"Wolny od publicystyki polityczno partyjnej", tylko fakty - tak o projekcie raportu sejmowej komisji śledczej ds. nacisków mówi jego autor Andrzej Czuma (PO). Wniosków z projektu zdradzić nie chciał. Tajemnicą nie jest tylko, że liczy około 100 stron i zostanie przedstawiony posłom w czwartek.
- Wszystkie konkluzje przedstawię jutro posłom na posiedzeniu komisji. Wcześniej nie chcę dzielić się uwagami ze środkami masowego przekazu - zapowiedział przewodniczący sejmowej komisji śledczej Andrzej Czuma. Zapewnił tylko, że jego projekt "to tylko i wyłącznie rzeczowe przedstawienie stanu faktycznego i ocena podporządkowana rygorom orzecznictwa sądowego i stosownych przepisów prawnych".
- Raport jest całkowicie wolny od publicystyki polityczno-partyjnej - zadeklarował Czuma.
Kolejni politycy przed Trybunał Stanu?
Jednak posłowie PO, PSL i SLD zasiadający w komisji śledczej mają nadzieję, że dokument będzie zawierał "daleko idące wnioski". Część z nich zakłada, że raport wykaże odpowiedzialność konstytucyjną polityków tworzących rząd Jarosława Kaczyńskiego. Zapowiadają, że jeżeli treść raportu nie będzie spełniać ich postulatów, złożą liczne poprawki, a także zdania odrębne.
- Nie chciałbym mówić przed prezentacją o pociągnięciu kogokolwiek przed Trybunał Stanu, jednak wnioski powinny być dość poważne. Natrafiliśmy na szereg bardzo poważnych uchybień - mówi Krzysztof Brejza z PO.
"Przypadki inwigilowania dziennikarzy udowodnione"
Także poseł SLD Janusz Krasoń zaznaczył, że wiedza, jaką posiadł w czasie prac komisji, pozwala "wyciągnąć daleko idące wnioski dotyczące wielu nieprawidłowości". Dodał, że jest przekonany, że raport wykaże, iż wywierano nielegalne naciski na funkcjonariuszy państwowych. Jego zdaniem komisja udowodniła m.in. przypadki inwigilowania dziennikarzy.
Krasoń ocenia, że "na pewno są podstawy do formułowania zarzutów konstytucyjnych oraz wniosków w sprawie odpowiedzialności karnej". I zapowiada: jeżeli raport nie będzie satysfakcjonujący, nie wykluczam zgłaszania poprawek, a jeżeli nie przejdą - tego, że złożę zdanie odrębne.
"100 stron akurat. Nie zamula sprawy"
Wiceszef komisji Stanisław Witaszczyk (PSL) jest zadowolony z tego, że raport będzie syntetyczny. - Sto stron wystarczy. Chodzi o czyste fakty, a nie zamulanie sprawy. To da lepszy obraz tego, co działo się w latach 2005-2007 - ocenił. Dodał też, że "nie chciałby, żeby te czasy wróciły". - Rolą komisji jest też, żeby innych ostrzec, że tak nie można sprawować władzy" - mówił Witaszczyk.
"Zbiór niepotwierdzonych hipotez"
Politycy PiS dezawuują wartość raportu. Oczekują, że będzie on "zbiorem niepotwierdzonych hipotez" i "luźnym opracowaniem". - To nie będzie raport komisji śledczej, tylko zbiór hipotez, które politycy PO postawili sobie na początku jej działania, a które nie znalazły potwierdzenia w toku prac komisji - ocenia Arkadiusz Mularczyk.
Podkreśla, że "komisja nie wykryła nieprawidłowości w działaniu wymiaru sprawiedliwości czy służb specjalnych za rządów PiS".
Według Mularczyka komisja nie zrealizowała wszystkich zadań, jakie nakładała na nią powołująca ją uchwała Sejmu. Jak argumentował, posłowie nie zajęli się wątkiem byłej posłanki PO Beaty Sawickiej, a także nie przesłuchali kluczowego, jego zdaniem, świadka w tzw. aferze gruntowej w resorcie rolnictwa, czyli biznesmena Ryszarda Krauze.
- Żadnego z wątków nie zakończono. Niektórych świadków przesłuchiwano wielokroć, a innych ani razu - twierdzi Mularczyk. Zapowiedział, że gdy raport zostanie upubliczniony, na pewno zgłoszą do niego poprawki czy zdanie odrębne - dodał.
Czuma gotowy na poprawki
Przewodniczący komisji Andrzej Czuma zaznaczył, że jest gotowy na to, że posłowie będą wnosić poprawki do raportu. - 7 osób zasiadających w komisji będzie zawsze miało inny punkt widzenia. Trzeba, żeby był uwzględniony - powiedział.
Na 24 sierpnia zaplanowane jest posiedzenie, na którym komisja będzie rozpatrywała poprawki posłów do projektu raportu.
Badała naciski prawie cztery lata
Komisja śledcza ds. nacisków powstała - z inicjatywy PO - na początku 2008 roku. Powołana została do zbadania sprawy zarzutu nielegalnego wywierania wpływu przez członków rządu, komendanta głównego policji, szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego oraz szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, na funkcjonariuszy policji, Centralnego Biura Antykorupcyjnego oraz Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, prokuratorów i osoby pełniące funkcje w organach wymiaru sprawiedliwości w celu wymuszenia przekroczenia uprawnień lub niedopełnienia obowiązków.
Komisja zajęła się m.in. sprawą akcji Centralnego Biura Antykorupcyjnego w Ministerstwie Rolnictwa i domniemaną inwigilacją niektórych polityków i dziennikarzy.
Według ustawy o sejmowej komisji śledczej po zakończeniu prac komisja sporządza sprawozdanie ze swojej działalności. Projekt stanowiska opracowuje i przedkłada komisji jej przewodniczący. Do projektu stanowiska członkowie komisji mogą zgłaszać poprawki w formie pisemnej. Sprawozdanie komisji śledczej może zawierać również zdania odrębne posłów - członków komisji.
Po przyjęciu raportu przez komisję, jest on prezentowany na posiedzeniu Sejmu. Nad sprawozdaniem tym Sejm nie przeprowadza głosowania, nie może też zgłaszać żadnych poprawek.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24