Miała być apolityczna służba cywilna, a jest 15-osobowa Rada doradzająca premierowi z działaczami PO na czele – donosi "Rzeczpospolita". Dziennik sprawdził, jak przedwyborcze obietnice odpolitycznienia urzędów państwowych, mają się dziś do politycznej rzeczywistości.
Apolityczna rada z politykiem na czele
W listopadzie 2008 roku przyjęto ustawę, która zniosła zmiany wprowadzone przez poprzedni rząd. M.in. zlikwidowano powołany przez PiS Państwowy Zasób Kadrowy. A do służby cywilnej włączono z powrotem stanowiska dyrektorów generalnych urzędów i dyrektorów komórek organizacyjnych.
To pierwszy taki przypadek w historii. Do tej pory na czele rady zawsze stał apolityczny ekspert. Nawet w PiS-owskiej Radzie Służby Publicznej było ośmiu profesorów, teraz tylko dwóch. prof. Kazimierz Działocha, Uniwersytet Wrocławski
Zgodnie z ustawą 2 kwietnia powołano nowy skład Rady Służby Cywilnej. 15-osobowa rada ma za zadanie doradzać szefowi rządu w sprawach służby cywilnej. W jej skład wchodzą przedstawiciele klubów parlamentarnych i osoby nominowane przez premiera.
Jak donosi "Rzeczpospolita", na czele Rady stanął wiceszef Kancelarii Premiera Adam Leszkiewicz. Z nominacji Donald Tuska w Radzie znaleźli się też m.in.: działacz samorządowy PO Kazimierz Barczyk i Piotr Stachańczyk, wiceminister MSWiA.
"To pierwszy taki przypadek w historii"
- To pierwszy taki przypadek w historii. Do tej pory na czele rady zawsze stał apolityczny ekspert. Nawet w PiS-owskiej Radzie Służby Publicznej było ośmiu profesorów, teraz tylko dwóch - mówi w rozmowie z dziennikiem prof. Kazimierz Działocha z Uniwersytetu Wrocławskiego.
Jak przekonuje poseł PiS Mariusz Błaszczak, nominacja dla Leszkiewicza rodzi też konflikt interesów. – Jako wiceszef Kancelarii Premiera jest odpowiedzialny za służbę cywilną. Teraz jako szef rady będzie kontrolował samego siebie – tłumaczy Błaszczak.
Decyzji Tuska bronią za to politycy Platformy. – Ministra Leszkiewicza oceniam bardzo wysoko. To świetny fachowiec – zachwala "Rzeczpospolitej" prof. Marek Rocki, senator PO. I dodaje, że to, że szef rady jest równocześnie wiceszefem Kancelarii Premiera, może mieć nawet dobre strony. – Dotąd szefowie służby cywilnej i rady skarżyli się, że ich dostęp do premiera był utrudniony. Teraz to się zmieni, co może tylko pomóc w nadzorowaniu naboru urzędników – twierdzi Rocki.
Najważniejsze są pozory
Dotąd szefowie służby cywilnej i rady skarżyli się, że ich dostęp do premiera był utrudniony. Teraz to się zmieni, co może tylko pomóc w nadzorowaniu naboru urzędników. prof. Marek Rocki, senator PO
Szefa rządu krytykuje jednak anonimowo jeden z członków rady. – Premier nawet nie pofatygował się na pierwsze posiedzenie nowej rady. To najlepszy dowód, jaką przywiązuje do niej wagę – mówi. W rozmowie z dziennikiem przyznaje, że jego zdaniem PO popełniła błąd nie przywracając zlikwidowanego przez PiS Urzędu Służby Cywilnej, który organizował konkursy na stanowiska urzędnicze. – To ta sama filozofia obsadzania najwyższych stanowisk urzędniczych, co wcześniej w SLD i PiS. Tylko że tutaj są zachowane pozory – tłumaczy.
Źródło: Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: TVN24