- To jest skład rządu wysokiego ryzyka, ale na temat poszczególnych ministrów nie będę się wypowiadał, bo to jest jak stąpanie sapera po polu minowym - można wylecieć w powietrze - tak o składzie nowego gabinetu Donalda Tuska mówił w programie "Kawa na ławę" w TVN24 przedstawiciel koalicjanta - PSL, Eugeniusz Kłopotek. Opozycja nie pozostawiła na rządzie suchej nitki, określając go jako "rząd partyjny", "niekompetencji" i "beznadziei", a expose premiera jako "pesymistyczne i depresyjne", "expose księgowego". - Jesteście wciąż w szoku powyborczym - bronił premiera Adam Szejnfeld (PO).
Unikając bezpośredniej krytyki składu rządu, Eugeniusz Kłopotek przypomniał, że premier w przededniu swojego expose zaznaczył, iż nowi ministrowie mogą być "zderzakami na cztery miesiące". - No to szybko policzyłem sobie: czyli w ciągu całej kadencji to może być 12 rotacji, wiec nie przejmujcie się koleżanki i koledzy z PO i PSL - wszyscy sie załapiemy - żartował poseł PSL.
Pytany o kompetencje ministra pracy, którym został młody polityk PSL Władysław Kosiniak-Kamysz, Kłopotek stwierdził, że "na pracy on na pewno się zna".
"Kwiatkowski dostał po łbie"
Ryszard Kalisz (SLD) nowy gabinet Tuska bez ogródek nazwał "rządem niekompetencji". Jako przykład - podał zmianę na stanowisku ministra sprawiedliwości (dotychczasowego szefa tego resortu, Krzysztofa Kwiatkowskiego zastąpił Jarosław Gowin). – Kwiatkowski był niezwykle kooperatywny, wiele rzeczy udało mu się zmienić, choć miał w tyle głowy populistyczne hasła PO - ocenił Kalisz.
Z pozytywną oceną pracy byłego ministra sprawiedliwości zgodził się Andrzej Rozenek z "Ruchu Palikota". - Kwiatkowski dostał po łbie za solidną pracę. To jeden z najlepszych ministrów sprawiedliwości.
W opinii Rozenka, rząd jest "partyjny". - Nieważne jest to, co robicie, ważne jest w jakim jesteście układzie partyjnym, czy jesteście zakolegowani z tym, z kim należy - mówił Rozenek.
"Wybór Gowina to zwycięstwo Opus Dei"
Jeszcze dalej posunął się Rozenek w "Siódmym Dniu Tygodnia" w Radiu Zet. - Wybór Gowina to zwycięstwo Opus Dei - ocenił poseł "Ruchu Palikota. Jak dodał, Jarosław Gowin będzie mógł "realizować sprawiedliwość watykańską". – Opus Dei ma zdobywać wpływy w elitach władzy – protestuję przeciwko temu – mówił Rozenek.
- Nie mam pojęcia, czy ktoś jest, czy nie jest w Opus Dei – ripostował Paweł Graś (PO). - Pojawiają się też zarzuty, że premier z całym rządem to skrajna lewica, więc musicie się na coś zdecydować – mówił. Rzecznik rządu zapewnił, że Jarosław Gowin to bardzo dobry minister. - On jest ministrem sprawiedliwości, a nie prawa i prawników. Jako filozof ma bardzo głęboko wbudowane to, co jest mu do pełnienia tej funkcji potrzebne. Ma wszystkie przymioty, które będą mu pomocne do realizacji celów. Liczymy, że te wszystkie talenty pan Gowin wykorzysta - podkreślił. Dodał, że "Kwiatkowski to był dobry minister, jednak w polityce ludzie muszą przygotowywać się do tego, że trzeba pełnić wiele ról".
Gowina bronił też Tadeusz Cymański. - Wypowiedź Palikota, kiedy nazwał Gowina agentem Kościoła katolickiego była skandaliczna. Trzeba skończyć ze skandalem religijnym, bo to nas nigdzie nie zaprowadzi – ocenił. Były poseł PiS odniósł się do słów Janusza Palikota, który powiedział, że Tomasz Arabski, Radosław Sikorski i Jarosław Gowin są funkcjonariuszami wywiadu katolickiego w polskim rządzie.
"Schetyna sponiewierany"
Zdaniem Tadeusza Cymańskiego (Solidarna Polska), w PO panuje "zamordyzm", ale - jak podkreślił - "oni z nim wygrywają". - Skłaniałbym się ku temu, że to rozdanie i ten rząd jest po to, by zachować balans wewnątrz partii - ocenił europoseł. Dodał też, że zarówno były minister Krzysztof Kwiatkowski, jak i kolejny wielki nieobecny w rządzie - Grzegorz Schetyna - zyskali sobie respekt u przeciwników politycznych.
Wątek nieobecności w rządzie Schetyny podchwycił Kłopotek, który stwierdził, że były marszałek Sejmu "został sponiewierany". - Ale co go nie zabije, to go wzmocni - dodał.
Podobnego zdania był Ryszard Kalisz. - Myślę, że to uderzyło Schetynę. Nigdy nie widziałem go w takim nastroju, on jest raczej bardzo dynamicznym człowiekiem. Polityk też człowiek. Coś tam w tej przyjaźni z premierem musiało się stać - sugerował.
Adam Hofman (PiS) metaforycznie stwierdził, że z sejmowego pokoju PO od pewnego czasu dociera "odgłos ostrzonych noży".
