Chociaż twierdzi, że Lech Wałęsa "zapędził się" deklarując wyjazd z kraju, jeśli instytucje państwowe ostatecznie nie wyjaśnią zarzutów o jego agenturalne związki z SB, to "szczerze mu współczuje". Według Aleksandra Kwaśniewskiego, frustracja Wałęsy jest zrozumiała. - Ale gdzież będzie mu lepiej? Polska przysparza kłopotów, ale i podnosi adrenalinę. Taki kraj - mówił Kwaśniewski w "Faktach po Faktach".
Po publikacji książki Pawła Zyzaka "Lech Wałęsa. Idea i historia", w której autor zarzucił byłemu prezydentowi m.in, że w czasach młodości miał nieślubne dziecko, Wałęsę wzięła w obronę nie tylko większość historyków, ale i politycy. - Rozmawialiśmy tylko chwilę, ale widziałem, że jest w bojowej formie. Osoby, które brały udział w gdańskiej konferencji na temat Okrągłego Stołu wyraziły poparcie, solidarność i to mu się należy - mówił Aleksander Kwaśniewski w "Faktach po Faktach".
"Trochę się zapędził"
Ciepłe przywitanie podobno zrobiło duże wrażenie na Wałęsie. - Dodało mu sił. Wiem, jak trudno odpowiadać na pomówienia i plotki, bo to jest beznadziejna sprawa i jego frustracja jest dla mnie zrozumiała. Współczuję mu - deklarował były prezydent. Wałęsa na gdańskich obchodach się pojawił, choć jeszcze w niedzielę deklarował, że po publikacji Zyzaka wycofa się z życia publicznego, a być może nawet wyjedzie z kraju. - Myślę, że trochę się zapędził. Gdzież mu będzie lepiej? - pytał Kwaśniewski.
Co dalej z IPN?
Były lider SLD skomentował też fakt, że 24-letni Zyzak jest na co dzień pracownikiem krakowskiego IPN-u. - Od historyków, szczególnie IPN, oczekujemy rzetelności, a nie są rzetelni, bo wiemy jak wyglądały inne publikacje. Za czasów profesora Kieresa (Leon Kieres, poprzedni szef IPN) wydawało mi się, że IPN służy poznaniu prawdy i spokojnej dyskusji. Dziś wygląda to inaczej - oceniał Kwaśniewski.
I dlatego liczy na konkretne działania premiera w sprawie Instytutu. Jakie? - Oczekiwałbym, że zostanie dokonana ocena tego, czy to dobrze, że jest finansowany z kieszeni podatnika - zaznaczał były prezydent. Nie ukrywał jednak, że Polska ma dziś inne, ważniejsze problemy. - Bardziej interesuje mnie jednak, co premier zrobi z kryzysem gospodarczym, co Unia zrobi z Ameryką, bo ten IPN to my przeżyjemy, a kryzys może być bardziej uciążliwy - przekonywał.
Z Obmą porozmawiałby bez tłumacza
W tym kontekście niezwykle ważne, a zdaniem Kwaśniewskiego "niedoceniane", jest zbliżające się spotkanie Baracka Obamy z europejskimi przywódcami podczas praskiego szczytu UE-USA. - Jeżeli ten szczyt ma mieć sens to Unia musi przemówić jednym głosem i musi pokazać Ameryce, że jest poważnym partnerem wobec wyzwań globalnych jakie przeżywamy. Liczę że Obama zaproponuje Unii strategiczną współpracę i powie to, na co czekam, czyli, że w tym pogmatwanym świecie będziemy tworzyć sojusz europejsko-amerykański - zdradzał Kwaśniewski w "Faktach po Faktach".
A co były prezydent powiedziałby w cztery minuty Obamie, gdyby miał taką szansę? - Powiem nieskromnie, że po pierwsze nie potrzebowałbym tłumacza, co jest jakąś przewagą. Powiedziałbym, że jeżeli mamy być skuteczni to musimy być blisko siebie - oceniał.
Na pewno jednak Kwaśniewski nie zapytałby Obamy o wizy i o tak ważną dla nas tarczę antyrakietową. - W tej drugiej kwestii myśmy swoje zadanie wypełnili. Obama ma jedno zadanie - oczekujemy, że deklaracja polityczna związana z tą umowa będzie wypełniona. Kropka. Co to mówić, jeżeli oni nie są przygotowani dziś do odpowiedzi? - dopytywał przekornie.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24