Sąd odroczył do środy wydanie decyzji ws. wniosku obrońcy o wyznaczenie nowych biegłych w procesie Katarzyny W., oskarżonej o zabicie półrocznej córki Magdy oraz wniosku prokuratury o przedłużenie jej aresztu. Podczas 10. rozprawy w procesie Katarzyna W. zabrała głos . - Chodzi o moje życie, o moją przyszłość - mówiła, prosząc sąd o przychylenie się do wniosku obrony.
10. DZIEŃ PROCESU - MINUTA PO MINUCIE RELACJA DZIENNIKARSKA Z DZIESIĄTEJ ROZPRAWY Podczas poniedziałkowej rozprawy, oprócz przesłuchania ojca Magdy i dwóch innych świadków, Sąd Okręgowy w Katowicach rozpatrywał m.in. wniosek obrońcy Katarzyny W. o powołanie nowych biegłych. Mają to być specjaliści laryngologii i neonatologii. Wniosek ten jest następstwem poprzedniej rozprawy 12 czerwca. Sąd kontynuował wówczas przesłuchiwanie biegłych z zakresu medycyny sądowej, którzy wydawali opinię o przyczynie śmierci dziecka. Dopytywani przez obrońcę Katarzyny W. podtrzymali wcześniejsze ustalenia, że półroczna Magda zmarła wskutek gwałtownego uduszenia. Po zakończeniu tamtej rozprawy adwokat Katarzyny W. mec. Arkadiusz Ludwiczek przedstawił dziennikarzom szczegóły linii obrony. Zgodnie z nią niemowlę miało zginąć w wyniku skurczu krtani (tzw. laryngospazmu) będącego następstwem uderzenia o podłogę. Zapowiedział, że będzie kwestionował wykluczenie przez biegłych tej możliwości. Zasygnalizował też złożony później obszerny wniosek o powołanie nowych biegłych.
Opis przebiegu laryngospazmu nie przystaje do opisu zdarzeń
Prok. Zbigniew Grześkowiak, wnosząc o odrzucenie wniosku, zaznaczył, że biegli w swojej opinii w sposób jednoznaczny wykluczyli hipotezę obrony o laryngospazmie. Jak mówił, mechanizm opisany przez obrońcę w żaden sposób nie mógł doprowadzić do "powstania stwierdzonych przez biegłych w sposób niekwestionowany zmian w postaci obrzęku mózgu oraz zmian w płucach". - Przy jednoznacznym braku wykładników charakterystycznych dla nagłego zatrzymania krążenia w mechanizmie śmierci oddechowej pozwala to na całkowite i jednoznaczne wykluczenie prawdopodobieństwa wystąpienia zjawisk, o których mówi obrona - mówił prok. Grześkowiak. Zwrócił też uwagę, że do opisu przebiegu laryngospazmu nie przystaje opis zdarzenia przedstawiony przez Katarzynę W. Z tego samego powodu prokurator odrzucił zarzut obrony dotyczący niedostatecznego przygotowania biegłych do zajmowania się kwestiami stricte laryngologicznymi. Wskazał, że - w razie niejasności czy niepełności opinii - preferowane jest wezwanie dotychczasowego składu biegłych do sporządzenia opinii uzupełniającej. W późniejszej rozmowie z dziennikarzami akcentował też, że laryngolodzy i inni klinicyści zajmują się żywym pacjentem, tymczasem laryngospazm, jak każdy inny skurcz mięśni, ustępuje po zgonie.
"Potrzebne jest poszukiwanie innych rozwiązań"
Mec. Ludwiczek zastrzegł, że nie jest intencją jego wniosku kwestionowanie ustaleń biegłych. Jak mówił, w swoim wniosku podniósł wątpliwości, które w tej sprawie należy rozstrzygnąć. Według niego dotychczasowym biegłym nie udało się ustalić wszystkich możliwości i w tym kontekście potrzebne jest poszukiwanie innych rozwiązań. Tym rozwiązaniem miałoby być powołanie nowego zespołu. Podkreślił też, że dotychczasowi biegli nie tyle nie mieli kompetencji co do zasady, a nie posiadali pełnej wiedzy z tego konkretnego zakresu.
