Przyjęcie nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii, zgodnie z którą prokurator będzie mógł odstąpić od ścigania za posiadanie małej ilości narkotyków wywołało wiele kontrowersji. Nie inaczej było w niedzielnej "Kawie na ławę". - To otwarcie drzwi furtki do zalegalizowania narkotyków - grzmiał w programie Jacek Kurski z PiS. Opinią o 180 stopni różnił się z nim Ryszard Kalisz z SLD. - Należy zalegalizować posiadanie miękkich narkotyków - postulował.
Według noweli przyjętej w piątek przez Sejm, w pewnych okolicznościach prokurator, jeszcze przed wydaniem postanowienia o wszczęciu śledztwa, będzie mógł odstąpić od ścigania za posiadanie środków odurzających lub substancji psychotropowych. Chodzi o przypadek, gdy dana osoba posiada nieznaczne ilości narkotyków na własny użytek i nie jest dilerem.
PiS do PO: Odczepcie się od polskich dzieci
Zdaniem Jacka Kurskiego z PiS, jeśli posiadanie małej ilości narkotyków nie będzie ścigane, to w powszechnym odczuciu społecznym, taki zakaz w ogóle nie będzie istniał. Europoseł uważa też, że przyjęcie nowelizacji jest otwarciem drzwi do zalegalizowania narkotyków w Polsce.
I dodał, że przyjęty przez Sejm projekt zaszkodzi polskim dzieciom. - Nie wiem za co Platforma nienawidzi polskiej młodzieży. Jako ojciec dwójki dzieci muszę zaapelować: odczepcie się od polskich dzieci - mówił.
- Wydaje mi się, że PO zaczyna ścigać się z SLD o młody elektorat. (...) To cyniczna zagrywka przedwyborcza - podsumował przyjęcie ustawy.
PO do PiS: Odczepcie się od Polski
Broniąc rządowego projektu, Kurskiego zaatakował Adam Szejnfeld z PO. - Ja mam czworo dzieci i wiele znajomych moich dzieci mówią do PiSu: "odczepcie się od Polski, my sobie damy radę bez was" - powiedział.
- Po pierwsze nie zalegalizowano narkotyków. Po drugie nie zniesiono zakazu posiadania narkotyków. Po trzecie, podniesiono wymiar kary za rozprowadzanie narkotyków - odpierał dalej atak poseł PO i przekonywał, że ustawa jest bardziej restrykcyjna niż przed nowelizacją.
Kłopotek zdenerwowany do dziś
Eugeniusz Kłopotek z PSL ze swoim koalicjantem zgodzić się nie chciał. - Moje sumienie nie pozwalało głosować (za przyjęciem ustawy - red.) - powiedział. I przyznał, że do dziś zdenerwowany jest przez wynik głosowania ws. ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii.
Poseł co prawda nie stwierdził jednoznacznie, jak Kurski, że nowelizacja otwiera furtkę do legalizacji narkotyków, ale zaznaczył: - Życie nas uczy, że wszystko jest możliwe. Daliśmy pewien sygnał, niebezpieczny moim zdaniem.
- Młodzi ludzie z tzw. nieznaczną ilością (...) będzie w Polsce więcej - ocenił. Zdaniem Kłopotka, przyłapani na posiadaniu narkotyków będą się bali wskazać swojego dostawcę. Nie uważa też, że podniesienie kary maksymalnej z 10 do 12 lat więzienia za rozprowadzanie narkotyków zniechęci dilerów.
Poseł ludowców nie odpowiedział, czy ustawa została przyjęta z powodu zbliżających się wyborów parlamentarnych. - Jeśli byśmy podporządkowywali wszystko to, wyborcy powinni zrobić z nami jedną rzecz: wysadzić w powietrze.
Kalisz za legalizacją narkotyków miękkich
Z posłem PSL z kolei nie zgodził się Ryszard Kalisz z SLD. - Pan Kłopotek po prostu się myli. Ilość narkotyków używanych przez młodych ludzi po całkowitym zakazie (...) bardzo się zwiększyła. Największą tragedią jest to, że państwo nie ma nad tym żadnej kontroli - tłumaczył
- Dzisiaj gangi przestępcze do narkotyków dodają sproszkowane szkło, żeby ci ludzie szybciej dostali kopa. Pan wyobraża sobie co się dzisiaj dzieje? Pan pójdzie do klubu, do szkoły. Pan nie ma pojęcia, co się dzieje. Pan wprowadza ludzi w błąd - kontynuował.
Kalisz zaproponował by zaleglizować dzisiaj posiadanie miękkich narkotyków na własny użytek. - Problem polega na tym, żeby ludzie nie sięgali po narkotyki szkodliwe. Chodzi o to, żeby była jakaś możliwość nie wpadnięcia w narkotyki. Marihuana używana jest często do celów leczniczych - argumentował.
Złoty środek Migalskiego
Marek Migalski z PJN stwierdził natomiast, że ws. narkotyków "musimy znaleźć arystotelesowski złoty środek".
- 89 proc. tych, którzy siedzą w więzieniach to są posiadacze niewielkiej ilości (narkotyków) a nie dilerzy. A to oznacza, że demoralizujemy ludzi, którym się zdarzyło popełnić głupotę - powiedział i zaproponował, by za pół roku-rok sprawdzić, ilu dilerów, w porównaniu z czasem przez wprowadzeniem nowych przepisów, zostało złapanych przez policję.
Kaczyński o Śląsku - "powiedział rzecz nieszczęśliwą"
Prezesa PiS bronił Kurski. - PiS ma ogromny szacunek dla tych grup etnicznych, które są Polakami, ale które mają prawo do pewnej odrębności etnicznej, będąc dalej Polakami.
Oburzenia nie krył Migalski, który należy do partii, gdzie szefową jest ślązczka Joanna Kluzik-Rostkowski. - On powiedział rzecz nieszczęśliwą i błędną. (...) Powiedział, że śląskość to jest odchodzenie od polskości i zakamuflowana opcja niemiecka - ocenił. Po czym dodał: - Na Śląsku ludzie się oburzyli, bo to jest stygmatyzowanie ślązaków i brak akceptacji różnorodności ludzi.
Z kolei Szejnfeld podkreślił, że Kaczyński już dawno podzielił ludzi na tych, którzy stoją tam, gdzie on i na tych, którzy stają tam, gdzie stało kiedyś ZOMO. - Ten schemat próbuje powielać w różnych opcjach i w różnych wariantach. Dzisiaj Polska i Polacy są tam, gdzie stoi Kaczyński, ale już wątpliwe jest to, czy Polska i Polacy są na Śląsku, na Kaszubach - powiedział.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24