Jan Rokita naruszył dobra osobiste byłego szefa policji Konrada Kornatowskiego - zdecydował sąd okręgowy w Warszawie. Były polityk PO powiedział, że Kornatowski tuszował jako prokurator sprawę zabójstwa Tadeusza Wądołowskiego na posterunku MO w 1986 r. Rokita musi także przeprosić za słowa: "wyjątkowo nikczemny prokurator, który hańbipolską policję" oraz sformułowania o konieczności "rozliczenia morderców z PRL". Wyrok nie jest prawomocny.
Rokita musi zamieścić przeprosiny między innymi na pierwszej stronie "Dziennika" oraz w radiach "Zet" i "Tok-fm". Przeprosiny w "Dzienniku" mają mieć rozmiar 15 na 25 cm. Informacje o tym, że Kornatowski mógł być zamieszany w ukrywanie zabójstwa Tadeusza Wądołowskiego, pojawiły się w tzw. raporcie Rokity, sprawozdaniu sejmowej komisji nadzwyczajnej do zbadania działalności MSW, działającej w latach 1989-91, która badała ok. 100 niewyjaśnionych zgonów z lat 80. Komisja wnosiła wtedy o zbadanie odpowiedzialności Kornatowskiego.
Śmierć za kurę Wądołowskiego zatrzymano za kradzież kury. Zmarł w komisariacie kolejowym w Gdyni. Jako oficjalną przyczynę zgonu podano "ostrą niewydolność lewokomorową". Bliscy mężczyzny twierdzili, że został przez milicję brutalnie pobity, a sprawę zatuszowano.
W marcu tego roku - krótko po awansie Kornatowskiego na szefa policji - Rokita przypominał tę sprawę mówiąc, że Kornatowski "spotkał się z ekspertem od sekcji zwłok i kazał mu sfabrykować dowód, że bicie nie ma związku ze śmiercią". Mówił o szefie policji, że "powinien stanąć przed sądem za pomocnictwo w zabójstwie"; nazwał go też "wyjątkowo nikczemnym prokuratorem".
W reakcji Kornatowski złożył prywatny akt oskarżenia oraz pozew o ochronę dóbr osobistych przeciw Rokicie. Domaga się on od Rokity przeprosin w mediach, lecz nie wysuwa roszczeń finansowych. Podkreśla, że ze śmiercią Wądołowskiego miał związek jedynie przez udział w oględzinach zwłok i sporządzenie notatki. - Nie prowadziłem śledztwa, nie wykonywałem żadnych czynności procesowych, ani nie podejmowałem żadnych decyzji - zapewniał. Przed sądem mówił, że zdecydował o sekcji zwłok mężczyzny; biegły zaś stwierdził, iż przyczyną śmierci był zawał serca, co potem potwierdzili kolejni biegli.
B. premier wierzył Kornatowskiemu Sprawa poruszyła opinię publiczną. Ówczesny premier Jarosław Kaczyński mówił, że wersja szefa policji była "bardziej prawdopodobna" niż Rokity, a były szef MSWiA Janusz Kaczmarek powołał zespół do wyjaśnienia zarzutów. W czerwcu pion śledczy Instytutu Pamięci Narodowej w Katowicach wszczął formalne śledztwo w sprawie śmierci Wądołowskiego.
Sam Rokita zeznawał przed sądem, że w całej sprawie działał w interesie publicznym (gdy sąd tak uznaje, nie ma mowy o naruszeniu dóbr osobistych). Podkreślił, że swe słowa oparł na materiałach i wnioskach komisji, która wnosiła w 1991 r. do prokuratury, by ustalić "zakres odpowiedzialności karnej" Kornatowskiego. - Ten wniosek zignorowano; w większości spraw z raportu odmawiano śledztw - podkreślał. Dodawał, że były szef policji nie był bezstronny, bo "umarzał śledztwo w swojej sprawie".
Źródło: tvn24.pl, TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24