Ma być "bardziej ostrożny", a jego decyzja o wysłaniu strażaków, by wymienili gumę w samochodzie, który wiózł ministra Grzegorza Schetynę, będzie miała "negatywne znaczenie" przy decydowaniu o nagrodach dla komendantów wojewódzkich. Jak dowiedział się portal tvn24.pl taką karę komendantowi dolnośląskiej straży pożarnej Jarosławowi Wojciechowskiemu wymierzył komendant główny. - To raczej gest niż kara - mówi Grażyna Kopińska z Fundacji im. Stefana Batorego.
Wojciechowski będzie musiał też zapłacić za nieuzasadnione wysłanie strażaków. Dużo nie zapłaci, bo z jednostki w Kątach Wrocławskich, z której wysłano wóz z trzema strażakami na miejsce awarii samochodu wiozącego Grzegorza Schetynę, było około 500 metrów.
Komendant główny w piśmie, które skieruje do komendanta Jarosława Wojciechowskiego zwróci uwagę żeby w przyszłości był bardziej ostrożny przy podejmowaniu zbyt daleko idących działań. Paweł Frątczak o karze dla szefa dolnośląskiej straży
We wtorek komendant dolnośląskiej straży Jarosław Wojciechowski spotkał się z komendantem głównym Wiesławem Leśniakiewiczem. - Po zapoznaniu się z jego wyjaśnieniami komendant główny uznał, że podjęte przez komendanta Wojciechowskiego decyzje nie były adekwatne do zaistniałej sytuacji - usłyszeliśmy od rzecznika straży Pawła Frątczaka. Notatka komendanta wojewódzkiego zmieściła się na jednej stronie formatu A4. Wojciechowski nie umotywował w niej, dlaczego zdecydował o wysłaniu wozu strażackiego do pomocy przy pompowaniu opony. Ograniczył się do zrelacjonowania "minuta po minucie" jak wyglądała sytuacja. Z relacji tej wynika, że wyjazd wozu został odnotowany. Wydając polecenie, komendant "upewnił się też, że w tym czasie strażacy nie mają innych wezwań".
Szef zaleca, nie upomina
Mimo to, nagany czy upomnienia dla szefa dolnośląskiej straży nie będzie. Ale będzie... "zalecenie". - Komendant główny w piśmie, które skieruje do swojego podwładnego zwróci uwagę, żeby w przyszłości był bardziej ostrożny przy podejmowaniu zbyt daleko idących działań - tłumaczył nam Frątczak. Komendant może nie otrzymać też nagrody - dodaje Frątczak. Rzecznik nie potrafił odpowiedzieć na pytanie, czy Wojciechowski zapłacił już za wyjazd wozu strażackiego, bo teraz "jest to sprawa między komendantem a wojewodą dolnośląskim".
"Ważne, że nie zbagatelizowano"
Grażyna Kopińska z Fundacji im. Stefana Batorego uważa, że wyciągnięte konsekwencje w stosunku do szefa dolnośląskiej straży są "gestem", a nie realną karą. Ale zaznacza: - Ważne, że komendantowi zwrócono uwagę i problemu nie zbagatelizowano. Samego "wymiaru kary" nie chciała jednak komentować, bo - jak przyznała - nie zna procedur obowiązujących w straży pożarnej.
Straż rusza na pomoc. Do opony
Do zdarzenia, o którym napisaliśmy jako pierwsi, doszło 12 stycznia. Podczas podróży do Legnicy na uroczystości przekazania tamtejszym strażakom wozu bojowego, auto, którym podróżował szef MSWiA Grzegorz Schetyna, złapało "gumę". Z pomocą ruszył komendant dolnośląskiej straży Jarosław Wojciechowski, który wydał polecenie strażakom z jednostki w Kątach Wrocławskich, by udali się na miejsce awarii.
Wicepremier i podróżujący z nim wojewoda przesiedli się do samochodu komendanta i pojechali na uroczystości. O fakcie wysłania mundurowych pomocników nic nie wiedzieli, bo była to jednoosobowa decyzja Wojciechowskiego.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Agencja Gazeta/PAP