To była największa katastrofa budowlana w historii Polski. Pod gruzami hali Międzynarodowych Targów Katowickich, zginęło 65 osób. Teraz, gdy mija druga rocznica tragedii, śledztwo, które ma ustalić kto się do niej przyczynił ciągle trwa.
Dach runął pod ciężarem śniegu o godz. 17.15, gdy w hali było co najmniej kilkuset uczestników wystawy gołębi pocztowych. Na szczęście wielu udało się wyjść o własnych siłach. 65 osób straciło jednak życie.
Pomoc niosło 1300 robotników
Akcja ratunkowa przybrała nieznane wcześniej w Polsce rozmiary. W jej kulminacyjnym momencie na miejscu pracowało ponad 1300 ratowników - strażaków, policjantów, ratowników górniczych i medycznych, GOPR-owców, a także żołnierze i żandarmeria wojskowa. Zmagali się nie tylko ze zwałami gruzu i stali, ale i z niską temperaturą minus 15 stopni, która z każdą minutą zmniejszała szanse na przeżycie uwięzionych pod konstrukcją hali ludzi.
Zarzuty dla 12 osób
Śledztwo w sprawie katastrofy ciągle trwa. Prokuratura Okręgowa w Katowicach postawiła zarzuty 12 osobom, w tym byłym szefom MTK, zarzucając im błędy i zaniedbania, które przyczyniły się do tragedii. Prokuratorskie postępowanie ma się zakończyć w drugim kwartale tego roku.
Uroczystości rocznicowe odbędą się po południu przy pomniku upamiętniającym ofiary, który stoi w pobliżu placu po zawalonej hali. Bliscy i znajomi ofiar, a także przedstawiciele lokalnych władz złożą tam kwiaty i zapalą znicze.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN z 28 stycznia 2007 r.