Kuwejt oświadczył, że syn ambasadora tego kraju w Polsce nie kierował się żadnymi motywami politycznymi, kiedy uwięził trzech młodych Żydów z Brazylii w hotelowym pokoju w Warszawie. Incydent określono jako "zwykłą awanturę" - donosi z Abu Zabi agencja EFE.
Jako pierwszy o incydencie w hotelu Holiday Inn donosił portal tvn24.pl. Jak ustaliła policja, Mohammed A. był pod wpływem alkoholu, miał ok. 1,5 promila w wydychanym powietrzu. Napadnięci przez niego 16-letni chłopcy przyjechali do Polski z grupą, która uczestniczyła w Marszu Żywych.
"Żadnego wymiaru politycznego. Incydent nie był niczym innym jak zwykłą awanturą między młodymi ludźmi" - powiedział przedstawiciel departamentu konsularnego w kuwejckim MSZ szejch Saleh Al-Didż, którego wypowiedź przytoczyła gazeta "al-Rai".
23-letniemu Mohammedowi A. warszawska prokuratura postawiła we wtorek zarzut pozbawienia wolności trzech obywateli Brazylii pochodzenia żydowskiego.
Także z informacji zebranych przez policjantów nie wynika, by napaść miała jakikolwiek związek z pochodzeniem nastolatków czy też atakami terrorystycznymi. Również zatrzymani Żydzi podkreślali, że mężczyzna nie używał wobec nich później siły. Ochronie hotelu, która próbowała interweniować, Kuwejtczyk powiedział jednak, że ma ładunek wybuchowy i go zdetonuje.
Źródło: RMF FM, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: policja