Geofizyka Kraków, firma w której pracował porwany w niedzielę w Pakistanie Polak, przerwała kontrakt bo - jak zaznaczył jej prezes - w obecnej sytuacji nikt nie jest sobie w stanie wyobrazić prowadzenia jakichkolwiek prac. Pracownicy Geofizyki, którzy są jeszcze w Pakistanie, na walizkach czekają na znak polskich władz do wyjazdu.
- Cały czas jesteśmy w kontakcie z departamentem konsularnym naszego MSZ. W porozumieniu przygotowujemy plany postępowania jak pozostali pracownicy naszej firmy przetransportować bezpiecznie do kraju. Kontrakt naszej firmy w Pakistanie został przerwany, bo nie sądzę, żeby którykolwiek z naszych pracowników mógł w takich warunkach kontynuować prace - powiedział Leopold Sułkowski z krakowskiej Geofizyki.
Jak dodał o szczegółach "planów postępowania" z oczywistych względów nie może mówić. - Czekamy na nich całych i zdrowych. Przyjadą do domu wtedy, kiedy uznamy wspólnie z departamentem konsularnym, że jest to bezpieczne - powiedział Sułkowski.
"Pomagamy rodzinom zabitych"
Sztab kryzysowy Geofizyki Kraków "działa bez przerwy". Nadal nie ma jednak żadnego sygnału od porywaczy. Nie wiadomo kto porwał Polaka i gdzie on przebywa. - Ciągle nikt nie próbował się kontaktować ani z nami, ani ze stroną pakistańską. Mamy jednak zapewnienie władz Pakistanu, że na szeroką skalę prowadzą poszukiwania - przyznał prezes firmy.
Sułkowski dodał, że firma zapewniła też pomoc, przede wszystkim finansową, bliskim trzech Pakistańczyków, którzy towarzyszyli Polakowi i zostali zastrzeleni w trakcie porwania.
"Powiedziałam tylko: Mój Boże"
Pracownicy Geofizyki są również w stałym kontakcie z siostrą porwanego Polaka, która w swoim krakowskim domu oczekuje jakichkolwiek wiadomości na temat brata. - Czekam na dobre wieści. Cały czas śledzę media. Wiara w to, że wszystko będzie dobrze podtrzymuje człowieka na duchu - powiedziała w TVN24.
Siostra uprowadzonego przyznała, że tuż po tym, jak dowiedziała się o porwaniu polskiego inżyniera w Pakistanie "miała nadzieję", że nie chodzi o jej brata. - On nie miał tytułu inżyniera. Ale gdy zadzwonił telefon powiedziałam tylko: Mój Boże! Cały czas jestem na lekach uspokajających bo nie jestem w stanie funkcjonować - mówiła przejęta. Dodała, że jej brat był zawsze bardzo uparty i dlatego wierzy, że tym razem również "będzie się trzymał i da radę".
Jechał do pracy
Polak zajmujący się obsługą aparatury pomiarowej został porwany w niedzielę rano ok. 200 km na południowy zachód od Islamabadu, gdzie Geofizyka prowadzi prace na zlecenie jednej z państwowych pakistańskich firm, zajmującej się poszukiwaniem gazu ziemnego (CZYTAJ WIĘCEJ).
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24