Handel ludźmi, którego skala jest zastraszająca to także problem Polski. Jednak my go trochę bagatelizujemy - oceniła Jolanta Kwaśniewska, gość TVN24.
W sobotę w Warszawie odbyła się konferencja na temat handlu ludźmi, której jednym z organizatorów była żona byłego prezydenta. Wcześniej Kwaśniewska przekonywała w TVN24, że ten problem dotyczy również Polski.
- Jego skala jest zastraszająca, a my trochę go bagatelizujemy. Jeśli mówi się o kobietach, które są wykorzystywane i sprzedane, to określa się je jako prostytutki: źle im się dzieje, bo same tego chcą. Tymczasem jest to niewolnicza praca – przekonywała Kwaśniewska. I dodała: - Organizacja Narodów Zjednoczonych oceniła, że w warunkach niewolniczych pracuje na świecie 25 mln kobiet.
Jeśli mówi się o kobietach, które są wykorzystywane i sprzedane, to określa się je jako prostytutki: źle im się dzieje, bo same tego chcą. Tymczasem jest to niewolnicza praca Jeśli mówi się o kobietach, które są wykorzystywane i sprzedane, to określa się je jako prostytutki: źle im się dzieje, bo same tego chcą. Tymczasem jest to niewolnicza praca
Jej zdaniem Polska powinna jak najszybciej ratyfikować konwencję dotyczącą zwalczania handlu ludźmi, wydaną przez Radę Europy w 2005 r. - Wtedy kobiety należy objąć większą ochroną prawną i policyjną - powiedziała Kwaśniewska.
Podkreśliła, że trzeba zapobiegać wykorzystywaniu kobiet. - Przed wyjazdem za granicę, kobiety powinny zostawić pełne informacje na swój temat, nauczyć się słowa ratunkowego tzw. klucza np. „jak czuje się ciocia Marysia”, po wypowiedzeniu którego rodzina będzie wiedziała, że coś jest nie tak - mówiła Kwaśniewska.
Z danych Interpolu - przytaczanych przez "Gazetę Policyjną" - wynika, że ok. 300 tys. kobiet z naszej części Europy pracuje jako prostytutki na zachodzie kontynentu. Prawie połowa z nich jest zdana na łaskę i niełaskę międzynarodowych grup mafijnych.
Źródło zdjęcia głównego: TVN24