Mowy końcowe w procesie doktora Mirosława G., planowane na poniedziałek i wtorek, zostały odroczone - dowiedziała się TVN24. Powodem ma być zmiana kwalifikacji czynu oskarżonego przez sąd rejonowy dla Warszawy-Mokotowa.
Mowy końcowe w procesie doktora G. zostały wyznaczone na 19 i 20 listopada. Sąd odroczył je jednak z powodu zmiany kwalifikacji czynu. Sąd ma zmienić akt oskarżenia wobec doktora G., usuwając z niego zarzut uzaleznienia czynności służbowej od korzyści majątkowej. Oznacza to, że wyrok zapadnie najwcześniej za kilka tygodni. Mirosław G. jest w procesie oskarżony o przyjmowanie łapówek. Proces toczy się od czterech lat - rozpoczął się w listopadzie 2008 r. Akt oskarżenia objął dr. G. i 20 osób wręczających mu "korzyści majątkowe". Proces jest precedensem, jako sprawa o granice między korupcją a powszechnym w polskich szpitalach "okazywaniem wdzięczności" lekarzom przez pacjentów po operacjach.
Spektakularne zatrzymanie lekarza 52-letni dziś dr Mirosław G. został w spektakularny sposób zatrzymany w lutym 2007 r. przez agentów Centralnego Biura Antykorupcyjnego. "Okazało się, że pan doktor Mirosław G. jest bezwzględnym, cynicznym łapówkarzem. Zebrane w tej sprawie dowody mogą też świadczyć o tym, że mogło też dojść do zabójstwa" - mówił szef CBA Mariusz Kamiński. Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro dodawał: "Już nikt nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie".
Prokuratura Okręgowa w Warszawie postawiła G. zarzut zabójstwa pacjenta (miał polecić odłączyć pacjenta od urządzeń wspomagających, bo nie dostał łapówki). Oprócz tego dostał ponad 40 zarzutów korupcyjnych (kwota łapówek miała sięgać w sumie ok. 50 tys. zł) oraz mobbingu wobec personelu. G. został aresztowany przez sąd. W maju 2007 r. sąd zwolnił go z aresztu za 350 tys. zł kaucji. Sąd uznał, że nie ma "dużego prawdopodobieństwa", iż G. miał umyślnie zabić pacjenta - potem prokuratura wycofała ten zarzut.
Nie przyznał się do winy Oskarżony nie przyznał się do zarzuconych czynów. W śledztwie zapewniał, że nigdy nie warunkował operacji od łapówki. Przyznał, że pacjenci sporadycznie zostawiali mu koperty z pieniędzmi, które on "oddawał na potrzeby szpitala". Mówił, że dostawał "kwiaty, flaszki, obraz" oraz, że "szarpał się" z pacjentami, gdy dawali mu alkohole. W 2011 r. prokuratura w oddzielnej sprawie oskarżyła G. o nieumyślne narażenie pacjenta na utratę życia i nieumyślne spowodowanie jego śmierci przez pozostawienie gazy w sercu po operacji. Grozi mu do 5 lat więzienia. Chodzi o sprawę śmierci Floriana M. Przeżył on operację, ale już po jej zakończeniu odkryto, że rolgaza pozostała w sercu pacjenta. Według prokuratora G. miał nie zareagować i dopiero dzień później zdecydować o ponownym operowaniu Floriana M., który po pewnym czasie zmarł.
Autor: jk/tr / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24