Ministerstwo Edukacji Narodowej chce rewolucji w nauczaniu języków obcych. Zamiast wysyłać wszystkich jak leci, według wieku na lekcje angielskiego, czy francuskiego, chce wprowadzić zasadę: nieważne ile masz lat, ważne ile umiesz. Oznacza to mniej więcej tyle, że młody poliglota zamiast nudzić się na lekcjach ze swoimi rówieśnikami, będzie mógł chodzić na zajęcia ze starszymi kolegami.
Zasady, by uczniowie przydzielani byli do grup ze względu na poziom zaawansowania w nauce języka, a nie metrykę, zostały określone w projekcie rozporządzenia o podstawie programowej, który czeka już tylko na podpis minister Hall.
Zasada "wiedza - a nie wiek" obowiązywać ma od czwartej klasy szkoły podstawowej.
Świat starszy o rok
- Może zdarzyć się tak, że uczeń klasy czwartej będzie po prostu chodził do grupy razem z uczniami z klasy piątej - wyjaśnia "Dziennikowi" wiceminister edukacji Zbigniew Marciniak. Taka zasada będzie obowiązywać także na kolejnych etapach kształcenia.
Jak system ma działać w praktyce? Czy uczeń, który już w pierwszej klasie gimnazjum będzie tak dobry, że zacznie się uczyć z dziećmi z klasy drugiej, nie będzie się nudził w klasie trzeciej, kiedy jego starsi koledzy zakończą już edukację? - Uczeń kontynuuje wówczas naukę ze swoją klasą, ale nauczyciel podchodzi do niego indywidualnie: zadaje mu trudniejsze lektury, eseje - uspokaja wiceminister Marciniak.
A "grup zaawansowania" ma być wiele - począwszy od tych dla słabozaawansowanych, aż po te o bardzo, bardzo wysokim poziomie. - Nie ma takiej możliwości, żeby na jakimś etapie nauki uczeń zaczął się nudzić. Poza tym nauczyciel może indywidualizować zajęcia dla najzdolniejszych uczniów - tłumaczy Barbara Milewska, rzeczniczka resortu.
Drugi język wcześniej
MEN chce jeszcze jednej zmiany w zakresie nauki języków. Drugi, obowiązkowy język obcy ma pojawić się już w gimnazjum, a nie jak jak dotychczas, dopiero w liceum. W szkole średniej uczeń będzie mógł kontynuować naukę tych języków, których uczył się w gimnazjum, albo też zrezygnować z jednego z nich i zacząć naukę trzeciego.
Pomysły ministerstwa podobają się nawet opozycji: - Są bardzo rozsądne. Wychodzą naprzeciw wymogom chwili - mówi minister edukacji w rządzie SLD Krystyna Łybacka. Joanna Kluzik-Rostkowska z PiS ma trochę więcej wątpliwości: - Sam pomysł oczywiście jest w porządku. W przypadku przepełnionych szkół może pojawić się jednak problem z ustaleniem grafiku godzin - zauważa.
Źródło: "Rzeczpospolita", "Dziennik"
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu