Miało go nie być, a jednak przyszedł. Marszałek Bronisław Komorowski zjawił się na debacie kandydatów na prezydenta, którą zorganizowała telewizja publiczna. Wraz z nim do dyskusji zasiedli zaproszeni przez TVP Jarosław Kaczyński, Grzegorz Napieralski i Waldemar Pawlak. Z debaty wszyscy wyszli zadowoleni - a przynajmniej tak deklarowali.
Debata była spokojna, bo jej formuła właściwie wykluczała bezpośrednie polemiki. Spotkanie przebiegało w pięciu rundach. W pierwszej każdy kandydat przedstawiał swoją wizję prezydentury. Następnie zadawano im pytania podzielone na trzy bloki: polityka społeczna i sprawy wewnętrzne, gospodarka oraz polityka zagraniczna.
Pięć rund - różnice ws. in vitro
Kandydaci mieli minutę na odpowiedź. Rozbieżne poglądy - jak zauważa "Rzeczpospolita" - zaprezentowali na temat metody in vitro i jej refundacji. Napieralski: refundacja dla każdego. Kaczyński: in vitro to ostateczna metoda, należy przede wszystkim wprowadzić program leczenia bezpłodności. Komorowski: potrzebny kompromis, jak w przypadku aborcji. Pawlak: ustawy dotyczące sumienia powinny przechodzić przez Sejm większością 3/5 głosów.
Uczestnicy debaty poróżnili się też w kwestii wejścia Polski do strefy euro. Zdaniem Komorowskiego, Polska powinna wejść do strefy euro w 2015 lub 2016 r. Według Kaczyńskiego, może to nastąpić dopiero, gdy polskie kieszenie "będą bezpieczne". Napieralski podkreślał, że przyjęcie euro zapisano w traktacie akcesyjnym do UE i że euro pomoże polskiej gospodarce. Pawlak uważa zaś, że własna waluta daje możliwość skutecznego radzenia sobie w trudnych czasach.
Zgodnie o dyplomacji
Kandydaci dość podobnie mówili o priorytetach polityki zagranicznej. Nie podzielił ich nawet stosunek do Rosji. Zgodnie uznali, że trzeba zabiegać o poprawę relacji z Moskwą i że pojawiła się na to szansa.
Kaczyński w odpowiedzi na pytanie, jak odblokować przedsiębiorczość, zaproponował uchwalenie jednej ustawy znoszącej biurokratyczne przeszkody. Przywołał w tym kontekście ustawę Mieczysława Wilczka, ministra przemysłu u schyłku PRL, który wprowadził liberalną ustawę o przedsiębiorczości.
Na pytanie o bezpieczeństwo energetyczne Napieralski odpowiedział, że Polska w ogóle nie ma takiego problemu. Komorowski pochwalił rząd za budowę gazoportu, na co Kaczyński zareagował ripostą: że tę inwestycję rozpoczął rząd PiS. Pawlak przekonywał, że Polska jest w dobrej sytuacji, gdyż ma węgiel kamienny.
Przytyki o przedszkola
Kandydaci odpowiadali na pytanie, jak widzą możliwość wyrównania szans edukacyjnych zaczynając od przedszkola, a kończąc na studiach. W tej sprawie - jak zauważa "Rz" - poglądy wszystkich były podobne. Więcej przedszkoli, możliwość bezpłatnego studiowania na kilku kierunkach, ulgi dla studentów, dostęp do Internetu – takie pomysły przedstawiali.
Kaczyński zwracał uwagę, że na wsi prawie nie ma przedszkoli, ale i w miastach powinno być ich więcej. I wypominał marszałkowi Komorowskiemu, że przez 650 dni przetrzymuje w szufladzie plan edukacji dla dzieci do piątego roku życia. Kandydat PO bronił się mówiąc, że autorka projektu nie poprawia go tak, by był zgodny z unijnymi przepisami. I złożył zaskakującą deklarację: pomogę Joannie Kluzik-Rostkowskiej poprawić ten projekt.
Prezydentura - na co stawiają kandydaci?
W ostatniej rundzie politycy mieli przedstawić priorytety swojej prezydentury. Pawlak przekonywał, że trzeba wzmocnić głos narodu, dlatego - jak zadeklarował - w ważnych sprawach nie wahałby się korzystać z referendum. Stwierdził też, że trzeba zmienić formułę Senatu tak, aby stał się izbą samorządową. Na koniec podkreślił, że jako prezydent odwoływałby się do zwycięskiego patriotyzmu.
Napieralski z kolei zaapelował do wyborców PO i Komorowskiego, by rozważyli zagłosowanie właśnie na niego. Przekonywał, że jako kandydat SLD może zatrzymać powrót IV RP, której jest zdecydowanym przeciwnikiem. I że Komorowskiemu może się to nie udać, bo w sondażach coraz bardziej zbliża się do niego Kaczyński.
