- Miałem wrażenie, że jest tendencja, żeby pokazać, że to piloci zawinili i są głównymi odpowiedzialnymi - powiedział w RMF FM były polski akredytowany przy MAK Edmund Klich, pytany o pracę nad wyjaśnieniem katastrofy smoleńskiej. Jego zdaniem "chyba była taka koncepcja, że piloci i jakieś naciski to będzie najlepsza koncepcja". - Takie było moje wrażenie - podkreślił Klich.
Były szef KBWL zapewnił jednak, że "nie chciał tego, bo uważał, że działanie pilotów jest takie, jak są wyszkoleni".
Nie było żadnego wsparcia
Klich skarżył się też na brak wsparcia polskiego rządu dla ekipy pracującej w Rosji. - Właściwie nie było żadnego wsparcia, ani prawniczego, ani innego. Kiedy przekazywaliśmy do kraju informacje, że nie otrzymujemy pewnych dokumentów, nie nagłaśniano tego, że Rosjanie łamią ewidentnie załącznik 13., czyli porozumienie na jakie się zgodzili - powiedział Klich.
I dodał, że premier Tusk na drugim spotkaniu powiedział mu, że "myśmy początkowo zapomnieli o Smoleńsku". - O tych ludziach, którzy zajmują się badaniem katastrofy i myślę, że to była prawda. Wszyscy skupili się na pogrzebach i uroczystościach - powiedział były szef KBWL. - Myślę, że przy lepszym wsparciu mogliśmy dostać więcej informacji - zapewnił.
"Nie myślałem o zamachu"
Były polski akredytowany stwierdził też, że nie wierzy w wybuchy na pokładzie tupolewa, ale "powinna wykluczyć to komisja pana ministra Millera". - Nie wiem dlaczego komisja milczy, ale przekaz idzie i teorie spiskowe zaczynają odgrywać rolę, i coraz więcej ludzi do tego się przekonuje. Choć według mnie jest to ewidentna nieprawda - zaznaczył.
Pytany o zamach dodał: - Ja nie miałem myśli o zamachu, szczególnie jak już wiedziałem jakie są odczyty z rejestratorów w samolocie i ślady na ziemi, które są ewidentne. Jednak patrząc, co w tej chwili dzieje się wokół tej katastrofy, to uważam, że wersja zamachu powinna być sprawdzona. Nie wiem czy komisja zastanawiała się nad tym, prokuratura to wykluczyła - powiedział Klich.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24