"Jesteście w szoku powyborczym"
Najtrudniejsza rola przypadła w programie "Kawa na ławę" Adamowi Szejnfeldowi, bo jako przedstawiciel partii rządzącej musiał odpierać płynące zewsząd głosy krytyki pod adresem rządu. - Powinniście wznieść się na wyżyny inteligencji i zrozumienia - mówił Szejnfeld. - Jesteście wciąż w szoku powyborczym, że PO po raz kolejny wygrała wybory i tworzy rząd.
Jak wyjaśnił, premier stworzył "autorski rząd najlepszy na ten czas". - Rozumiem i uznaję prawo premiera do skonstruowania autorskiego rządu, z którym osiągnie sukces i najlepsze efekty dla Polski, a my - ludzie PO i PSL - zrobimy wszystko żeby mu pomóc - dodał.
"To było expose księgowego"
Nie tylko skład rządu, ale również jego program, zawarty w expose premiera, został przez niemal wszystkich uczestników "Kawy na ławę" ostro skrytykowany. - To było expose księgowego, a nie przywódcy państwa - grzmiał Ryszard Kalisz. Jak wyjaśnił, wszyscy oczekiwali wskazania kierunków polityki państwa, a w wystąpieniu "widać rękę Bieleckiego i Rostowskiego". Przypomniał też, że premier przyznał, iż żadnych projektów ustaw na razie nie ma.
Również Adam Hofman negatywnie wypowiadał się o expose Donalda Tuska. - To expose pesymistyczne, beznadziejne i depresyjne - ocenił. - Nie było propozycji reform, tylko wystawienie rachunku, za który wszyscy musimy zapłacić - mówił. Zwrócił też uwagę, że rząd znalazł nowego nowego wroga – to Kościół katolicki.
Z taką oceną wystąpienia premiera zgodził się też Andrzej Rozenek. - To było expose niekompetencji i frustracji - stwierdził. Jego zdaniem, zabrakło m.in. jasnego wskazania kiedy Polska wstąpi do strefy euro. - Teraz jest najlepszy moment na to wejście. Przykład Grecji wskazuje, że tylko wtedy można liczyć na europejską pomoc - podkreślił. W sferze polityki zagranicznej Rozenek - w imieniu swojej partii - wystawił premierowi dwóję.
Tadeusz Cymański za wartość programu również wystawił Tuskowi dwoję, ale - jak podkreślił - za samo wystąpienie – piątkę. - To było świetnie przygotowane przemówienie - zauważył. Nie wpłynęło to jednak na negatywną ocenę całości expose.
Szejnfeld odpierał zarzuty opozycji. Wyjaśnił, że wystąpienie nie było depresyjne, bo nie chodziło w nim o to, by prowadzić Polskę do upadku, tylko do rozwoju. - W expose premier może przedstawić cele i niektóre instrumenty, ale konstrukcja tych instrukmentów należy do nas - posłów - bronił premiera polityk PO.
Dłuższej pracy kobiet - stanowcze "nie"
Wątkiem najbardziej krytykowanym przez wszystkich polityków była reforma emerytalna, a konkretnie - wydłużenie czasu pracy kobiet do 67 lat. - To powinno być prawo kobiet, one powinny mieć możliwość dłuższej pracy, a nie być do tego zmuszane - krytykował Cymański. Europoseł przyznał, że w innych krajach progi emerytalne także są wysokie, ale ludzie żyją tam dłużej, a standard życia emerytów jest o wiele wyższy niż w Polsce. Dodał, że nikt w tym kontekście nie wspomina o biedzie, z jaką często można się spotkać w naszym kraju. Cymański pytał też, czy zaoszczędzone w ten sposób pieniądze trafią do emerytów. - Ukąszenie liberalne w dziedzinie prawa pracy jest ogromne, te toksyny muszą być zwalczone - podsumował.
Podobne zdania w tej kwestii wyrazili pozostali przedstawiciele opozycji. - To, co chcą zrobić z kobietami to jest skandal. Wyobraźcie sobie kasjerkę w supermarkecie, ale oni mają głowy w chmurach - komentował Ryszard Kalisz. Natomiast Andrzej Rozenek zapowiedział, że "Ruch Palikota" nie poprze reformy emerytalnej w takiej postaci.
Wydłużenie czasu pracy kobiet wzbudziło też stanowczy protest przedstawiciela koalicjanta. - Akceptuję propozycje premiera zawarte w expose, ale jednej rzeczy nie zaakceptuję – nie dołożę kobietom siedmiu lat dodatkowej pracy. Choćby mnie kołem łamano - zapewnił Eugeniusz Kłopotek. - Mówię to w swoim imieniu, ale jak słyszę wypowiedzi koleżanek i kolegów, to będzie to najtrudniejszy orzech do zgryzienia. Tu będzie ciężko o kompromis - zapowiedział.
Znów najtrudniej miał Adam Szejnfeld. - Wiek będzie rósł proporcjonalnie do rozwoju Polski. Rynek pracy nie jest sztywny - tłumaczył. - W minionej kadencji stworzyliśmy milion miejsc pracy - dodał.
Zapewnił, że celem reformy jest, by emeryci w przyszłości dostawali większe świadczenia. – Kobiety będą dostawać nawet 80 proc. więcej - podkreślił. Przyznał, że wprowadzając rewolucje emerytalne rząd chce zaoszczędzić, ale "na przywilejach". - Ciekawe, czy nas poprzecie? - pytał retorycznie Szejnfeld.
Źródło: tvn24, radio zet
Źródło zdjęcia głównego: TVN24