To już plaga. Ponad połowa dzieci w wieku od 12 do 17 lat przyznaje, że padła ofiarą cyberprzemocy - informuje "Dziennik". Nastolatki gnębią swoich rówieśników wyzwiskami, wylgarnymi wpisami na portalach, a nawet groźbami.
"Dziennik" przytacza niepokojące dane, obrazujące nowy, niebezpieczny trend w internecie. Według gazety, cyberprzemoc dotknęła ponad 50 proc. młodych użytkowników sieci. Najczęściej są to wyzwiska, kpiny i wulgarne wpisy na portalach społecznościowych, nieprawdziwe i szkalujące informacje, a czasem nawet groźby.
Najczęściej gnębią "koleżanki"
Jeśli ktoś uważa, że jego dziecku dzieje się krzywda, powinien zwrócić się z tym do najbliższej jednostki. Warto drukować obraźliwe maile czy wpisy jako dowód przestępstwa. Krzysztof Hajdas, Komenda Główna Policji
"Jedzie jej z gęby"
Gazeta przytacza jeden z wielu przypadków cyberprzemocy. "Przeleciałbyś Olkę? Nie, bo porzygałbym się, ona jest obleśna, jedzie jej z gęby" - taką opinię o sobie przeczytała na popularnym portalu społecznościowym Grono 12-letnia Ola, uczennica jednej z podwarszawskich podstawówek. Zaczęło się niewinnie: od śmiechu i szeptów, gdy odpowiadała przy tablicy. Wkrótce trzy klasowe prowodyrki drwiły z niej otwarcie: "Jesteś ohydna, śmierdzisz".
Zagroziła, że wytnie jej zdjęcie i przyklei do "pornola"
Jeszcze później nękanie przeniosło się do sieci. Nauczyciele o niczym nie widzieli, a Ola bała się mówić. Prawdę wyciągnęli z niej rodzice, których zaniepokoiło, że córka ciągle narzeka na ból brzucha i nie chce chodzić do szkoły - czytamy w "Dzienniku". Okazało się, że jest przerażona, bo jedna z koleżanek zagroziła, że wytnie jej twarz z klasowego zdjęcia, przyklei do fotografii o charakterze pornograficznym i zamieści na portalu razem z komentarzem, że właśnie tym Ola zajmuje się po lekcjach. Dyrekcja ograniczyła się do rozmowy z jedną z prowodyrek i wręczenia matce dziewczynki telefonu do poradni psychologicznej.
Nikt nie jest anonimowy
Krzysztof Hajdas z Komendy Głównej Policji radzi, aby zgłaszać takie sprawy policji. Fachowcy podkreślają, że w sieci nie tylko ofiary, ale i sprawcy nie są anonimowi
Źródło: "Dziennik"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24