17-letni Paweł K. z Torunia nie zawiadomił służb ratunkowych, że kolega wpadł do Wisły przez dziurę w moście. Chłopak utonął, a jego kolega - jak gdyby nigdy nic - wrócił do domu. Prawdopodobnie nie poniesie za to kary. Toruńska prokuratura złożyła wniosek do sądu o warunkowe umorzenie sprawy - donosi "Gazeta Pomorska" na swojej stronie internetowej.
Śledczy uznali, że zachowanie Pawła K. było spowodowane jego niedojrzałością.
Do nieszczęśliwego wypadku doszło na początku października.
Nie znaleźli kolegi, poszli do domu
Pięcioosobowa grupa nieletnich postanowiła skrócić sobie drogę i przechodziła przez most kolejowy w Toruniu. W pewnej chwili jeden z nich, 17-letni Łukasz R., wpadł do Wisły przez dziurę w przeprawie. Chłopcy postanowili na własną rękę rozpocząć akcję poszukiwawczą. Gdy nie przynosiło to żadnego skutku, jakby nigdy nic wrócili do swoich domów.
Dopiero po jakimś czasie jeden z chłopców opowiedział o zdarzeniu swojej mamie. Została wezwana policja i straż pożarna. Ciało chłopca znaleziono dopiero dwa tygodnie później w Wiśle, na wysokości bydgoskiego Fordonu.
Paweł K. był najstarszy w grupie chłopców, którzy byli świadkami tragedii.
Źródło: Gazeta Pomorska
Źródło zdjęcia głównego: TVN24