Zależy mi na przyspieszeniu pewnych działań. Odczujecie je jesienią, zwłaszcza w tych resortach, które są odpowiedzialne za wielką, narodową budowę - mówił premier Donald Tusk, zapowiadając zmiany w swoim rządzie.
Premier był bardzo tajemniczy. Pytającym go dziennikarzom nie chciał powiedzieć, w jakich resortach będą personalne roszady. Zdradził jedynie, że zmiany dotkną ministerstwa odpowiedzialne za „wielką, narodową budowę”.
- Proszę mnie dobrze zrozumieć, jestem lojalny wobec swoich współpracowników. Pewne zasady obowiązują. Jeśli będę miał złą wiadomość dla ministra to powiem mu to prosto w oczy, a nie poprzez media – powiedział premier dziennikarzom, na krótkiej konferencji prasowej, przy okazji otwarcia kompleksu sportowego w Konstantynowie Łódzkim.
Zadeklarował, że najważniejszy cel tych zmian, to przyspieszenie.
Wcześniej o zmianach w rządzie mówił poseł PSL Janusz Piechociński. - W mojej ocenie do zmian w rządzie dojdzie na przełomie września i października. I mogą być nawet stosunkowo głębokie - powiedział w radiowych "Sygnałach Dnia" polityk PSL.
"Po co fundować bezsensowne wybory"
Szef rządu zapewnił też dziennikarzy, że PO – wbrew medialnym spekulacjom - nie szykuje się do przedterminowych wyborów, by przy obecnym ponad 50-procentowym poparciu wziąć pełną władzę w parlamencie i móc odrzucać prezydenckie weto. - Nie po to wygrywaliśmy wybory, żeby – tak jak poprzednicy - fundować Polakom kolejne bezsensowne wybory – powiedział premier.
- Gdybyśmy nie mogli pracować, to trzeba byłoby powiedzieć: dość. Ale w tej chwili, niezależnie od obstrukcji jaką stosuje opozycja i prezydent, wiele rzeczy można zrobić. Mamy wystarczająco dużo władzy. Poprzednicy byli pazerni na władzę i zostali ukarani za to przez wyborców – dodał.
"Jeśli ktoś czuje miętę"
Tusk odniósł się także do medialnych spekulacji na temat rzekomego zakazu kontaktowania się z prezydentem, jaki miał wydać szefowi MSZ Radosławowi Sikorskiemu. - Nie pracuję metodą zakazów. Jeśli ktoś czuje do kogoś miętę, może się spotykać. Nie mam osobistej potrzeby, żeby to utrudniać - powiedział premier.
Jednocześnie jednak skrytykował Lecha Kaczyńskiego. - Sposób komunikowania się prezydenta z ministrami jest problemem. Jeśli Lech Kaczyński będzie w stanie opanować swoje emocje, to nie będzie ministra, który nie będzie chciał z nim współpracować. Ale to musi być współpraca, a nie przesłuchanie, czy połajanki - podkreślił Tusk.
Źródło: tvn24.pl, policja KSP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24