W piątek po południu kujawsko-pomorscy policjanci zatrzymali dwóch z trzech mężczyzn, którzy zostali skazani za kradzież napisu "Arbeit macht frei" z muzeum w Oświęcimiu. Wieczorem przewieziono ich do więzienia we Włocławku. Cała trójka miała zacząć odbywanie kary 20 kwietnia, jednak nie stawiła się w więzieniu we Włocławku. Wcześniej sąd w Krakowie poinformował, że nie zdradzi, jaką decyzję podjął w związku z tym.
Jak wyjaśnia kom. Monika Chlebicz, rzecznik prasowy Komendanta Wojewódzkiego Policji w Bydgoszczy, wcześniejsze zatrzymanie tych mężczyzn przez kujawsko-pomorską policję było niemożliwe z uwagi na brak podstaw prawnych. Dopiero w piątek policja otrzymała z sądu w Krakowie polecenie doprowadzenia do zakładu karnego dwóch braci: Radosława M. i Łukasza M. Paweł S., wobec którego na razie nakazu doprowadzenia nie wydano, wciąż przebywa na wolności.
Nie mają czasu na karę
Prokuratura oskarżyła dwóch braci - Radosława M. i Łukasza M. oraz Pawła S. o to, że w nocy z 17 na 18 grudnia 2009 roku uczestniczyli w kradzieży napisu "Arbeit macht frei", znajdującego się nad bramą prowadzącą na teren byłego hitlerowskiego obozu zagłady Auschwitz-Birkenau. Mężczyźni przyznali się do stawianych im zarzutów, wyrazili chęć dobrowolnego poddania się karze i w ostatnim słowie wyrazili żal i wstyd za to, co zrobili.
18 marca zostali skazani na kary od półtora roku do dwóch i pół roku pozbawienia wolności. Żadna ze stron - zarówno oskarżeni, jak i prokurator - nie odwoływała się od wyroku. Oskarżeni zostali zwolnieni z aresztu do czasu uprawomocnienia się wyroku. Kiedy wyrok stał się prawomocny - sąd wyznaczył im datę 20 kwietnia do stawiennictwa w zakładzie karnym. Wszyscy trzej skazani złożyli wnioski o odroczenie wykonania kary. Powoływali się w nich na trudne sytuacje rodzinne. Sąd rozpozna te wnioski w maju. Złożenie takich wniosków nie zwalnia jednak skazanych od stawiennictwa w zakładzie karnym dla odbycia kary.
Tajemnica dla dobra śledztwa
W związku z niestawieniem się skazanych w zakładzie karnym minister Krzysztof Kwiatkowski polecił Dyrektorowi Generalnemu Służby Więziennej natychmiastowe zawiadomienie właściwego sądu o tym fakcie. Po trzech dobach sąd ma prawo zarządzić doprowadzenie ich do zakładu karnego, a w przypadku ich ukrywania się - zarządzić poszukiwanie listem gończym.
Wcześniej sąd okręgowy poinformował, że nie będzie upubliczniał swoich postanowień w tej sprawie. - Nie będziemy dziennikarzy informować, czy nakaz doprowadzenia jest wystawiony, ponieważ dobro tej czynności wymaga, by nie była ona upubliczniona - powiedział sędzia Rafał Lisak.
Z tych samych powodów - dla dobra postępowania - rzecznik sądu odmówił podania informacji, czy sąd w ogóle podejmował jakieś decyzje w stosunku do trzech skazanych, którzy nie stawili się do zakładu karnego w celu odbycia kary.
- Dobro tej czynności wymaga, by nie była ona upubliczniana - powiedział sędzia Lisak.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24