Łódzcy policjanci zatrzymali 14 osób podejrzanych o udział w grupie przestępczej, która fałszowała testamenty. W ten sposób wyłudziła bądź usiłowała wyłudzić udziały w 12 kamienicach lub mieszkaniach wartych ponad 10 mln zł.
Podejrzani usłyszeli w sumie niemal 60 zarzutów, a śledztwo nadzorowane przez Prokuraturę Okręgową w Łodzi jest rozwojowe; sprawa może dotyczyć nawet ponad 70 łódzkich kamienic wartych kilkadziesiąt milionów złotych - poinformowała w piątek rzeczniczka łódzkiej policji podinsp. Joanna Kącka. Wśród podejrzanych w wieku od 28 do 78 lat jest 78-letni adwokat, który występował w postępowaniach sądowych. Zarzuty kierowania zorganizowaną grupą przestępczą usłyszał 54-letni Marek S., prawnik z wykształcenia - powiedział rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej Krzysztof Kopania.
Złożony proceder
Policjanci z CBŚ i wydziału do walki z przestępczością gospodarczą przeszukali jednocześnie kilkanaście mieszkań na terenie Łodzi. Zatrzymano 12 osób. Dwie kolejne stawiły się na wezwanie do prokuratury. Przedstawiono im zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej zajmującej się oszustwami na szkodę Skarbu Państwa i spadkobierców kilkudziesięciu łódzkich kamienic. Jak ustalono, grupa przestępcza działała od połowy 2007 roku. Funkcjonował w niej ścisły podział ról. Były osoby, które wyszukiwały nieruchomości z nieuregulowanym stanem prawnym, najczęściej przedwojennych kamienic. Głównie takie, gdzie ostatni właściciele czy też współwłaściciele nie żyją od kilkudziesięciu lat. Fałszowano testamenty tych osób. - Pozostali wspólnicy wcielali się w rolę np. rzekomego wnuka dziadka, który w 1932 roku wszedł w posiadanie nieruchomości i teraz jako potomek występował do sądu z wnioskiem o nabycie praw do spadku, wykorzystując fakt, iż w polskim prawie nie ma instytucji przedawnienia dziedziczenia - wyjaśniła Kącka. Jednocześnie przed sądem składali oni fałszywe zeznania. W ten sposób oszuści bezprawnie nabywali prawo do udziałów w nieruchomości. W kilku przypadkach pogarszała się sytuacja dotychczasowych lokatorów, którzy zmuszeni byli drastycznymi podwyżkami do opuszczenia kamienicy.
Nieruchomości warte miliony
Wszyscy podejrzani usłyszeli łącznie blisko 60 zarzutów wyłudzenia mienia znacznej wartości. Dotyczą one 12 nieruchomości. Kwota wyłudzenia sięga ponad 6 mln zł, a usiłowania wyłudzenia - 4 mln zł.
Do sfinalizowania części oszustw nie doszło dzięki działaniom policjantów i prokuratorów. Wśród podejrzanych kilka osób było już wcześniej notowanych; wszystkim grożą kary do 10 lat pozbawienia wolności. Na wniosek prokuratury dwie osoby, w tym 54-letni domniemany szef grupy zostały aresztowane. Wobec pozostałych zastosowano dozory policyjne, poręczenia majątkowe w wysokości kilkudziesięciu tysięcy złotych oraz zakazy opuszczania kraju.
Śledztwo w tej sprawie zostało wszczęte w 2011 roku na podstawie doniesień osób prywatnych, a także prezydent miasta Łodzi. Do magistratu zaczęły się bowiem zgłaszać osoby, które chciały wykupić na własność mieszkania od gminy, a niespodziewanie pojawiali się w tym czasie rzekomi spadkobiercy. Postępowanie połączono z innym śledztwem prowadzonym od kilku lat w sprawie grupy osób, która próbowała nielegalnie przejąć kilkadziesiąt nieruchomości od miasta i osób prywatnych na podstawie sfałszowanych aktów notarialnych z lat 30 XX wieku. Dotąd w tym wątku nikomu nie przedstawiono zarzutów. Łódzki magistrat kilka lat temu szacował, że gdyby proces przejęcia nieruchomości przez wnioskodawców na podstawie sfałszowanych dokumentów został wówczas sfinalizowany, miasto mogłoby stracić majątek wart ok. 60 mln zł.
Autor: jk, nsz/tr/k / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: KWP Łódź