Co do tego, że obowiązującą konstytucję trzeba zmienić, zgadza się i prawica, i lewica. Jak jednak pokazała dyskusja w Magazynie 24 Godziny na antenie TVN24, pomiędzy politykami istnieją rozbieżności co do charakteru zmian ustawy zasadniczej.
- W maju rozpoczniemy prace nad konstytucją - zapowiedział poseł Platformy Obywatelskiej Jarosław Gowin. Jak dodał, zmianami w najważniejszej ustawie państwa zajmie się zespół "ekspercko-polityczny". - Trwa dobór ekspertów, rozmawiamy z przedstawicielami innych partii - omawiał plany powołanie zespołu poseł Gowin.
Wyraźnie za podjęciem takich prac opowiedział się poseł i lider Socjaldemokracji Polskiej Marek Borowski, który zaznaczył, że pierwszy z propozycją powołania takiego grona wyszedł klub Lewicy i Demokratów.
Bardziej sceptyczny był Ludwik Dorn z Prawa i Sprawiedliwości: - Moim zdaniem moment konstytucyjny minął. Nasza dyskusja ma bardziej charakter seminaryjny niż polityczny - komentował były marszałek Sejmu. Jak dodał, nie widzi większości w parlamencie, która poparłaby jeden kierunek zmian.
- Była taka szansa, ale dorobek debaty ustrojowej 2003-2005 może zostać zmarnowany - ostrzegał Dorn, podkreśląc jednocześnie, że "konstytucję zmienić trzeba", bo pewne problemy i sprawy nie przemijają.
Co na pierwszy ogień?
Uniemożliwienie kandydowania osobom skazanym, uregulowanie stosunków premier – prezydent oraz ordynacja wyborcza, to według Jarosława Gowina pierwsze problemy, którymi zajmie się zespół ekspercki.
Warto dodać, że projekty dotyczące zakazu kandydowania karanych i immunitetu już wpłynęły do laski marszałkowskiej.
Na liście prac ekspertów znajdą się też, według Gowina "martwe", zapisy dotyczące praw socjalnych zawarte w obecnej ustawie zasadniczej. Zdaniem posła PO ich utrzymywanie to "przejaw hipokryzji". Nie zgodził się z tym Marek Borowski, wytykając jednocześnie Platformie Obywatelskiej "niechęć do praw socjalnych".
Gowin zgodził się z Dornem, że najlepszy moment do zmiany konstytucji był w latach 2003-2005. Ale zaraz dodał, że nie jest aż takim pesymistą jak poseł PiS. - Warto rozpocząć wspólne prace. Warto wyrwać się z mechanizmu samozniszczenia się polityki - argumentował Gowin konieczność "odbudowy autorytetu polskiej polityki".
Natomiast Borowski miał wątpliwości, czy uda się to zrobić za pomocą zmiany ustawy zasadnicze, bo "poprawa autorytetu polityki będzie zależała od polityków".
Jaka ordynacja wyborcza?
Ludwik Dorn stwierdził, że w tej chwili nie bardzo wie, jaka mogłaby być uchwalona ordynacja w tym parlamencie. - Dalibóg, nie wiem - mówił, przypominając, że ze względu na sprzeciw koalicjanta PO ogłosiła rezygnację z jednomandatowych okręgów wyborczych do Sejmu. - Żaden dialog polityczny w tych sprawach ustrojowych się nie toczy - żałował Dorn.
Marek Borowski zaproponował powrót do lansowanej kiedyś przez PiS, a teraz SDPL koncepcji ordynacji proporcjonalnej, "w której połowę posłów wybiera się okręgach jednomandatowych". - PiS w swoim czasie popierał tę ordynację mieszaną. Może tu się dogadamy? - pytał polityk lewicy.
- Jestem sceptyczny - odparł Dorn, zaznaczając jednak, że "z paru różnych względów recepcja tego rozwiązania zrobiłaby dobrze systemowi politycznemu". - Ja mogę mówić za siebie, ale nie wiem, co partia mi każe - asekurował się jednak poseł PiS.
Jarosław Gowin okazał się bardziej entuzjastyczny. Stwierdził, że jest koncepcją ordynacji mieszanej bardzo zainteresowany. - Warianty są bardzo różne, ale ta propozycja PiS-u sprzed czterech lat jest warta rozważenia - podkreślił.
Komu więcej władzy - prezydentowi czy premierowi?
- Jesteśmy zwolennikami ustroju parlamentarno-gabinetowego. Zwiększenia kompetencji premiera - zadeklarował Gowin i próbował do takich zmian przekonać rozmówców: - Prezydentowi przyznano ważne uprawnienia: szkodzenia rządowi - mówił poseł PO, zastrzegając, że nie mówi o konkretnym prezydencie, ale rozwiązaniu systemowym.
- Najgorsze byłoby utrzymanie status quo - podsumował Gowin, a zgodził się z nim Dorn, mówiąc, że "status quo rzeczywiście nie jest najszczęśliwsze", bo "nawet premier i prezydent z jednego obozu wchodzili sobie w paradę".
Jak jednak zaznaczył Ludwik Dorn, "bardzo by uważał na ograniczanie uprawnień prezydenta w kwestii polityki wschodniej". - Tam kontakty prezydent-premier traktowane są inaczej - wskazywał poseł PiS.
Do pomysłów uszczuplania władzy prezydenta bardziej ostrożnie podchodzi Marek Borowski. Jego zdaniem poziom konfliktów między głową państwa a szefem rządu zależy bardziej od ich kultury politycznej. - Chyba, że wprowadzimy system z prezydentem dekoracyjnym - dodał poseł lewicy, podkreślając od razu, że nie wie czy warto to robić.
A może znieść wybory prezydenckie?
Gościem Magazynu 24 Godziny był również były Rzecznik Praw Obywatelskich i były prezes Trybunału Konstytucyjnego Andrzej Zoll. Jego zdaniem w obecnej konstytucji "są pewne miejsca, które można by lepiej uregulować". Jako przykład wskazał niejednoznaczne kompetencje prezydenta, które powodują spięcia na linii prezydent – rząd.
Chociaż jak zaznaczył prof. Zoll, "przy dobrej woli osób pełniących najwyższe funkcje w państwie to iskrzenie nie jest konieczne". - Muszą dbać o interes państwa, a nie partyjny - apelował konstytucjonalista, dodając, że czasem ma wrażenie, że w konflikcie prezydent-premier "chodzi o to, by postawić na swoim".
Andrzej Zoll, zaznaczając, że w polskim systemie większa władza wykonawcza spoczywa na premierze, postawił jednocześnie ciekawe pytanie: - Czy musimy sobie fundować co pięć lat powszechne wybory prezydenckie? I zaraz sam sobie odpowiedział, że "powrót do wyboru prezydenta przez Zgromadzenie Narodowe może być racjonalny w przyszłości".
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24