szpitala domaga się m.in. ministerstwo zdrowia i NFZ. A Okręgowa Izba Lekarska w Warszawie mówi wprost: - Odmówienie pomocy chorej - to przestępstwo. - Lekarz w gorzowskim szpitalu, który odmówił pomocy staruszce popełnił przestępstwo - ocenił w TVN24 prezes Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie Andrzej Włodarczyk.
Do zdarzenia doszło w sobotę. Rafał Kroczek, wnuk 86-letniej Rozalii Kroczek przywiózł ją do gorzowskiego szpitala, gdy kobieta poczuła, że ma trudności z oddychaniem. Lekarz szpitalnego oddziału ratunkowego (SOR) nie udzielił jej jednak pomocy, bo - jak tłumaczy - nie przywiozła ją karetka. Rzecznik gorzowskiego szpitala twierdzi, że lekarz postąpił zgodnie z procedurami i nieprawdą jest, że kazał wezwać karetkę. Zapewnił, że szpital ustala szczegóły zajścia, ale nie chciał mówić, co ustalono do tej pory.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24