Katarzyna W. zabrała głos
Już po wystąpieniach prokuratora i obrońcy o głos poprosiła też oskarżona. Jak powiedziała, choć szanuje i rozumie procedury, "nie dla zasady trzyma się tego, że nie przyznaje się do zarzuconego czynu". - Wysłuchanie biegłych i późniejsze zaznajomienie się z treścią protokołów i wszystkich opinii, które są w aktach, w żaden sposób nie wrócą mi Magdy, a bardzo dużo mnie kosztowały - zaznaczyła łamiącym się głosem. Przypomniała, że już na wcześniejszym etapie wnioskowała o dostarczenie biegłym jej wszystkich zeznań. Dodała, że "wszystko, co się później działo w toku wydawania opinii i rozprawy" - w jej ocenie "skutkuje wątpliwościami". - Proszę o przychylenie się do tego wniosku (w sprawie nowych biegłych), bo chodzi o moje życie, nie o spór, który paragraf jest ważniejszy, tylko o moją całą przyszłość - dodała.
Wniosek o areszt
W poniedziałek sąd miał też rozpatrywać wniosek prokuratora o przedłużenie aresztu Katarzyny W. Zdaniem prokuratury nadal zachodzą wszystkie argumenty za utrzymaniem aresztu - m.in. obawa ucieczki i ukrycia, obawa matactwa, a także przesłanka grożącej wysokiej kary. Obrona wnioskowała o uchylenie aresztu. Zdaniem mec. Ludwiczka pojawienie się alternatywnej przyczyny śmierci Magdy niweluje uzasadniającą dotychczasowy areszt przesłankę wysokiego prawdopodobieństwa popełnienia zarzucanego Katarzynie W. czynu. Sąd - wobec ilości przedstawionych argumentów, zwłaszcza przy wniosku o nowych biegłych - postanowił skierować sprawę w zakresie obu wniosków na posiedzenie, które odbędzie się w środę.
Bartłomiej W. zeznawał po raz drugi
Podczas poniedziałkowej rozprawy składanie zeznań kontynuował ojciec Magdy Bartłomiej W., który był pytany m.in. o zachowanie żony przed i po śmiercią córki oraz ich relacje w różnych okresach. Jako świadkowie zeznawali też przyrodni brat Bartłomieja W. Mateusz C., a także jego dawny kolega Michał S.; którego Bartłomiej W. przypadkowo spotkał w dzień śmierci Magdy. Obaj nie rozszerzyli wcześniejszych wyjaśnień ze śledztwa.
Sąd pytał w poniedziałek ojca Magdy m.in. o wątek badania wariografem, któremu oboje mieli się poddać podczas poszukiwań dziewczynki. Bartłomiej W. wskazał, że żona była im niechętna. Miała mówić, że to kolejny wymysł Krzysztofa Rutkowskiego obliczony na zwiększenie szumu medialnego i jego reklamy. Nie mówiła, że obawia się wyniku, ale że nie chce brać w tym udziału - z tych przyczyn. - Poczułem się zbywany taką wypowiedzią, że była to odpowiedź, która miała mnie zadowolić. Miałem wątpliwości czy to jedyna przyczyna. Rozmawialiśmy do rana na ten temat i mówiłem żonie dwukrotnie, że jeżeli jest coś, o czym nie chce powiedzieć nawet mnie, można przełożyć to badanie lub z niego zrezygnować. Ale odpowiadała, że wszystko jest w porządku - mówił Bartłomiej W.
Pytany, czy przed 24 stycznia obawiali się o zdrowie dziecka, Bartłomiej W. odparł, że wręcz przeciwnie - w weekend przed tym dniem dzwonili do matki Bartłomieja W. z informacją, że córce wychodzi pierwszy ząb. Bartłomiej W. zapewnił też, że z żoną nie rozmawiał o ubezpieczeniu dziecka na życie. W styczniu Katarzyna W. zaczęła go ponaglać, co do kwestii ubezpieczenia społecznego, związanego m.in. z wizytami u lekarza, natomiast nie chodziło o ubezpieczenie na życie.
Dziecko miało zostać porwane z wózka
Sprawa Katarzyny W. zaczęła się 24 stycznia 2012 r., gdy policja przekazała mediom informację o zaginięciu półrocznej dziewczynki z Sosnowca. Według relacji matki dziecko miało zostać porwane z wózka w centrum miasta. Na początku lutego ciało dziecka znaleziono w zrujnowanym budynku w parku przy torach kolejowych w Sosnowcu. Zdaniem prokuratury Katarzyna W. plan zabójstwa przygotowywała co najmniej od 19 stycznia, wcześniej próbowała zatruć córkę tlenkiem węgla. 24 stycznia miała cisnąć dzieckiem o podłogę, a kiedy okazało się, że mimo to niemowlę przeżyło, dusić je przez kilka minut. Sama oskarżona twierdzi, że Magda zmarła na skutek wypadku. Według niej dziecko wypadło jej z rąk na podłogę i zmarło po kilku nieudanych próbach nabrania powietrza.
Autor: kde / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24