- Wszyscy pracownicy Geofizyki Kraków, którzy pracowali w Pakistanie na kontrakcie, wrócili już bezpiecznie do Polski - poinformowała rzeczniczka firmy Magdalena Pachocka. Na miejscu pozostał tylko dyrektor tamtejszego oddziału. Polskich pracowników ewakuowano po porwaniu w Pakistanie jednego z inżynierów.
- Akcja była przygotowana w porozumieniu z MSZ, przy współpracy i pomocy ambasady polskiej w Pakistanie i przebiegła zgodnie z planem. Co najważniejsze - bezpiecznie - powiedziała rzeczniczka.
Firma ze względów bezpieczeństwa nie informuje o szczegółach operacji wycofania swoich pracowników z Pakistanu. Wiadomo jednak, że w kraju jest już 18 pracowników firmy i jej wiceprezes. W Pakistanie pozostał dyrektor oddziału pakistańskiego Geofizyki, a także stała, miejscowa obsada tego oddziału.
Pracownikom, którzy wrócili zapewniono pomoc psychologiczną, przebywają oni ze swoimi rodzinami i mają wolne, które przysługuje im po przyjeździe z zagranicznego kontraktu.
Los porwanego nadal nie znany
Wciąż nie wiadomo, co dzieje się z porwanym Polakiem. Rzecznik zapewnia, że wraz z odpowiednimi służbami prowadzone są działania prowadzące do uwolnienie mężczyzny.
- Wierzymy w zapewnienia, które mamy z MSZ, z Ambasady RP oraz Ambasady Pakistanu w Polsce, że służby robią, co mogą, aby tę sprawę rozwiązać jak najszybciej. O zaangażowaniu strony polskiej i pakistańskiej świadczyć m.in. ma stały kontakt z Geofizyką i szybkie przekazywanie bieżących informacji - mówi Magdalena Piechocka. CZYTAJ WIĘCEJ O PORWANIU
Polak żyje
Według informacji, jakie uzyskało MSZ od władz pakistańskich, Polak żyje i znajduje się w rękach pakistańskich Talibów. Jest przetrzymywany na tzw. terenach FATA (terytorium plemienne na pograniczu z Afganistanem).
Policja pakistańska w związku ze śledztwem dotyczącym uprowadzenia polskiego obywatela zatrzymała czterech obywateli Pakistanu. Dochodzenie w tej sprawie prowadzi także polska prokuratura, która zleciła wykonanie czynności ABW. CZYTAJ WIĘCEJ O DONIESIENIACH Z PAKISTANU
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/fot.PAP/EPA