Marszałek ripostował, wytykając SLD zawarcie w mediach publicznych koalicji z PiS. I to, że Sojuszowi nie przeszkadza w takim razie IV RP, która była czymś szkodliwym - w tym kontekście wspomniał o śmierci byłej posłanki SLD Barbary Blidy. Komorowski podkreślił też - przedstawiając priorytety swojej prezydentury - że zasadniczym celem Polski powinno być dogonienie peletonu krajów starej UE.
Kaczyński powiedział, że stawia na patriotyzm rozwoju, gdyż to właśnie rozwój jest dziś dla Polski najważniejszy. Stwierdził też, że po tragedii smoleńskiej "zebrała się" pozytywna energia, która powinna zmienić dyskurs polityczny w Polsce i pozwolić na rozmowę na nowych zasadach. One, jak przekonywał, powinny się sprowadzać do tego, że Polacy będą się pięknie różnić, ale jednocześnie dążyć do kompromisu.
"Zobaczyć minę Kaczyńskiego, wielka przyjemność"
Komorowski przybył na debatę, choć wcześniej kilkakrotnie zapowiadał, że nie będzie w niej uczestniczył. Argumentował, że debatować powinni albo wszyscy kandydaci na prezydenta, albo on z Kaczyńskim - jako dwaj kandydaci prowadzący w sondażach. Mimo tej deklaracji telewizja zostawiła w studiu fotel z jego imieniem i nazwiskiem.
Już w studio Komorowski powiedział, że nie zamierzał przychodzić na debatę w TVP ponieważ "ma ona dziwną formułę".
Ale, jak wyjaśnił, ostatecznie postanowił przyjść do TVP ponieważ w ubiegłotygodniowej debacie na UW nie uczestniczyli dwaj kandydaci: Kaczyński i Napieralski. - Mam sygnał, że pan Kaczyński nie przyjmie oferty rozmowy we wtorek, bezpośrednio między nami - powiedział.
Po debacie Komorowski powiedział, że jest zadowolony z swojego występu. Stwierdził, że udało mu się pokazać, iż upartyjnienie mediów publicznych przez SLD i PSL jest czymś niewłaściwym. Dodał też, że "zobaczyć zdumioną twarz Jarosława Kaczyńskiego, to wielka przyjemność" (w reakcji na udział kandydata PO w debacie - red.).
Kandydat PO powiedział też, że oczekuje od Kaczyńskiego, że pojawi się na debacie w TVN. - Czekam więc na to, że we wtorek pan Jarosław Kaczyński pojawi się na tej debacie, o którą ja zabiegam - debacie bezpośredniej, twarzą w twarz - stwierdził Komorowski.
Interesująco, ale za mało polemiki
Kaczyński debatę ocenił jako "interesującą". Aczkolwiek - jak zastrzegł - brakowało w niej możliwości bezpośredniej polemiki. Prezes PiS stwierdził również, że powinno było być mniej pytań, za to więcej czasu na odpowiedzi.
Odnosząc się do przybycia na debatę kandydata PO, powiedział: - Uważam, że zrobił dobrze, że przyszedł.
Jednocześnie stwierdził, że nie weźmie udziału w debacie w TVN. - Pojawię się na debacie "czterech" bo tylko taka w ramach logiki demokratycznej jest dopuszczalna. Jeden na jeden to druga runda - zaznaczył prezes PiS.
"Warto prowadzić dialog"
Zadowolony z debaty w TVP był również Napieralski. - Bardzo się cieszę z tej debaty. Jestem zadowolony, że mogłem rozmawiać, prowadzić dialog. Czuję, że zwyciężyła przyszłość, dużo optymizmu i takiego pozytywnego spoglądania do przodu - podkreślił.
Według kandydata SLD, dobrze się stało że w dyskusji wziął udział kandydat PO, ponieważ "warto prowadzić dialog w Polsce, bo to buduje".
"Ludzie mają możliwość wyboru"
Pozytywne o debacie wypowiedział się też Pawlak. - Bardzo dobrze, że taka debata się odbyła. Bardzo ważne, że jest pokazany pluralizm, różnorodność poglądów. Ludzie mają większą możliwość wyboru i to jest istotne, żeby demokracja nie zamykała się tylko do kolorów czarno-białych - powiedział po debacie dziennikarzom, kandydat PSL.
W jego opinii, dobrze się stało, że w dyskusji wziął udział Komorowski. - To była dobra debata. Dobrze, że wszyscy przyjęli zaproszenie, mimo wcześniejszego przekomarzaniach się. Wszystko dobre, co się dobrze kończy - skwitował Pawlak.
Źródło: Rzeczpospolita, PAP, tvn24.pl