- Trudno od kogokolwiek (...) wymagać tego, aby siadał przy jednym stole z człowiekiem, który go w sposób niezwykle grubiański lżył - tak prezydent Lech Kaczyński odpowiedział na pytanie, dlaczego na galę z okazji 90. rocznicy odzyskania niepodległości nie został zaproszony Lech Wałęsa.
Już po zakończeniu uroczystości prezydent udzielił wywiadu telewizji publicznej. Na pytanie, czy nie było błędem niezaproszenie dawnego lidera Solidarności i późniejszego prezydenta Rzeczpospolitej, aktualny prezydent odparł, że od nikogo nie można wymagać, by usiadł przy jednym stole z człowiekiem, który go "lżył". - Każdy człowiek ma poczucie własnej godności. Na pewno to, że prezydent jest najwyższym przedstawicielem RP, nie oznacza, że jego poczucie godności polega na tym, iż wolno mu ubliżać, najbardziej grubiańskimi słowami, jaki zna język polski. A ja - skądinąd i mój brat (...) - słyszeliśmy te słowa wielokrotnie - mówił.
Lech Kaczyński podkreślił, że nie kwestionuje zasług Lecha Wałęsy "w końcu lat siedemdziesiątych, w latach osiemdziesiątych". - I wtedy byłem obok niego - dodał.
Kaczyński u boku Wałęsy, a Tusk gdzie?
- Nie przypominam (sobie) z tych czasów obok niego obecnego premiera - chociaż działał w podziemiu, co uczciwie przyznaję - czy obecnego marszałka Sejmu - chociaż też działał w podziemiu, też to przyznaję - natomiast ja byłem. Był też na pewną odległość, bo mieszkał w Warszawie, mój brat - kontynuował dalej Lech Kaczyński.
- Jeżeli Lech Wałęsa, po pierwsze przeprosi za to, co mówił. Po drugie, jeżeli oceni w sposób obiektywny swoje rządy z pierwszej połowy lat dziewięćdziesiątych, kiedy to do olbrzymich wpływów doszli ludzie z dawnego aparatu bezpieczeństwa - to trzeba sobie jasno powiedzieć, kiedy do olbrzymich wpływów doszli ludzie podobni do pana Mieczysława Wachowskiego, to wszystko jest wtedy możliwe - dodał prezydent.
Prezydent zadał też retoryczne pytanie, dlaczego w Polsce "niektórym wolno wszystko, a niektórym nie wolno nic". Dodał, że chciałby, aby to pytanie usłyszało wiele milionów Polaków, bo - jak zaznaczył - jego "największym kłopotem" jest "umożliwienie mu kontaktu z narodem".
Pytany o nieobecność premiera Tuska na gali z okazji 90. rocznicy odzyskania niepodległości, Lech Kaczyński powiedział: "no cóż, dziwię się, no ale cóż mogę zrobić, przecież to rząd wyłoniony w demokratycznych wyborach". "Powstaje tylko pytanie, czy Polacy w zeszłym roku istotnie wiedzieli między kim a kim i miedzy czym a czym wybierają. Myślę, że tutaj było jedno wielkie nieporozumienie, no ale tak wybrali" - dodał.
Patriotyzm dzisiaj
W dalszej części wywiadu prezydent mówił także o patriotyzmie. Jego zdaniem niezbędnym elementem tego, "żeby być dobrym Polakiem" jest "szczególne poczucie związku emocjonalnego z ojczyzną". - A to poczucie jest przez niektórych kwestionowane. Nie można powiedzieć, że współczesny patriotyzm to jest tylko silna gospodarka i zamożni obywatele - zaznaczył Lech Kaczyński.
Zastrzegł, że silna gospodarka jest nam niezwykle potrzebna, ale też potrzebny jest - jak mówił - "język, kultura, poczucie tożsamości, znaczenie w Europie i w miarę naszych możliwości - na świecie".
Lech Kaczyński ocenił też, że "niepodległość jest rzeczą niezmiernie cenną". - I chociaż dziś nie wymaga krwi - nie wiadomo, jak będzie jutro, ale dziś nie wymaga - to wymaga olbrzymiego wysiłku" - mówił.
- Patriotyzm jako przywiązanie głębokie do ojczyzny, jako poczucie tożsamości z krajem, poczucie, że jest się (...) ze Śląska lub Warszawy, jest się góralem lub Kaszubem, ale przede wszystkim jest się Polakiem, jest w dalszym ciągu nam niezmiernie potrzebne - zaznaczył Lech Kaczyński.
- Niemcy, Francuzi - wszystko nasi sojusznicy - oni świetnie o tym pamiętają, jeżeli obserwuję posiedzenia Rady Europejskiej, to znakomicie to widzę - dodał.
Źródło: PAP