Orędzie Donalda Tuska przygotował producent "Świata według Kiepskich" - donosi "Dziennik". Specjaliści są podzieleni w jego ocenie. - Było skierowane do ludzi, którzy spędzali majówkę - komentował w "Magazynie 24" Eryk Mistewicz, specjalista ds. wizerunku. - Tylko zastanawiam się, o co chodziło - ocenił Stanisław Janecki, naczelny "Wprost".
Informację gazety potwierdziła rzeczniczka rządu Agnieszka Liszka. Powody, dlaczego wybrano właśnie tę firmę i ile jej zapłacono, mają zostać ujawnione przez kancelarię premiera. ATM Grupa na swoim koncie ma przede wszystkim seriale i programy rozrywkowe, w tym kultowy serial "Świat według Kiepskich”. Ma również doświadczenie w pracy z politykami. W czasie kampanii wyborczej pracowała m.in. dla Bogdana Zdrojewskiego. Według informacji "Dziennika", kancelaria premiera będzie musiała zapłacić ATM ok. 12 - 15 tys. zł.
Jacek Kurski (PiS) jest oburzony - Zlecenie realizacji orędzia na zewnątrz pokazuje mentalność tej ekipy - pchanie pieniędzy w kieszenie prywatnych firm - powiedział gazecie. I wskazał, że gdyby orędzie produkowała TVP, rząd nie zapłaciłby ani złotówki.
- Tusk chciał mieć orędzie przygotowane przez osoby, którym ufa w 100 proc. Wiadomo przecież, że kierownictwo telewizji publicznej wyraźnie sprzyja PiS - odpowiadał na zarzuty Kurskiego Sebastian Karpiniuk, poseł PO. Na Woronicza słychać z kolei głosy oburzenia, że premier skorzystał z darmowego czasu antenowego, a w swoim wystąpieniu mówił o likwidacji abonamentu dla emerytów i rencistów. - To była bezczelność. Gdyby nie abonament i telewizja publiczna, kancelaria premiera za ten czas antenowy w piątek o 20 musiałaby zapłacić jakieś 700 tys. zł - mówił gazecie jeden z menedżerów w telewizji publicznej
"Orędzie na grilla"
Zdaniem Janeckiego, orędzie premiera przypominało "amerykańskie barbecue party". - Niestety, nie wiedziałem dokładnie o co chodzi. Ładny prezent, ale nie wiem czemu miał służyć - mówił. Dodał ironicznie, że wystąpienie Tuska było przepełnione miłością do społeczeństwa. - Tak jak w przypadku sekt. Chcę, żeby premier coś robił, a nie bombardował miłością - argumentował.
Orędzie było przepełnione miłością. Tak jak w przypadku sekt. Chcę, żeby premier coś robił, a nie bombardował miłością Janecki o orędziu
Nie zgodził się z nim Mistewicz. - PiS i lewica nie potrafią wykreować opowieści. Platforma to potrafi. Jest to szczególnie ważne ponieważ, większość ludzi nie ma żadnych poglądów. Nie szukamy autorytetów. I jeśli wychodzi człowiek, i mówi językiem dla nas zrozumiałem, to z tej perspektywy był to dobry pomysł - podkreślił.
"Premier musi opowiadać fascynujące story"
Mistewicz zaznaczył, że obecna polityka różni się od tej, która była dawniej. - Nic złego w Polsce się nie zdarzy. Premier musi opowiedzieć fascynujące story. Żaden z poprzednich premierów tego nie potrafił - zaznaczył.
Większość ludzi nie ma poglądów. Nie szukamy autorytetów. I jeśli wychodzi człowiek i mówi językiem dla nas zrozumiałem, to takie orędzie było dobrym pomysłem Mistewicz, o oredziu
Z kolei zdaniem prof. Leny Konarskiej-Babińskiej należy spojrzeć na zupełnie inną kwestię. - Wystąpienie było skierowane do dwóch elektoratów. Z jednej strony orędzie skierowane było do tych, którzy popierają PO, a z drugiej do tych, którzy martwią się rosnącymi cenami, czyli trochę do elektoratu PiS-u - powiedziała.
Wystąpienie skierowane do dwóch elektoratów Babinska, o oredziu
"Gest noworodka"
Mistewicz zwrócił również uwagę na sposób ułożenia rąk Tuska w trakcie jego przemówienia. - To typowy gest noworodka, którym premier chciał pokazać swoja opiekuńczość. Bardzo dobre posunięcie i chyba dobrze przyjęte przez podświadomość ludzi - argumentował. - Gdyby była Wielkanoc to pomyślałbym, że jest tam kurczaczek - drwił Janecki.
Prezydent też się zmienia
Goście w studiu odnieśli się również do kwestii zmiany wizerunku prezydenta Lecha Kaczyńskiego, jaką ich zdaniem "daje się zauważyć". Według prof. Babińskiej to karkołomne posunięcie. - Jednak cieszę się, że ktoś się tego podjął. Moim zdaniem prezydent powinien wykorzystywać swój najlepszy atut, czyli swoją żonę - radziła.
- Prezydent musi wyrzucić wszystkich doradców od wizerunku. Powinien być naturalny, czyli dowcipny i pogodny - stwierdził Janecki. - Gdy porównuję obecną parę prezydencką do poprzednich, to nigdy nie mieliśmy tak ciepłej pierwszej pary - dodał.
Jednak zdaniem Mistewicza te "normalne" zdjęcia prezydenckiej pary, które ostatnio pojawiały się w mediach to "nic innego tylko budowanie wizerunku".
Źródło: TVN24, "Polska"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24