8 do 14 proc. poparcia – taki scenariusz wieszczy PiS jego były wiceprezes Ludwik Dorn. Zdaniem gościa "Magazynu 24 godziny", taki będzie wynik wyborczy partii Jarosława Kaczyńskiego, jeśli w ewentualnym referendum w sprawie ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego PiS opowie się za głosowaniem przeciw.
- To dla mnie ciężka sytuacja jako obywatela, Polaka i współtwórcy PiS – komentuje parlamentarny spór wokół ratyfikacji były marszałek Sejmu.
Pytany o to, jak zagłosuje, jeśli w tej sprawie członków klubu parlamentarnego PiS będzie obowiązywała dyscyplina partyjna, Dorn ucina: - Proszę o kolejne pytanie. Takim samym stwierdzeniem były minister kwituje sugestię, czy za byłym ministrem zdrowia Zbigniewem Religą, który już zapowiedział złamanie dyscypliny, pójdą kolejni posłowie PiS. - Mamy sytuację bardzo ostrego konfliktu, a w takiej sytuacji publiczne krytyki pod adresem prezesa mojej partii mogłyby, i słusznie, być poczytane za nielojalność – wyjaśnia.
Były wiceprezes nie chce też wesprzeć radą szefa swojej partii, bo – jak tłumaczy: - Życie i doświadczenie nauczyło mnie, że lepiej nie udzielać rad, jeśli nie jest się o to proszonym. Jedyne, co sugeruje, to „nieco inne taktyczne rozłożenie akcentów”.
Komentując wypowiedź ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego, który propozycje PiS nazwał „syntezą nieuctwa z paranoją”, Dorn powiedział: - To odzwierciedlenie linii całego rządu. - Jeśli w takiej sytuacji rzuca się pod adresem drugiej strony wyzwiska i obelżywe określenia, to znaczy, że rząd chce zdeptać z ziemią wszystkie szanse na kompromis – stwierdził. Podkreślił, że teraz najważniejsze jest, żeby „wreszcie doszło do rozmowy”.
Odnosząc się do wystąpienia prezydenta, przyznał: - Mam nadzieję, że jego motywacja do podjęcia tej inicjatywy okaże się funkcjonalnie przydatna do zawarcia kompromisu. Dodał też, że jego zdaniem, racjonalny kompromis jest „potrzebny i możliwy”.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24